Rozdział 6

497 31 0
                                    

Krok do przodu.

Cisza.

Znowu krok do przodu.

Cisza.

Pistolet gotowy.

Hestia doskonale znała ten rytm.
Oparła głowę o metalowy, zimny regał i cicho wciągnęła powietrze.
Kilka metrów dalej zobaczyła przemykającego Lestrade'a; patrzył na nią. Prawie niezauważalnie kiwnęła głową i znowu zrobiła krok do przodu.
Była już przy końcu regału.Mocniej chwyciła rączkę pistoletu i wyszła do światła. Już miała strzelić, ale w miejscu, w którym powinien być morderca stało tylko puste krzesło.
W milczeniu rozejrzała się. Coś jej nie pasowało.
I w tym momencie poczuła wibrację w kieszeni i usłyszała głośny dzwonek przychodzącego sms'a. Odgłos rozniósł się echem po prawie pustym magazynie.
Źrenice dziewczyny rozszerzyły się z przerażenia. Szybko schowała się za kolejnym regałem i wyciągnęła telefon.
Jej obowiązkiem było to zrobić, bo mogło to być polecenie służbowe.
Rozczarowała się jednak, gdy spojrzała na wiadomość.

Baker Street 221B
SH

Ze złością schowała komórkę z powrotem do kieszeni. Z powodu adrenaliny nie poznała inicjałów pewnego detektywa.
Poczuła rękę na ramieniu i usłyszała głos Grega:
-CO TY ROBISZ?JESTEŚMY NA MISJI?
-Spokojnie-uspokoiła go ruchem ręki i ruszyła przed siebie.

Morderca, Henry Bulter, wrócił na krzesło i rozglądał się teraz po pomieszczeniu. Lestrade zatrzymał Hestię i sam ruszył w stronę mężczyzny. Wyszedł na wolną przestrzeń i krzyknął:
-Nie ruszaj się!
Bulter odwrócił się powoli w stronę policjanta, z chytrym uśmieszkiem.
-Myślisz, że jestem tu sam?-spytał rozweselonym tonem.
Hestia wyostrzyła wzrok i przy końcu regału po drugiej stronie magazynu dostrzegła celującego w Lestrade'a faceta.
-Na ziemię!-wrzasnęła i popchnęła Grega na podłogę, a kula przeleciała dosłownie kilka centymetrów nad jej głową.
Szybko strzeliła w stronę mężczyzny, który celował do policjantów. Trafiła. Opadł na podłogę z głośnym hukiem.
Lestrade szarpał się z drugim mordercą i już po chwili obezwładnił go.
-No...to chyba się udało-westchnęła Hestia i podeszła do leżącego na ziemi przeciwnika.
-Żyje-odparł Greg, przyglądając się mężczyźnie.
Dziewczyna kiwnęła głową i już po chwili do środka wbiegła reszta ekipy.
Gdy zajęli się facetami, ona usiadła na poboczu i wyjęła telefon. Jeszcze raz przyjrzała się wiadomości. Litery SH
wydawały jej się znajome. Skojarzyła fakty i wściekła pomyślała o Sherlocku.

Co?!

Wysłała wiadomość i czekała na odpowiedź.

To mój adres
SH

Przewróciła oczami i wybrała numer. Już po chwili w słuchawce odezwał się głos.
-Jestem w pracy-warknęła.
-Tak, wiem-odparł spokojnym tonem Holmes.
-Przeszkodziłeś mi w misji.Co znowu chcesz?
Niezidentyfikowane prychnięcie Hestia potraktowała jako śmiech.
-A czego mógłbym od ciebie chcieć, podając ci swój adres?
-Żebym przyjechała, oczywiście!-stwierdziła udając zaskoczenie.
-No właśnie-powiedział i się rozłączył.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
Z Sherlockiem Holmesem się nie dyskutuje.

I AM SHERLOCKED✔Hestia HolmesWhere stories live. Discover now