DZIEWIĘĆDZIESIĄT OSIEM DNI DO ZAKOCHANIA

641 40 111
                                    


Następnego dnia wieczorem dalej rozmyślałem o tym zdaniu wypowiedzianym przez Nagise ale tyko jedna osoba mi tu pasuje jego brat tylko czemu? Co się stało tak właściwie. Dziś się go o nic nie pytałem bo nie wyglądał za dobrze nawet chciałem go zwolnić do domu ale upierał się że nic mu nie jest i posiedzi do końca. Choć dał rade ale ledwo było widać że ledwie się trzymał. A ja zamiast zareagować to jak idiota się tylko patrzałem. Może jutro go nie będzie dobrze by było gdyby został w domu. Choć nie wiem czy ledwie dwa dni pracy mogły go tak wymęczyć może to coś w domu? Jeśli będzie jutro to się go o to delikatnie wypytam i o to zdanie co mi wypowiedział bo to mnie najbardziej gnębi.

Kiedy byłem już w pracy rano zdziwiło mnie że go nie było. Może jednak został w domu? Ale szybko o tym zapomniałem gdyż po chwili pojawił się w progu drzwi. Lekko zadyszany pewnie biegł.

- Przepraszam trochę zaspałem.

- Nic się nie stało. Najlepszym się zdarza.

Gestem ręki poprosiłem go do mojego biurka. Kiedy już przy nim był dałem mu mały stosik dokumentów i poprosiłem żeby je przejrzał bo nie byłem pewien czy wszystkie są poprawne. Potwierdził że rozumie i usiadł przy stoliku na fotelu. 

Kiedy nie rozmawiam z nim na takie drażniące tematy to jest normalny. Ale widziałem że dalej jest coś nie tak wygląda tak samo blado co wczoraj. Ale jak mu coś powiem to już nie będzie tak miło. Dobra zamiast tak rozmyślać lepiej wezmę się za robotę.

Połowa pracy minęła spokojnie co w naszej obecności było czymś nowym. Kiedy już kończyłem ostatnie poprawki w projekcie to zobaczyłem jak Nagisa łapię się jedną ręką za brzuch a drugą przykłada do buzi. Wygląda jak by miał zaraz wymiotować. I po chwili wybiegł z pokoju jak przeciąg. Czyli jednak się nie pomyliłem.

Po dziesięciu minutach kiedy już odkładałem papiery na miejsce wrócił i był jeszcze bladszy niż wcześniej. Zaniepokoiłem się.

- Nagisa co się dzieje.

- Nic zwykła grypa mnie bierze. - powiedział to takim głosem jak bym miał sucho w gardle.

- Przecież widzę że się źle czujesz.

Nie ukryje tego przede mną bo nawet ledwie jest co w stanie na kanapę usiąść. Mimo tego że jestem jego szefem to nadal go kocham i martwię się o jego zdrowie. A on zamiast mi powiedzieć co się dzieje to jak gdyby nigdy nic wrócił do przeglądania dokumentów.

- Nagisa...

- Milcz! I nic mi nie jest okej? Możesz wrócić do swojej roboty?

Nagle odzyskał siłę w głosie choć dalej była słaba to jeszcze umie się postawić w takiej sytuacji. Skubany no.

Nie chciałem go bardziej denerwować i wróciłem do swojego biurka i wszedłem na stronę firmy żeby zobaczyć czy są jakieś nowe zamówienia. Mimo wszystko lubię tę robotę. Choć niektóre kostiumy które reklamujemy są dość..(tu reszta należy do was dokończcie za niego^^.dop.aut.) Ale nawet one są dość ciekawe i miłe dla oka. Praca jak każda inna tylko dalej nie wiem czemu on tak bardzo ją chciał. Ma tyle tajemnic przede mną że normalnie nie mogę uwierzyć że to ta sama osoba.

Z zamyślenia wyrwały mnie ciche kroki. Kiedy się spojrzałem zauważywszy że Nagisa stoi już przy meblu i wyciągną dłoń z przejrzanymi papierami. Od razu je chwyciłem o położyłem koło siebie.

- Co mam jeszcze zrobić?

Mimo że pracował to widać było że ledwie daje rade. Ale niech mu będzie.

Życie To Jednak Potrafi ZaskoczyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz