SIEDEMDZIESIĄT PIĘĆ DNI DO ZAKOCHANIA

537 36 64
                                    


- I jak się dziś czuje?

- Dobrze. Dalej mi słabo ale dobrze.

Od operacji Nagisy minęło już kilka dni i lekarz powiedział że się powiodła i teraz już będzie z nim tylko lepiej i mam nadzieje że nie kłamie. Bo w końcu mam szanse żeby wszystko z nim zacząć na nowo.

- Karma ja...

- Nie. Nie przepraszaj mnie bo nie masz za co a po  za tym robisz to co chwilę i naprawdę mam już tego dość.

- Ale to moja wina że ci tego nie powiedziałem wcześniej. Przecież do tej sytuacji mogło w ogóle nie dojść gdybym nie był taki uparty.

- Ale to nie nic do rzeczy najważniejsze że jesteś już po zabiegu i teraz będzie dobrze,

- Mimo to mogłem powiedzieć a tak zamartwiałeś się cały czas a ja sobie z tego nic nie robiłem.

- Powiedz mi czy ja kiedyś kol wiek powiedziałem że mam cię dość czy męczy mnie już twoje zachowanie?

- No nie ale...

- I to wystarczy.

Złapałem go za rękę i uklęknąłem przy łóżku. Co wyglądało jak by się chciał oświadczyć. I Nagisa też tak pomyślał bo zrobił zdezorientowaną minę i wkradł mu się delikatny rumieniec na policzki.

- Karma czy ty...?

- Nie. Choć muszę to przyznać że w przyszłości kiedy sobie już wszystko uporządkujemy to chciał bym poczynić ten krok.

- Co...? Karma....

Szybko odwrócił ode mnie wzrok spojrzał w okno i jedną rękę którą ma wolną zakrył usta. Zrobił się taki czerwony ze wstydu że aż mnie to zdziwiło. A ponoć mówił że nie umie okazywać już tych uczuć? A to mały kłamca.

- Nagisa. Kocham cię i chce spędzić z tobą resztę życia. Nie widzę siebie z kimś innym tylko ty jesteś godzien mnie. Tylko tobie mogę oddać swoje serce i całą miłość. Nie wyobrażam sobie żebym mógł teraz funkcjonować normalnie kiedy cię nie ma obok. A to jak leżałeś nie przytomny i byłeś brany na tę operacje to cały czas modliłem się żeby tylko mi cię nie odebrano. Ty i tylko ty jesteś moją jedyną i prawdziwą miłością.

Zobaczyłem jak na kołdrę spadają krople jego łez. Kiedy zabrałem usta od jego dłoni i spojrzałem na niego od razu serce zabiło mi mocniej. Patrzał na mnie za przymrużonych oczu były czerwone od łez całe zaszklone. Policzki były rumiane a nosek słodko czerwony. Rękę miał zaciśniętą w lekką piąstkę i przyłożoną do ust które drżały pod wpływem płaczu i z których wydobywały się ciche jęknięcia. Ten obraz jego już na zawsze wyrył się w moją pamięć.

- Karma ..ty naprawdę .....tak .....myślisz?

- Oczywiście. Nigdy nie byłem bardziej szczery niż teraz. I z tym ślubem też mówiłem poważnie.

- Jesteś głupi. - powiedział dalej płacząc ale przy tym się lekko uśmiechając.

- Ale kochany prawda?

- Tak. I to mój kochany.

- Co?

- Przez ten ....cały czas nie mogłem do siebie ....dopuścić że ja dalej cię kocham. Bałem się to pokazać i teraz wiem że to był mój błąd. Chce zacząć wszystko od nowa z sobą. 

- Nagisa....

- Kocham cię Karma. Nawet bardziej niż sam myślałem i też chce spędzić z tobą resztę życia. - łzy dalej spływały po jego twarzy a moich się zbierały.

Życie To Jednak Potrafi ZaskoczyćWhere stories live. Discover now