– Śpij – wyszeptał, a ja mimowolnie poddałam się jego rozkazowi i znowu zapadłam w głęboki sen.

***

Siedziałam oparta o ceglaną ścianę i bezustannie wpatrywałam się w drzwi, w te cholerne zamknięte drzwi. Zdążyła już minąć dłuższa chwila od momentu, w którym ponownie się przebudziłam. W ciasnej, ciemnej celi panowała wyższa temperatura, mój umysł działał normalnie, a ja czułam się o wiele lepiej. Byłam tylko trochę głodna, ale nie dziwiłam się temu po domyśleniu się z wypowiedzi Władcy Cieni i Snów, że przespałam prawie cały jeden dzień. Nic mnie nie bolało, a z obrażeń odniesionych podczas walki pozostała tylko ta blizna na piersi oraz zaschnięta krew na skórze. Starałam się jednak o nich zbytnio nie myśleć.

Tak, przegrałam, ale ten wynik od samego początku wydawał mi się oczywisty. Nie miałam żadnego doświadczenia w pojedynkowaniu się z ludźmi, co innego z wilkami. Przecież jakoś musiałam przejąć upragnione dowodzenie w plemieniu, a prośbami i zwykłą dyplomacją bym tego nie zrobiła. W moim świecie liczono się z potężnymi osobnikami zdolnymi przetrwać nawet w najtrudniejszych warunkach, potrafiącymi znaleźć rozwiązania nawet w beznadziejnych sytuacjach. Dzięki sile i inteligencji można było osiągnąć naprawdę dużo, jeśli nie wszystko.

Odchyliłam głowę i położyłam ją na twardej, nierównej powierzchni. Przymknęłam powieki, ciężko wzdychając i mocniej objęłam ramionami podciągnięte pod siebie nogi. Z każdą mijającą minutą, z każdą mijającą sekundą coraz bardziej brakowało mi świeżego, leśnego powietrza, widoku reszty watahy i odprężających zapachów puszczy. Gdy większą część ciebie stanowiło zwierzę, trudno było znieść niewolę. W szczególności że na samym początku istnienia za priorytet wybrałam sobie wolność. Nie zamierzałam ulec nikomu, chciałam przez wieczność pozostać niczym nieograniczona. Żadnych ścian, żadnych barier... A teraz to. Zdążyłam odkryć, że przebywanie przez dłuższy czas w małych, zamkniętych pomieszczeniach źle oddziaływało na moją psychikę i zachęcało do poddania się dzikiej panice.

Podmuch przeciągu uderzył w moje nozdrza i w tym samym momencie usłyszałam wraz z jękiem otwieranych drzwi stukanie obcasów. Lekko się wyprostowałam, spuszczając nogi na ziemię i otworzyłam oczy, by ujrzeć znajomego mi mężczyznę zamykającego za sobą pancerne wrota. Odwrócił się praktycznie od razu w moją stronę, taksując mnie niezdradzającym niczego wzrokiem. Wyglądał na w pełni sprawnego i wypoczętego, zupełnie inaczej niż przy poprzedniej wizycie. Świeże, czarne szaty dostojnie opinały się na jego ciele, a na twarzy o dość miękkich rysach pojawił się dumny wyraz.

– Witaj – powiedział klarownym głosem, złączając rozluźnione ręce za swoimi plecami i unosząc delikatnie podbródek.

Milczałam, gromiąc jego arystokratyczną aparycję morderczym spojrzeniem. W ogóle się nie znaliśmy, ale ja już pałałam wobec niego żywą, zwierzęcą nienawiścią. Moje mięśnie, jakby na odpowiedź rozlewającego się po umyśle uczucia, spięły się gotowe do ataku. Nie ruszyłam się jednak nawet o milimetr, utrzymując wyzywający kontakt wzrokowy z oprawcą.

– Nazywam się Shadow Dark – kontynuował beztrosko, zbliżając się kilka kroków, jakby chciał pokazać, że się mnie nie bał. – Jestem Władcą Mocy Cieni i Mocy Snów wywodzącym się z głównej linii rodu Dark, jednym z najpotężniejszych ludzi w całym świecie. Jeśli nie najpotężniejszym. – Uśmiechnął się, jakby czerpiąc satysfakcję z wypowiedzianego zdania. – Miło mi cię gościć w skromnych progach dworu Dark. Mam nadzieję, że pobyt tutaj będzie dla ciebie przyjemnością.

Miałam wielką ochotę się na niego rzucić i rozszarpać go całego na drobniutkie, nieregularne strzępy. Skutecznie powstrzymując się od tego krwawego czynu, tylko warcząc krótko w jego stronę.

WolfKnightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz