Rozdział 19

378 25 11
                                    

Hestia przez chwilę patrzyła na niego. Nie do końca zrozumiała słowa Sherlocka. Chciał o niej zapomnieć, chciał zapomnieć o ich randce czy o ich pokrewieństwie? I dlaczego?
-C-co?-wydukała w końcu.
Przysunął się bliżej niej i popatrzył brunetce w oczy. Kciukiem delikatnie potarł jej policzek.
Dziewczyna nie spodziewała się tego. Skóra na twarzy poczuła lekkie mrowienie, szczególnie na prawym policzku, którego dotykał detektyw.
-Nie jesteś dla mnie jak siostra-odparł.
-Więc kim dla ciebie jestem?

Uśmiechnął się lekko i przyjrzał jej się. Była ładna, ładna to mało powiedziane-była śliczna. Szczególnie dzisiaj. Cienka biała koszula idealnie pasująca do czarnych jeansów, beżowe botki na niewielkim obcasie i te usta. Idealnie pomalowane czerwoną szminką aż same prosiły o pocałunek.
-Zgadnij-szepnął i zagwizdał melodię.
Tę samą, którą Hestia podsłuchała, gdy grał na skrzypcach i zanuciła na ich randce.
Przysunął się jeszcze bliżej. Ich twarze dzieliło ledwie kilka centymetrów.

Hestia spojrzała mu w oczy. Były zupełnie jak morze-zazwyczaj ciche i spokojne, ale ciemne i gwałtowne, gdy natrafiał na nowy trop w śledztwie.
Ona też się zbliżyła i zarzuciła mu ręce na szyję.
Oparła swoje czoło o jego i już prawie złączyła ich usta...

...ale wtedy do pokoju musiał wpaść John.
Wstali gwałtownie z kanapy, odrywając się od siebie.
Watson popatrzył na nich dziwnym wzrokiem i wskazując policjantkę i detektywa spytał:
-Przeszkodziłem?
Brunetka odkaszlnęła cicho. Sherlock odszedł kawałek i zapadając się w fotelu, stwierdził:
-Panna Holmes przyniosła nam bardzo ciekawe wieści.

Popatrzył na nią, a w jego spojrzeniu dostrzegła tę samą iskrę co chwilę temu, gdy ich usta prawie się połączyły.
-Mycroft przyznał wczoraj, że jesteśmy rodzeństwem-oznajmiła Johnowi i z uśmiechem znowu spojrzała na Sherlocka.
Dziwne jak jeden gest może zmienić wszystko. Jeszcze jakiś czas temu to zdanie nie chciało jej przejść przez gardło.
Watson popatrzył na nią zdziwiony, jakby nie rozumiejąc.
-Jak to wy? Że ty i Mycroft?
Przytaknęła.
-Ale to znaczy, że Sherlock też...
Ponownie przytaknęła.
Podeszła do Holmesa i usiadła mu na kolanach. Musiała dokończyć to co zaczęli. Położyła mu dłonie na ramionach i pocałowała go. W końcu.

Jego wargi były takie miękkie. Hestia w tym momencie potrafiła myśleć tylko o tym. Zapomniała o Mycrofcie, pracy, o swoim kocie, który próbował zwrócić na siebie jej uwagę, a nawet o Johnie patrzącym na nich, jakby zobaczył kosmitę.
Sherlock przez chwilę oniemiał, a potem oddał pocałunek ze zdwojoną siłą. Watson jeszcze bardziej wytrzeszczył oczy.

Po kilku sekundach Hestia oderwała swoje usta od ust Holmesa i odsunęła się od niego tylko kawałek.
Spojrzała na niego z uśmiechem.
Wcześniej sama nie wiedziała co czuje. Teraz była już pewna...

I AM SHERLOCKED✔Hestia HolmesWhere stories live. Discover now