Rozdział 28

288 21 3
                                    

Zaraz po wyjściu z auta Hestia biegiem ruszyła do gabinetu Mycrofta. Sherlock i John zostali jeszcze w Baskerville, a brunetka wróciła do Londynu.
Detektywowi powiedziała,że jedzie do pracy, ale tak naprawdę ktoś na nią czekał. Wiedziała, że Mycroft prędzej lub później im powie.
-Oh, wreszcie jesteś-stwierdził najstarszy Holmes i schował komórkę do kieszeni.
-Namierzałeś mnie. Doskonale wiedziałeś, że niedługo tu będę-odparła dziewczyna, krzyżując ręce.
Mężczyzna prychnął i uchylił drzwi do swojego gabinetu.
-Zostawię was samych.
Mycroft odszedł, a Hestia podeszła do kobiety i mężczyzny, siedzących przy biurku.
Odwrócili się twarzą do niej i kobieta od razu wstała, żeby przytulić brunetkę.
-Och, Hestio, skarbie. Nawet nie wiesz jak cieszę!
Hestia uścisnęła kobietę i spojrzała jej w oczy, w których dostrzegła łzy.
-Też się cieszę, mamo-odparła z uśmiechem.
Czuła się bardzo zmieszana. Nagle po tylu latach spotkała rodziców i wszyscy spodziewali się pewnie, że wszystko będzie normalnie. I policjantka nie miała pojęcia jak powiedzieć im o swojej relacji z Sherlockiem.
-Wypiękniałaś-stwierdziła pani Holmes, gładząc policzek córki.
Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć, więc po prostu posłała matce uśmiech i podeszła do ojca.
Mężczyzna nic nie powiedział-po prostu mocno ją przytulił, gładząc przy tym po głowie.
-Usiądziemy?-zaproponowała Hestia.
Para kiwnęła głową i zajęła swoje miejsce, a brunetka usiadła w fotelu Mycrofta, naprzeciwko nich.
-Mycroft dopiero teraz wam powiedział?-od razu spytała.
To pytanie męczyło ją od czasu, gdy dostała sms'a od brata.
-Tak. Wcześniej...nic nie wiedzieliśmy-odpowiedział pan Holmes.
Hestia zmierzyła rodziców uważnym spojrzeniem typowych dla Holmesów niebieskich tęczówek.
Nie zauważyła gigantycznego podobieństwa między sobą a nimi; Sherlock i Mycroft też nie przypominali matki i ojca.
-Myślałam, że zauważę jakiekolwiek podobieństwo-na głos wypowiedziała to o czym myślała.
-No...tak...
Ich rozmowa niezbyt się kleiła, więc policjantka szybko spuściła wzrok i wbiła go w podłogę.
-Hest...-zaczął ojciec dziewczyny, ale ona szybko mu przerwała.
-Tato...i mamo. Jestem pewna, że Mycroft mówił wam o mnie i...
-O Sherlocku. Tak-potwierdziła pani Holmes, patrząc na córkę z troską.
-No właśnie. Chodzi o to, że Mycroft wtrąca się i nie mam zamiaru się wam tłumaczyć. Po prostu...
Zawiesiła głos, bo nie wiedziała jak wytłumaczyć to rodzicom.
-Kochanie...Rozumiemy to i nie będziemy się wtrącać.
Hestia zmarszczyła brwi, spoglądając na matkę.
-Jak to? Jesteśmy rodzeństwem. Jak możecie na to pozwalać?
Jej ojciec spojrzał na swoją żonę, i gdy kobieta kiwnęła głową zbliżył się do córki.
-Hestia, posłuchaj. Mycroft nic nie wie, Sherlock też nie. Nie chcieliśmy ci mówić. Nikt nie chciałby czegoś takiego usłyszeć, ale...dla ciebie i Sherlocka to chyba nawet lepiej. Nie jesteście rodzeństwem.
Dziewczyna patrzyła na ojca zdziwiona, nie za bardzo rozumiejąc jego słowa.
-Jestem adoptowana?!
Państwo Holmes powoli pokiwali głowami, a Hestia opadła na oparcie fotela.
-Napewno?-spytała podejrzliwie.
-No, kochanie. Napewno.
Westchnęła cicho i wbiła wzrok w czubki swoich trampek.
Nie wiedziała co o tym myśleć-z jednej strony w jej głowie powstawał coraz większy mętlik, ale z drugiej strasznie cieszyła się z tej informacji.
Przeniosła wzrok na rodziców i posłała im uśmiechy.
-Mogę powiedzieć Mycroftowi i Sherlockowi?
-Chyba będziesz musiała.

I AM SHERLOCKED✔Hestia HolmesWhere stories live. Discover now