Rozdział 2.

3.9K 204 104
                                    

Kiedy nadeszła trzecia lekcja Lucas zmusił mnie do tego, żebym usiadła z chłopakiem, który na poprzedniej lekcji żywo dyskutował z McCallem. Okazało się, że ów chłopak nazywa się Mieczysław Stilinski, ale to jak nauczyciel przeczytał jego imię było wręcz komiczne, przez co prawie go nie zrozumiałam.
Lucas w tym czasie uważnie obserwował McCalla, a mnie szlag trafiał wewnętrznie, bo przez jego zachowanie od razu wyda się, kim jesteśmy.

- To - zaczyna nagle Stilinski - skąd wiesz, jak czytać moje imię?

Patrzę na chłopaka z uniesioną brwią. Faktycznie poprawiłam nauczyciela w wymowie, ale nie sądziłam, że zwróci to jego uwagę. Sam nastolatek jest dość przystojny. Jego brązowe włosy są niechlujnie ułożone, ale w pewien sposób dodaje mu to uroku. Z tego, co zauważyłam nie jest wysoki, raczej przeciętnego wzrostu i niezwykle blady, jak na kogoś, kto, prawdopodobnie, całe życie mieszka w Kalifornii. Jego brązowe oczy są wpatrzone we mnie, a na twarzy ma głupkowaty uśmiech.
Wzdycham w duchu i mówię do chłopaka:

- Uczyłam się kiedyś polskiego.

- Moje imię jest polskie? - pyta zdziwiony, na co unoszę brew ku górze. - Nie ważne. Mów mi Stiles.

Kiwnam głową na znak, że rozumiem i przenoszę wzrok z powrotem na Lucasa. McCall zaczyna już zauważać, że ten go obserwuje, dlatego muszę interweniować. Na szczęście chłopak siedzi centralnie przede mną, więc z łatwością kopię jego krzesło. Działa od razu, chłopak odwraca się w moją stronę, a ja posyłam mu znaczące spojrzenie. Lucas nic sobie nie robi z moich "ostrzeżeń", bo po chwili znów wraca do obserwacji Scotta. Przewracam oczami, bo teraz nawet się z tym nie kryje, co znaczy, że będę musiała zadziałać i jakoś go usprawiedliwić.

- Masz ołówek? - pytam Stilinskiego.

Chłopak uśmiecha się i podaje mi przedmiot. Dziękuję mu i zaczynam rysować w jedynym zeszycie, jaki dziś mam. Cały czas czuję, że Stilinski przygląda się mojemu dziełu, ale nie przeszkadza mi to.

- Ładnie rysujesz - mówi.

Patrzę na kartkę, na której widnieje szkic drzewa. Nie ma w nim nic specjalnego, a moje zdolności artystyczne w tej dziedzinie sztuki pozostawiają wiele do życzenia, więc nie wiem, czym on się tak zachwyca.
Oddaję ołówek Stiles'owi i czekam na dzwonek w nadziei, że Lucas nas nie wkopie w ciągu tych kilku minut, które dłużą mi się niemiłosiernie.
Kiedy w końcu dzowni dzwonek McCall prawie wybiega z klasy, a ja mam ochotę udusić Lucasa. Niestety muszę ograniczyć się do uderzenia go zeszytem w głowę.

- Jesteś idiotą - dodaję na odchodne. Następne zdanie mówię tak, żeby tylko on usłyszał - Nie popsuj tego.

Wychodzę z klasy i ruszam w stronę McCalla, Stlinskiego i jakiegoś chłopaka, którzy stoją przy szafkach.
Podchodzę do nich z udawanym zażenowaniem na twarzy, a kiedy chłopcy mnie spostrzegają mówię do McCalla:

- Przepraszam za Lucasa, on - Dla lepszego efektu wzdycham teatralnie. - Jest dość specyficzny, ale da się to tego przyzwyczaić.

