SIEDEMDZIESIĄT TRZY DNI DO ZAKOCHANIA

531 35 58
                                    


Następnego dnia pozwolili mi przyjść do Karmy. Musiałem wiedzieć że naprawdę nic poważnego mu się nie stało. A sam czułem się już na tyle dobrze że mogłem sam bez pomocy pielęgniarki i wózka przyjść do niego. 

Stanąłem przed drzwiami i sam nie wiedziałem czy mam się bać czy cieszyć że go po tak długim czasie zobaczę. Miałem lekkie zawahanie ale jednak troska o niego wzięła górę nade mną. Jednym zdecydowanym ruchem chwyciłem za klamkę i rozsunąłem drzwi a moim oczom okazał się naprawdę smutny obraz. Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć Karmę w takim stanie i za pewne gdyby byli tu jego rodzice w stu procentach pomyśleli by o tym samym. No bo taki człowiek jak on leży przykuty do łóżka nie mogąc nic zrobić i być skazanym na pomoc innych. A ja chce być tym jednym z tych ludzi chce się nim opiekować chce żeby wiedział że nie tylko on może mi pomóc że ja też tak samo mogę odwdzięczyć się mu za to wszystko co dla mnie zrobił. Czy musiało dojść do takiej tragedii żebym w końcu uświadomił sobie jaki on jest ważny dla mnie? Niby mówi się lepiej późno niż wcale ale jednak wolałbym uniknąć takiego nieszczęścia. Tylko co ja mogę? Taki nieudacznik jak ja? Nie zasłużyłem na takiego wspaniałego człowieka jakim jest. A mimo mojej złej samooceny on wybrał mnie. Człowieka pełnego wad i złych rzeczy na sumieniu. Ale to go nie odstraszyło a wręcz przeciwnie jeszcze bardziej przyciągało. Może on właśnie jest mi przeznaczony? Inaczej nie umiem tego określić bo Karma to Karma jego nie zrozumiesz on działa instynktownie i sam dobrze wie czego chce. A udowodnił to kiedy zdecydował się podejść do mnie wtedy na tej plaży.Gdyby on nie zrobił tego pierwszego kroku ja bym nigdy tego nie zrobił. I do tej poty byśmy się nie znali i .....Może było by lepiej? Bo wtedy nie leżał by tu ranny z mojego powodu bo jakaś psychiczna suka która nie umie zrozumieć prostego słowa "ODCZEP SIĘ". postanowiła pozbyć się każdego kto się we mnie zakocha bo ja nie mogę być z kimś innym niż ona. A ja kocham tylko Karmę i nie chce by ktoś kiedy kol wiek to zmieniał.

Podszedłem do łóżka i usiadłem na jego krawędzi. Chwyciłem jego dłoń i mocno ścisnąłem. Łzy zaczęły mi napływać do oczu. Nie chce go stracić. A przez chwilę naprawdę tak było i na dodatek ten sen który nie daje mi spokoju. Ale dobrze że żyje jest tu leży choć nieprzytomny to jest. I teraz już tylko mój nikt mi go nie odbierze nie ma takiego prawa nikt. Czemu tak późno to doszło do mnie dalej nie potrafię tego zrozumieć.

- Nie chce cię stracić jesteś moim sensem życia. I bez ciebie sobie nie poradzę.

- Czemu mówisz tak jak bym już umierał?

Usłyszałem zachrypnięty głos. I to był mimo wszystko najpiękniejszy głos na świecie bo należał on do Karmy mojego kochanego Karmy. Nic nie jest w stanie opisać jak cudownie się teraz czuje. 

- Karma ...obudziłeś się...

- Ja nie śpię już od wczoraj wieczora. Tylko nie chcieli ci nic mówić bo stwierdzili że musisz jeszcze uważać na siebie i nie chcieli dawać ci takiej adrenaliny od razu. I zgodziłem się z tym bo twoje zdrowie jest najważniejsze. 

- Karma...

- Nawet nie wiesz jak się cieszę że to nie ciebie zaatakowała choć miała na celowniku mnie ale kto wie co by jej nie odbiło. No bo skoro ona nie może cię mieć to nikt inny też nie. 

- Karma

- Tak to moje imię. Spokojnie pamiętam je tak samo jak nazwisko o to że bardzo cię kocham.

- Karma...!

- No już, już uspokój się bo zaciąłeś się tak że zaczynam się martwić czy aby na pewno wszystko z tobą dobrze.

- Karma  ....ze mną dobrze ale najważniejsze że z tobą jest bardzo dobrze.

- A masz pojęcie jak bardzo cieszy mnie fakt że mogę cię zobaczyć. Bo naprawdę myślałem że to już koniec a najbardziej martwiło mnie to że nie ujrzę już ciebie. A fakt że beze mnie byś sobie nie poradził sprawiał mi niewyobrażalny ból. Ból istnienia bez ciebie.

- Przestań to nie prawda nie mów tak. Jesteś tu i to jest najważniejsze.

- Tak? Mogę to samo powiedzieć o tobie mój drogi. Ty myślisz że jak czekając na werdykt lekarza przed salą operacyjną nie panikowałem ze strachu że coś może pójść nie tak i możesz umrzeć pod czas zabiegu?

- No dobra. To mamy remis.

- I niech tak zostanie. Nie chce już widzieć jak cierpisz.

- Ja tak samo.

Nie mogłem już dłużej wytrzymać takiej bezczynności musiałem to zrobić. Mimo że nie można ale w tej chwili miałem te szpitalne w głębokim poważaniu. Położyłem się na jego klatce piersiowej do słownie. A Karma objął mnie opiekuńczo rękoma a jedną z nich głaskał po głowie. Tak jego bliskości teraz potrzebowałem najbardziej. Poczucie tego że jest tu żyje mogę go dotknąć, poczuć. Teraz jestem pewien że to nie jest sen to jaka. I właśnie tak chciałem żeby było już zawsze. On i ja i nikt więcej tylko my.

- Nagisa?

- Hmm?

- Ty wiesz że ja na poważnie mówiłem z tym ślubem nie?

I tak oto cała romantyczna atmosfera minęła jak mrugnięcie okiem. Tak rozwalić wszystko pytanie z chuj wie skąd potrafi tylko Karma. Podniosłem się do siadu ale nie takiego jaki był wcześnie tym razem mam ręce oparte po obu stronach jego ciała a sam jestem nieco pochylony nad nim z miną która mówi "chyba sobie żartujesz".

- A ty dalej swoje?

- Tak bo ja naprawdę o tym myślę.

- Przecież to że będziemy razem ci nie wystarczy?

- Nie bo chce mieć tego niezbity dowód że jesteś mój i żadna zgniła zieleń nie ma prawa się zbliżać do mojej księżniczki. Bo ostrzega w swoim biurze mam broń i nie zawaham się jej użyć przeciwko niej czy komukolwiek kto będzie chciał cię tknąć w sposób który nie odpowiada tobie.

Tu mnie zaskoczył. Nie znałem go od takiej strony. Ale to może i lepiej bo przynajmniej nawzajem możemy się od nowa poznawać i to w tym wszystkim jest najbardziej podniecające. Przynajmniej z mojej strony bo Karma to niezwykły człowiek a jak chce go poznać jak najlepiej i to z każdej jego strony.

- Miło to słyszeć. Ale to działa w dwie strony wiesz? Ja też cię nikomu nie oddam.

- I właśnie to chciałem usłyszeć moje słoneczko.

Tak i właśnie teraz zaczynam myśleć w kolorowych barwach. Myślę że teraz będzie już tylko lepiej i życie nam się ułoży jak chcemy. Tak mam nadzieje że to już koniec kłopotów i że teraz przyszła pora na tą lepszą część życia.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

No to jeszcze trzy rozdziały i mamy KONIEC tej historii. Ale nie smućcie się bo nie długo dam wam nowe opko z tym shipem. Wiem ja tego chyba nigdy nie skończę ale co ja poradzę że od nich nie mogę się oderwać. W niedziele powinna pojawić się zapowiedz tej książki. Będzie jej krótki opis taki zwiastun można rzec. I uwaga okładka tej książki będzie zrobiony przeze mnie tak narysuje ją i pokaże ją wam w tej zapowiedzi. No to na tyle informacji dla was więc trzymajcie się ciepło w ten zimny jesienny wieczór i zobaczymy się nie długo Misie !!!!

Życie To Jednak Potrafi ZaskoczyćWhere stories live. Discover now