OSIEMDZIESIĄT JEDEN DNI DO....?

503 39 88
                                    


Siedziałem w poczekalni i czekałem aż lekarz wyjdzie i powie co z nim. Kiedy nagle się osuną na ziemie i stracił przytomność myślałem że zawału dostanę. Nie mam pojęcia co się stało ale jestem prawe że pewien że to właśnie o tym mówił to się stało. Tylko o co dokładnie mu chodziło co mu jest? Mówił że ma chore serce ale czy to był prawdziwy powód jego utraty przytomności. Tak te pytania mi chodzą po głowie od kąt karetka zabrała go nieprzytomnego do szpitala. Siedzę tu już bitą godzinę a jak nikt nie wyszedł tak mam coraz większe obawy że to naprawdę coś poważnego.

- To ty jesteś Karma prawda?

Usłyszałem męski głos nad sobą i od razu podniosłem na niego wzrok. Pierwszy raz go widzę a no zna moje imię tylko z kąt?

- Tak. A ....kim ty jesteś?

- No tak nigdy mnie nie poznałeś. Przepraszam za zwoje złe zachowanie. Jestem Isogai Yuma przyjaciel Nagisy.

Zna Nagisę? Może to jakiś przyjaciel z dzieciństwa? Bo jakiś kochanek to wątpię nie wygląda na takiego.

- Miło mi. Ale skąd wiesz że Nagisa tu jest?

- A dzwoniłem do niego żeby.... a nie ważne. Tak czy siak odebrała pielęgniarka i powiedziała że jest w szpitalu. Zapytałem w którym i postanowiłem przyjechać. I coś tak czułem że cię tu spotkam.

Okej wszystko jasne tylko ...czemu nie powiedział po co dzwonił urwał nagle i ominą sprawę. Normalnie bym zapytał o co chodziło ale to jego przyjaciel więc nie będę aż taki wścibski. A nawet nie mam do tego głowy w tym momencie teraz myślę tylko o Nagisie.

- W porządku przynajmniej nie będę sam. 

Po tych słowach już pewniejszy chłopak usiadł obok mnie i przez chwilę milczał. Ale w końcu postanowił się odezwać.

- Wiesz dlaczego tu jest?

To pytanie brzmiało tak jak by chciał wiedzieć czy wiem o tym co on wie. Ale nie będę kłamał bo w sumie sam nie wiem czemu bym miał. Więc przecząco kiwnąłem głową. 

- Wiem tylko częściowo.

- Tak myślałem. Wiedziałem że będzie przeciągać tę rozmowę jak tylko będzie mógł. Ale źle zrobił bo teraz nie wiadomo jak szybko z tego wyjdzie.

- Możesz przestać mówić tak jak by mnie tu nie było. O co chodzi co mu tak naprawdę jest?

- Przepraszam. Nie wiem czy powinienem bo to obowiązek Nagisy ale ze względu na jego stan to chyba nie mam innego wyjścia. W końcu część i tak już wiesz. Mam nadzieje że się za to nie obrazi.

- No to mów w końcu. - robiłem się powoli już nerwowy tą całą tajemnicą.

- On od małego choruje na serce. Ta choroba z początku była nie groźna ale z czasem stała się coraz bardziej uciążliwa. Choć nigdy nie mówił że się źle czuje albo jest mu ciężko to widziałem ten ból w jego oczach.

- Tak mówił o tym że na chore serce ale nie że było mu z tym aż tak ciężko. 

- W tym czasie zaczęły się jego problemy z matką i to go jeszcze bardziej dobiło ale nie poddawał się. Może dlatego że miał mnie. Jedyną osobę która go wspierała i rozumiała. Potem musiałem wyjechać i go zostawiłem. Ale po kilku latach wróciłem na wakacje i znowu się z nim spotkałem. Wtedy powiedział że jego problemy z sercem zniknęły. Mimo to że lekarz mówił mu żeby tego nie lekceważył on i tak to zrobił. Potem powiedział mi o tobie i widziałem ten błysk w jego oczach kiedy tylko wspominał o tobie. On naprawdę cały czas cię kocha tylko wydarzenia z jego bratem go zmieniły i teraz boi się je ukazać.

- Wiem mówił mi o tym i ...wie że mu w tym pomogę. On zawsze będzie miał moje wsparcie.

- Miło to słyszeć że teraz ma dwie osoby które zawsze będą z nim.

- Tak ja już zawsze będę z nim. I dziękuje że zająłeś się nim kiedy mnie przy nim nie było. Jestem prawie pewien że gdyby nie ty to by zmienił się jeszcze bardziej i pewnie wtedy bym nie dał rady mu pomóc.

- Nie masz za co dziękować ja też chce dla niego jak najlepiej. On już swoje wycierpiał przez te lata teraz zasługuje tylko na same dobro i tym największym dobrem dla Nagisy jesteś właśnie ty.

- Wow nie znasz mnie a masz o mnie takie dobre zdanie.

- Mówił mi dużo o tobie i wiem że jesteś dobrym człowiekiem.

- Ma o mnie aż takie dobre zdanie? Ja sam nie wiem jaki tak naprawdę jestem a on mnie przejrzał na wylot. Cały Nagisa.

- A ty jego.

Kiedy w końcu się rozluźniłem i mogłem normalnie rozmawiać za drzwi wyszedł starszy lekarza. Od razu wstałem i na nowo zawładną mną nie pokój. A Isogai wstał zaraz za mną.

- To wy jesteście znajomymi Pana Shioty?

- Tak.- powiedział Yuma a ja tylko pokiwałem głową.

- Jego stan się unormował nie zmienia to faktu że jego organizm jest bardzo osłabiony.

- A co to znaczy? - zapytałem w końcu.

- A to że potrzebuje pilnie operacji z którą zwlekał i tak stanowczo zbyt długo.

- A czy ona jest niebezpieczna?

- Każdy zabieg niesie ze sobą jakieś ryzyko. I w tym przypadku nie jest inaczej. Ale trzeba być dobrej myśli.

- Rozumiem.

- Zabieg odbędzie się jutro rano więc proszę być spokojnym.

- A czy można do niego wejść?

- Tak ale tylko jedna osoba i tylko na chwilę. Musi teraz dużo odpoczywać.

- Dobrze.

Ukłoniliśmy się mu a on nam po chwili odszedł już bez słowa.

- Nie miałem pojęcia że jest z nim aż tak źle?

- Sam jestem w szoku ale co zrobić Nagisa jest bardzo uparty i łatwo się go do czego kol wiek nie namówi.

- Ta tu masz racje. 

- Idź do niego i tak wiem że bardziej potrzebuje ciebie. A ty jego.

Pokiwałem mu na zgodę i skierowałem się do jego drzwi. Po chwili je otworzyłem i wszedłem do środka po czym je zamknąłem. Kiedy go zobaczyłem serce mi się ścisnęło na ten widok. Leżał nieprzytomny głowo odwrócony w moją stronę. Był cały blady ale oddychał spokojnie.

- Moje małe biedactwo.

Usiadłem na krześle obok łóżka i chwyciłem jego delikatną i małą dłoń. Zawsze takie miał jak u kobiety ale przecież on cały jest taki mały. Ale dopiero teraz to widzę. Bać się go dotknąć normalnie. Wydaje mi się że jak mocniej bym ścisnął jego rękę to bym mógł ją złamać. Mimo że charakterem stara się być twardy to i tak w środku jest bezbronny i delikatny za równo fizycznie jak i psychicznie.

- Kocham cię skarbie i nie pozwolę żebyś się jeszcze kiedyś tak zaniedbał. Od teraz będę cię pilnował jak swój najcenniejszy skarb którym jesteś i już zawsze będziesz. Dlatego zrobię wszystko był byś szczęśliwy i już nigdy nie cierpiał. Nawet jeśli będę musiał zapłacić za to najwyższą cenę. 

- Dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko moja księżniczko.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

No i mam tak jak mówiłam dziś dałam rozdział i pojawi się jeszcze jeden dziś. Bo tego dnia mamy święto KarmaGisy ❤. Rocznica nich shipu oczywiście. Więc tak koło osiemnastej pojawi się kolejna część z tego opka. No to czekajcie cierpliwie i do zobaczenia nie długo Misie !!!!

Życie To Jednak Potrafi ZaskoczyćWhere stories live. Discover now