DZIEWIĘĆDZIESIĄT DNI DO ZAKOCHANIA

631 39 64
                                    


Od rozmowy z Karmą minęło już parę dni a ja nie czuje się nic lepiej po wyrzuceniu tego z siebie nawet jest jeszcze gorzej. Czemu mu to powiedziałem? Jaki miałem ku temu powód? A co jeśli to co mówił było jednym wielkim kłamstwem? Może tak na prawdę to mnie teraz nienawidzi i tylko udaje miłego i przejętego. Westchnąłem ciężko idąc chodnikiem po mieście. Mieliśmy sobotę a ja nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić błądziłem tak bez celu. Zobaczyłem małą kawiarenkę i postanowiłem do niej wejść miałem ochotę na mocną kawę. Usiadłem przy barze jak dwie inne osoby co siedziały kawałek dalej. I bez jakichkolwiek chęci zacząłem przeglądać kartę gdy nagle za pewne kelner powiedział coś do mnie ale nie pytał się o to co podać tylko zachował się tak jak by rozmawiał z kolegą. Zaciekawiony podniosłem głowę z nad karty i spojrzałem na przeciw siebie zobaczyłem uśmiechniętego chłopaka o czarnych włosach i pomarańczowych oczach. Chwilę się tak na niego patrzałem aż w końcu poznałem kim on jest.

- Isogai?

- Brawo już myślałem że o mnie zapomniałeś.

No byłem w szoku nie spodziewałem się że go tu spotkam przecież mieszka gdzie indziej i wcale nie tak blisko więc co on robi w takim miejscu?

- Co tu robisz? Czy nie mieszkasz przypadkiem całkiem daleko od tego miejsca?

- Przeprowadziłem się tu z rodziną i znalazłem tu prace. - dalej był uśmiechnięty.

Nigdy nie mogłem go zrozumieć życie go nigdy nie rozpieszczało a mimo wszystko zawsze szedł na przód z głową uniesioną do góry i promiennym uśmiechem na twarzy. Swego czasu ten uśmiech mi też dodawał sił do walki w tym czym jestem ale potem wszystko się zmieniło i to na gorsze. Znam go od dziecka ale później musiał wyjechać i kontakt się urwał ale trzy lata temu przyjechał na wakacje w moje okolice i znowu się zaprzyjaźniliśmy. Powiedziałem mu co się działo u mnie przez te lata i o spotkaniu cudownego chłopaka o imieniu Karma. Bardzo się o mnie martwił kiedy dowiedział się do jakich ludzi trafiłem ale ten uśmiech pozwalał mi na jakiś czas zapomnieć o zmartwieniach i okrutnej rzeczywistości. On ma sam w sobie taką pozytywną energię którą rozsiewa na wszystkie strony. Ale potem znalazłem się tu i stał się ten nieszczęśliwy wypadek a ja stałem się ponury i wredny dla każdego. Mimo to miło go znów spotkać.

- A ty jak zawsze pełen energii co? Chyba nigdy się nie zmienisz.

- Taki już jestem co poradzić. A co tam u ciebie? Widzę że nie za dobrze twoja twarz mówi wszystko.

Jak zawsze umie wszystko wyczytać i zobaczyć. Więc nie mam co kłamać po wyczuje kłamstwo na kilometr. Oby tylko.

- Jak to ja kłopoty same to mnie przychodzą. Masz czas po pracy? chciałbym z kimś o tym pogadać bo chyba tylko ty zawsze mnie pocieszałeś i umiałeś powiedzieć coś dobrego.

- Jasne za godzinę kończę więc możesz poczekać.

- Dzięki.

- Aaa! I chcesz coś do picia czy co?

- Tak daj mi zwykłą czarną kawę mocną bo czuje że zaraz umrę.

- Zrobię ale nie mocną bo nie możesz takich pić chyba wiesz o tym co?

Spojrzał się na mnie wymownie a ja się poddałem i tylko kiwnąłem głową na znak że wiem. Isogai skierował się do mnie plecami i podszedł do urządzenia.

Nie sądziłem że mi to wypomni przecież od tego zdarzenia na plaży minęło dziesięć lat a muszę przyznać że ostatnio zaczyna to wracać i zaniepokoiłem tym Karmę. O tym też muszę z nim pogadać. 

Życie To Jednak Potrafi ZaskoczyćWhere stories live. Discover now