SIEDEMDZIESIĄT CZTERY DNI DO ZAKOCHANIA

498 42 132
                                    


Sam nie mogłem w to uwierzyć że on była do tego zdolna. Żeby zranić kogo kol wiek a co dopiero chcieć tej osoby śmierci. Ale stało się i tego nie zmienię choć bym chciał. Ale samo to że go zraniła nie zabolało mnie tak mocno jak to że ten cios od niej był ....śmiertelny. 

- Co? To nie możliwe!

- Przykro mi ale robiliśmy wszystko co w naszej mocy...

- Nie!! Nie wieże to nie jest prawda!

- Niestety ale ...tak jest on nie żyje i musi się pan z tym pogodzić.

- Nie, nie, nie. To nie jest możliwe on by mnie nie zostawił. Nie poddał by się tak łatwo. Nie, nie, nie....

Nie mogłem zebrać w płucach oddechu nie mogłem nic zrobić. Poczułem jak ktoś mnie szarpie. Obraz zaczął się rozmazywać i....

- NIE!!!...

Kiedy w końcu zrozumiałem gdzie się znajduje od razu zacząłem się rozglądać i obok stał Isogai. A ja siedziałem na łóżku? W swojej sali? Czyli to był ...tylko sen?

- O dzięki Bogom...

- Nagisa wszystko w porządku? Zacząłeś krzyczeć przez sen. 

- Nie nic nie jest dobrze. Co z nim? Co z Karmą ....żyje??

- Tak. A coś ty myślał?

- Ja ....sam nie wiem. Ten sen był taki realny...

- Czyli to dlatego krzyczałeś. Spokojnie wszystko dobrze.

- Jak ja ..się tu..

- Lekarz mi mówił wczoraj że po tym jak zobaczyłeś to całe zajście to straciłeś przytomność. I w sumie nie ma co się dziwić. To był dla ciebie niezły szok zwłaszcza teraz kiedy nie dawno miałeś operacje i to poważną więc takie akcje nie sprzyjają tobie.

- Czekaj... wczoraj?

- Tak spałeś przez cały czas. Ja od wczoraj przy tobie siedzę. Nie chciałem byś obudził się sam w takiej sytuacji więc postanowiłem czuwać.

- Przez ten cały czas tu byłeś? Ale ja ...powinienem być teraz ....przy Karmie.

- Nawet nie myśl o tym by wstawać.

- Czemu? Ja muszę go zobaczyć? Czy mi nie kłamiesz i on naprawdę żyje.

- A czy ja cię kiedyś okłamałem? Nie. I nie możesz stawał jesteś osłabiony. Nie powinieneś się tak stresować. Bo przez takie aroganckie zachowanie skończysz gorzej niż Karma. Może i operacja pomogła. Ale zanim dojdziesz do pełni sił to minie trochę czasu. Twoje serce jest jeszcze słabe nie możesz go nadwyrężać. Nawet jeśli chodzi o życie ukochanej osoby. Jasne?

- Ale...

- Żadne ale. Mówię poważnie jego stan jest stabilny. Nie masz co się bać. Nawet jakąś godzinę temu byłem się dowiedzieć co z nim. Więc nie panikuj i odpoczywaj bo to jest teraz dla ciebie najlepsze.

Mimo że trudno mi było przystać na jego warunki ale miał racje muszę wyzdrowieć dla Karmy. 

- A jest nieprzytomny prawda?

- Tak lekarze wolą go przytrzymać w stanie śpiączki. Dzięki temu nie odczuwa bólu i szybciej organizm się regeneruje.

- To dobrze. Bardzo dobrze.

- No widzę że w końcu poszedłeś po rozum do głowy. Ale wierz co gdybyś się nie zgodził i postanowił na swoim to ja bym cię tu przytrzymał siłą. Dosłownie.

- Warto wiedzieć.

Kiedy zacząłem w końcu się rozluźniać i wierzyć w to że Karma z tego wyjdzie to drzwi sali nagle i niespodziewanie się otworzyły. Ale tej osoby bym się tu nigdy nie spodziewał. Zwłaszcza po tym co zrobiła.

- Witaj Misiu.

Nie to tego już za wiele.

- Chyba sobie żartujesz. Co ty tu w ogóle robisz?!

- Jak to co przychodzę do swojego ukochanego. A coś ty myślał?