Chłopak uśmiecha się do mnie i rzuca standardowym tekstem, że nie zwrócił uwagi na jego zachowanie.
Przenoszę wzrok na chłopaka, którego jeszcze nie poznałam. Szybko mu się przyglądam tak, aby zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Chłopak nie jest wysoki, ale za to dobrze zbudowany. Jego skóra jest opalona, ale nadal jasna. Jasnobrązowe włosy wydają się odrobinę za długie, bo kilka pasemek zasłania jego niebieskie oczy, ale mimo to chłopak jest przystojny.
Widząc, że mu się przyglądam wyciąga rękę w moją stronę, którą od razu ściskam.

- My się jeszcze nie znamy - zaczyna - jestem Lia...

- Rosa, rosa, rosa!

Patrzę na Brett'a, przez którego nie poznałam tożsamości chłopaka. Brązowowłosy łapie mnie za ramię piszcząc przy tym jak mała dziewczynka, że nie uwierzę w to, co ma mi do powiedzenia. Oddalając się od McCalla i jego znajomych posyłam nieznajomemu chłopakowi przepraszający uśmiech. Brett w tym czasie zaciągnął mnie na drugi koniec szkoły, a kiedy wreszcie się zatrzymuje mówię:

- Trzy sekundy za wcześnie.

Chłopak machna ręką na moje słowa. Jego ignorancja czasami mnie zadziwia.

- Co teraz masz? - pyta zmieniając temat.

Wyjmuję plan lekcji z kieszeni i po chwili wskazuję na drzwi od klasy, pod którą akurat stoimy. Chłopak patrzy na jej numer, późnej na swoją kartkę i z zawodem stwierdza, że jego sala jest gdzieś na drugim końcu szkoły. Wzruszam ramionami i odprawiam go na lekcję.
Kiedy Brett znika mi z oczu odwracam się w przeciwną stronę i czuję uderzenie, przez które cofam się kilka kroków. Gdyby nie fakt, że jestem w szkole nie zostawiłabym na tej osobie suchej nitki, ale ze względu na świadków mówię tylko:

- Uważaj jak łazisz.

Podnoszę wzrok na sprawcę mojego, lekko mówiąc, gniewu. Przede mną stoi chłopak, który wydaje się dziwnie znajomy.

- To ty wpadłaś na mnie - mówi z kpiącym uśmieszkiem, który po chwili się powiększa. - Nawet dwa razy.

Teraz już wiem, czemu wydawał mi się znajomy. To na niego wpadłam rano, ale nie zwróciłam zbytniej uwagi na jego wygląd, co teraz postanawiam nadrobić.
Chłopak jest ode mnie o dobre kilka centymetrów wyższy i w dodatku przystojny. Lekko opalona skóra, jasnobrązowe włosy wymodelowane żelem i wyraźnie zarysowane mięśnie nadawają mu wyglądu bad boy'a. Największą uwagę skupiam jednak na oczach. Są wyjątkowe, bo nie mogę dokładnie stwierdzić w jakim są kolorze. Na początku myślałam, że są zielone, ale przy dłuższej obserwacji zaczęły wyglądać na niebieskie, a późnej szare, są po prostu wyjątkowe.
Oblizuję wargę i odwracam się całkowicie ignorując chłopaka, a przynajmniej staram się to robić, bo po dzwonku okazuje się, że mamy razem lekcję. Nauczyciel wyczytując listę obecności, zatrzymuje się na 'R'.

- Proszę, proszę - mówi. - Chyba Gwiazdka nadeszła szybciej skoro Raeken raczył się pojawić w szkole.

- Potrzebowałem jakieś odmiany - odpowiada chłopak, na którego wpadłam. - Ale spokojnie, psorze, od przyszłego tygodnia wszystko wróci do normy.

Czyli jednak bad boy.

Miał być wczoraj, ale jest dziś i się cieszcie 😄

Opublikowano: 10:42 26 kwietnia 2018

Wrong Side |Teen Wolf| ☑️Where stories live. Discover now