Rozdział 24.

1.9K 125 58
                                    

Brett.

Kiedy Darkhar daje Astarothowi zgodę na atak mężczyzna od razu rzuca się w stronę Rosalie. Dziewczynie ledwo udaje się zrobić unik.
Instynk każe mi pomóc Rosalie, ale jestem za słaby i w dodatku Levana nadal wciska mnie w ziemię.
Na pomoc rudowłosej rusza Theo, który korzystając z elementu zaskoczenia rani Astarotha w ramię.
W tym samym momencie Scott i Isaac zaczynają walczyć z Darkharem, a Liam i Malia rzucają się na Levanę, która w końcu przestaje miażdżyć mi kręgosłup.
Nagle koło mnie pojawia się jakiś dzieciak. Prawdopodobnie jest to chłopak Marcusa, o ile tak miał na imię przydupas Liama.
Nastolatek łapie mnie za ramię i pomaga wstać.

- Co jest? - pytam, kiedy świat wokół robi się jakoś zbyt zielony.

- To ja - odpowiada chłopak. - Zabiorę cię stąd.

Marszczę brwi, ale po chwili dociera do mnie, że on jest kameleonem.
Brązowowłosemu udaje się mnie podnieść, ale kiedy staję na lewej nodze krzyczę z bólu i prawie upadam.

- Brett?! - krzyczy Rosalie jednocześnie rozglądając się za mną. Rozprasza się, co Astarothowi prawie udaje się wykorzystać. Prawie. W ostatniej chwili Theo popycha dziewczynę, dzięki czemu ta unika ataku. - Kurwa!

W tym samym czasie kameleon przerzuca sobie moje ramię przez szyję i praktycznie wisząc na nim powolnym krokiem oddalamy się od walczących.

Scott.

Mimo że po 'przygodzie' z Łowcami dużo trenowałem to Darkhar i tak jest ode mnie o wiele lepszy.
Gdyby nie wsparcie Isaaca już dawno byłbym trupem.
Nagle słyszę ryk kolejnego wilkołaka i zanim udaje mi się zorientować w sytuacji zostaję powalony na ziemię.
Szybko zrzucam z siebie napastnika, którym okazuje się Lucas i funduję mu solidnego kopniaka w brzuch. Chłopak zgina się w pół, a ja korzystam z sytuacji i ogłuszam go.

- Isaac!

Krzyk Rosalie rozbrzmiewa echem w lesie, a po chwili słychać również dźwięk łamania kości.
Szybko patrzę na Darkhara i zamieram.
Isaac leży u jego stóp... Ze skręconym karkiem.
Oczy rudowłosej zaczynają intensywnie lśnić w momencie, kiedy ta rzuca się z pazurami na Alfę. Widząc, że Theo tym razem nie udaje się zatrzymać Astarotha staję mu na drodze do Rosalie i ukazując moje czerwone oczy zaczynam ryczeć.
Mężczyzna na chwilę się dekoncentruje, ale tylko na chwilę. Kiedy zamierza mnie zaatakować za nim materlializuje się Stiles i nokautuje go używając swojego kija.

- Próbowałem go zatrzymać - mówi Corey, który również pojawia się przede mną.

Nagle na jednym z drzew ląduję bezwładne ciało Levany.
Spoglądam na Liama i Malię, którzy lekko ranni przybijają żółwika.
Szybko przenoszę wzrok na Rosalie, która jak równa z równym wlaczy z Darkharem.
Mężczyźnie coraz trudniej jest robić uniki aż w końcu rudowłosa wbija mu pazury w brzuch. Z ust wilkołaka wpływa cienka struga krwi, kiedy mówi:

- Wiedziałem, że w końcu zabijesz...

Po tych słowach Rosalie wbija pazury głębiej w brzuch Darkhara. Jego oczy stopniowo przestają lśnić czerwienią, aż w końcu mają normalny kolor.
Dziewczyna wyjmuje gwałtownie pazury, a Darkhar pada bez życia na ziemię.
Rosalie odwraca się przodem do nas z przerażeniem obserwując krew na swojej dłoni. Kiedy dziewczyna podnosi wzrok jej oczy zaczynają zmieniać barwę na różową.
Nagle dziewczyna rzuca się w stronę ciała Isaaca, klęka koło niego i zaczyna nim potrząsać.

- Isaac... Isaac. Isaac! - mówi z coraz większym załamaniem w głosie.

Spoglądam na moje stado. Wszyscy wypatrują się w Rosalie, która nadal próbuje 'obudzić' Isaaca.
Kiedy dziewczyna zaczyna bezgłośnie płakać Liam powoli rusza w jej stronę, po czym klęka koło niej i kładzie jej dłoń na ramieniu. Rosalie podnosi na niego zapłakany wzrok.
Liam kiwa lekko głową, a rudowłosa od razu wpada w jego ramiona.

- To nie on miał zginąć - cicho łka. - To miałam być ja...

Liam delikatnie głaszcze dziewczynę po plecach, co chyba jej pomaga, bo po chwili uspokaja się.
Nagle Rosalie odsuwa się od mojej bety, ściera łzy z twarzy i mówi:

- Musimy go pochować.

- Zrobimy to - zapewniam ją.

Dziewczyna patrząc na Isaaca z trudem powstrzymuje łzy.
W tym samym czasie daję Liamowi znak, że ma zabrać stąd Rosalie. Chłopak kiwa głową i pomaga dziewczynie wstać.
Po chwili rudowłosa prowadzona przez Liama zaczyna się oddalać od ciała Isaaca i teraz łzy swobodnie spływają po jej twarzy.

- Gdzie chcesz go pochować?

Spoglądam na Malię, po czym z powrotem patrzę na ciało chłopaka.

- Pod Nemetonem.

- A co robimy z tą dwójką? - pyta Theo wskazując ręką Levanę i Astarotha, którzy nadal są nieprzytomni.

- Rosalie jest teraz ich Alfą - odpowiadam. - Decyzja należy do niej.

Nagle panującą ciszę przerywają ryki Rosalie i Bretta.
Po chwili dołącza do nich również Liam.
Ja i Malia również zaczynamy ryczeć chcąc w ten sposób wyrazić nasz żal po stracie Isaaca. Ku mojemu zdziwieniu Theo również zaczyna ryczeć.
Jednak nie ważne jak długo byśmy nie ryczeli Isaac nie żyje i nic tego nie zmieni.

Info!

Jest to ostatni rozdział tego ff.
Za jakiś czas pojawi się epilog i może dodatek jeśli znajdę czas w tym jebanym roku szkolnym.

Tyle z ogłoszeń parafialnych.

Ave.

Opublikowano: 21:57 3 września 2018

Wrong Side |Teen Wolf| ☑️Where stories live. Discover now