- Powiem jedno. WYPIEPRZAJ STĄD!!! - tak jak nie przeklinam prawie w ogóle tak teraz mam ochotę wyrzygać na nią całą wiązankę tych  że słów.

- Co ty ..o-o co ci cho....

- Wynoś się? Wypierdalaj ty kurwo!!!! Ty suko jednak Morderczyni!!!!!! Psychopatko!!!!!!! Jebana cholero!!!!!! Ty zakurwiona szmato wyjdź i NIGDY NIE WRACAJ!!!!!!! Nie chce cię już nigdy więcej widzieć TY ZATRUTA TRAWO!!!!!!!!!!!!!!!!!

Cały się gotowałem dosłownie. Isogai musiał mnie powstrzymywać bym nie skoczył na tą gnidę i nie wydrapał je oczy nie wyrwał języka nie złamał rąk i nóg nie zdarł z niej tych paskudnych włosów i ....wszystkiego innego. Miałem wielką ochotę ją zabić. Pierwszy raz w życiu mam na coś takiego ochotę i chce to zrobić. I w stu procentach sprawiało by mi to pełną satysfakcje. O tak już w głowie mam milion sposobów na jej tortury.

- Nagisa spokojnie! Już tu idzie ochrona i wyprowadzą ją!

- Ja jej tego nie DARUJE!!! Słyszysz!? Nie daruje!!! Atakowała go prawie ze zabiła!!!!! Jesteś nic nie wartą ......aaaaahhhh!!!! Nawet już słów mi na ciebie szkoda bo nawet takich nie mam by cię nimi opisać!!!

- Już spokojnie.

Nawet nie wiem kiedy zacząłem płakać. Byłem zły a jednocześnie roztrzęsiony. Jak ona mogła. Isogai mnie uspokajał przytulił mnie do siebie i zaczął głaskać po głowie co zaczęło działać. Mimo że dalej ciężko oddychałem ale było mi już znacznie lepiej bo ktoś był przy mnie tej trudnej chwili. Jestem pewien że gdybym był tu sam a ona by weszła to nie był bym wstanie się powstrzymać i zrobił bym coś czego bym żałował do końca życia. 

Ona stała i nic nie mówiła. Było widać że zdziwiło ją moje nagłe uniesienie. Mnie też bo nie byłem świadom że mogę się tak zdenerwować. Po chwili weszli do sali dwaj ochroniarze i ją wyprowadzili nawet nie stawiała oporu bo wiedziała że u mnie jest już spalona o to nieodwołanie.

- Widzę że naprawdę mocno go kochasz.

- Czemu tak myślisz?

- Ta reakcja zaskoczyła nie tylko ją ale i mnie no i chyba ciebie też co? Byłeś jak w jakimś amoku nie poznawałem cię byłeś i zachowywałeś jak pełnej krwi zabójca. Ale jednak spodobało mi się to a wiesz czemu? Bo dzięki temu wiem że nie dasz sobą pomiatać że po mimo delikatnego charakteru to masz zaskakującą osobowość. Zaimponowałeś mi.

- Nie chce my się ktoś po za mną do niego zbliżał nie w ten sposób. I nie chce by ktoś taki jak tak kurwa do raniła. Ja ....nie chce go stracić.

- No i w końcu mówisz z sensem. Tak ma być. Kochasz go i to było widać od dawna tylko ty sam nie chciałeś w to uwierzyć. Ale ciesze się że w końcu to zrozumiałeś.

- Gdyby nie ty i Yumi to bym jeszcze upierał się przy swoim.

- Widzisz? A jednak dobrze mieć takie uparte i trzeźwo myślące osoby przy sobie co?

- I za to was uwielbiam. - w końcu się uśmiechnąłem delikatnie ale jednak.

Ale i tak najbardziej dziękuje tobie Karma za to że mnie pokochałeś takim jakim jestem.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

Rozdział no ...mocny?? Chyba tak to mogę ująć nie? No w końcu Nagisa nam trochę poszalał. Pokazał gdzie jej miejsce. Karma mimo że nie jest tego świadom ale na pewno czuje co się stało i jest z niego dumny tak jak my wszyscy 👏❤❤👍. No to na tyle napiszcie czy myślicie tak sami jak ja i czy rozdział by dobry. I do zobaczenia we wtorek Misie !!!!

Życie To Jednak Potrafi ZaskoczyćWhere stories live. Discover now