Rozdział 25

301 23 0
                                    

Hestia weszła do kawiarni i położyła na stoliku swojego laptopa, którego do tej pory trzymała pod pachą.
Otworzyła go i już po chwili połączyła się z wifi.
Już miała odpalić maila, ale do jej stolika dosiadł się jakiś mężczyzna.
-Mogę się dosiąść?
-Już pan to zrobił-stwierdziła lekko rozbawiona.
-No tak. Hestia Holmes?
-Tak. W czym mogę pomóc?-spytała brunetka i uważnie popatrzyła na faceta.
Miał na sobie szary garnitur, krawat i białą wyprasowaną koszulę.
-Zasadniczo w niczym. Ale ciekawe relacje łączą cię z Sherlockiem Holmesem. Powiesz mi o nich coś więcej?
-Nie rozmawiam o tym z nieznajomymi-oznajmiła ostrym tonem i upiła łyka wcześniej zamówionej kawy.
-Zapomniałem się przedstawić-Jim Moriarty-wytłumaczył mężczyzna.
Hestia lekko zadrżała na dźwięk tego nazwiska.
-Czyli o to chodzi...-mruknęła.
-Więc skoro już znasz moje imię, ja znam twoje, to powiesz mi o swoich relacjach z Sherlockiem.
-Nic nie powiem. Chciałeś zabić mojego...-zamilkła.
-No właśnie? Twojego kogo?-spytał z szelmowskim uśmiechem.
-Już mówiłam, że nic nie powiem. Moriarty, chciałam trochę popracować więc mógłbyś iść?
-To samo nazwisko. Prawdziwe? A może rodzina?-zastanawiał się Jim na głos.
-Powiedz mi tylko, to sobie pójdę-dodał po chwili.
-Nie, bo ja pójdę pierwsza.
Zatrzasnęła laptopa, a drugą ręką złapała kawę.
-Jeszcze to z ciebie wyciągnę-burknął Jim, gdy wstała.
-To do zobaczenia, Moriarty!

Hestia wyszła z kawiarni.

A to miał być taki spokojny poranek...

Wsiadła do czarnego Land Rovera i popatrzyła przez witrynę do kawiarni.
Moriarty wciąż jeszcze tam siedział i patrzył na jej samochód.
Odjechała, kręcąc głową.
-Ale miałam spokojne życie, zanim cię poznałam, Sherlock.
Pojechała na Baker Street i wspięła się po schodach.
-Hestia, wreszcie! Czemu nie odbierasz?-krzyknął Holmes, gdy ją zobaczył.
-Telefon został w samochodzie. Poza tym nie tak się wita dziewczynę-stwierdziła i wystawiła policzek.
Sherlock zamiast ją pocałować, klepnął w niego delikatnie dłonią i chwycił płasz z wieszaka stojącego obok.
Skrzyżowała ręce i wzrokiem odszukała Johna, także ubranego w kurtkę.
-Gdzieś się wybieracie?-spytała.
-Tak. A ty jedziesz z nami-stwierdził Sherlock i pociągnął ją za rękę.
Zbiegli po schodach, a Hestia ledwo złapała równowagę, gdy byli już na dole.
John też już schodził.
Wyszli z mieszkania i Sherlock zauważył samochód brunetki.
Spojrzał na nią z uśmiechem, a Hestia już wiedziała co się kroi.
-Gdzie jedziemy?-spytała zrezygnowana.
-Baskerville-odparł Sherlock.
-Baza wojskowa?-spytała dziewczyna i otworzyła im drzwi auta.
Przytaknęli.
-To musimy jeszcze zajechać na stację i zatankować.
Usiadła za kierownicą i odpaliła samochód.
-John, podaj mi telefon-poprosiła Watsona, a on dał jej komórkę, która leżała na tylnym siedzeniu.
-Po co ci?
-Nie znam przecież drogi na pamięć-burknęła.

I AM SHERLOCKED✔Hestia HolmesWhere stories live. Discover now