Rozdział 11.

2.2K 156 51
                                    

Pierwszym, co czuję po odzyskaniu świadomości jest tępy ból rozchodzący się po całym moim ciele. Z początku wydaje mi się, że to wina "wypadku", ale po chwili dociera do mnie, że to również wina zbliżającej się pełni.
Otwieram powoli oczy i od razu zauważam zmianę otoczenia. Nie leżę już na poboczu drogi, ale na metalowym stole przypominającym chirurgiczny.

- Jeden gwałtowny ruch a skręcę ci kark.

Na szczęście wykonywanie gwałtownych ruchów w moim stanie jest bardzo trudne. Powoli kładę się na plecach i od razu zauważam osoby, które oznaczają kłopoty.
Dopiero teraz dociera do mnie, że to ich zapach czułam od Jacksona w szkole.

- Gdzie jest Darkahr? - pyta Ethan. Albo Aiden.

Przykładam dłoń do głowy i po chwili zauważam krew na moich palcach.

- Nie wiem - odpowiadam w końcu. - Dwa dni temu zniknął. Jakbyście nie pamiętali to nie należę do jego pupilków, żeby znać wszystkie jego plany.

Ręka drugiego z bliźniaków ląduje na mojej szyi i coraz mocniej się na niej zaciska.
Czyli to Ethan zadał mi pytanie...
Mimo bólu wywołanego brakiem powietrza w płucach nie staram się zabrać ręki Aidena z mojej szyi. W momencie, kiedy zaczynam widzieć mroczki przed oczami ktoś odciąga wilkołaka ode mnie.
Biorę gwałtowyny oddech, przez co prawie krztuszę się powietrzem.

- Aiden, weź się w garść!

- To pełnia tak na niego działa.

Pełnia?
Ile ja byłam nieprzytomna?
Zerkam przez najbliższe okno i faktycznie na niebie świeci księżyc w pełni.
Samo patrzenie na niego sprawia mi ból, dlatego szybko odwracam wzrok i od razu tego żałuję. Koło mojego "łóżka" stoi teraz McCall ze współczuciem na twarzy, a obok niego stoi Theo z jakimś woreczkiem w dłoni. Kawałek dalej Jackson i Etahn starają się utrzymać Aidena w ryzach.

- Przestań udawać.

Prycham prześmiewczo, czego od razu żałuję, bo czuję jakby ktoś kopnął mnie w brzuch.
Nienawidzę pełni.
Scott patrzy na mnie przez chwilę, po czym nawiązując do rozkazu Theo pyta:

- Udajesz?

- Chciałabym...

- Nie wierzcie jej! - krzyczy Aiden starając się wyrwać bratu i Jacksonowi. - Przez tę jabaną sukę straciliśmy przyjaciela!

Chase... Doskonale pamiętam jak Darkhar kazał mi się do niego zbliżyć. Był młodym i wyjątkowo silnym Alfą należącym do stada Alf. Właśnie dlatego stał się celem Darkhara.
Chase był pierwszą osobą, która zginęła przeze mnie.
Nagły ruch po mojej prawej stronie wyrywa mnie z zamyślenia. Okazuje się, że Theo rozsypuje wokół mnie sproszkowany jarząb.
Kiedy linia zostaje zamknięta Jackson i Ethan puszczają Aidena. Wilkołak patrzy na mnie ze szczerą chęcią mordu w oczach, ale ignoruję to przez nagły atak bólu.

- Jest rozpalona. - Brawo, Raeken. Odkrycie roku! Nagle czuję uścisk w okolicy nadgarstka. Po chwili ból maleje, ale tylko nieznacznie. - Cholera.

Scott patrzy zdziwiony na Theo, który przed chwilą odebrał część mojego bólu. Najwyraźniej ta część była dla niego zbyt duża, bo stoi z grymasem na twarzy.
Najdziwniejszy jest jednak fakt, że Theo już wie, że nie jestem po ich stronie, a mimo to zabiera mój ból. I to z własnej woli.

- Ktoś tu ma słabą tolerancję na ból - staram się prychnąć, ale w końcu daję sobie spokój.

- Myślisz, że wiesz, co to ból? - pyta, a właściwie warczy w moją stronę Aiden. - Przerwij barierę to pokaże jej jak wygląda prawdziwy ból!

- Zamknij się! - krzyczy nagle Ethan. Wzrok wszystkich łącznie ze mną ląduje na chłopaku, który po chwili mówi: - Ktoś tu idzie.

Niestety w czasie pełni wszytskie moje nadnaturalne zdolności znikają, dlatego nie mogę nawet marzyć o rozpoznaniu zapachu. Czekam cierpliwie aż do moich uszu dochodzi gardłowe warczenie, a po chwili za kontuarem widocznym z łóżka, na którym leżę, staje Isaac.
Swoją drogą widok kontuaru uświadamia mnie, że jestem w klinice, w której pracuje McCall.
Oczy loczka lśnią na złoto, a z jego gardła znów wydobywa się ryk, kiedy coś uniemożliwia mu podejście.

- Jarzębowe drewno - mówi McCall. - Przydatne.

Przestaję słuchać wymiany zdań między wilkołakami. Wyraźnie czuję, że zbliża się szczyt pełni, bo coraz trudniej mi się oddycha. Zamykam oczy i staram się brać głębokie wdechy, ale wcale nie poprawia to mojego stanu. Dźwięk docierają do mnie jak zza ściany, ale rozpoznaje wśród nich głos Isaaca. Jego słyszę najwyraźniej, więc pewnie krzyczy.
Czuję się tak słabo, że w pewnym momencie brakuje mi sił, żeby oddychać. Dosłownie. Po prostu przestaje oddychać.
Znów zamykam oczy i czekam na śmierć.

- Ona umiera!!!

Nie wiem, kto to powiedział, ale słysząc te słowa miałam ochotę się uśmiechnąć.
Nie jestem pewna, czy mi się to udaje, bo tracę przytomność.

719 słów... To chyba najkrótszy rozdział, ale musi taki być.
Sorry not sorry.

Opublikowano: 15:19 8 czerwca 2018

Wrong Side |Teen Wolf| ☑️Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα