Rozdział 16.

2.2K 134 99
                                    

Liam.

Słysząc dzwonek podrywam się z ławki i w ekspresowym tempie wychodzę z klasy.
Widząc na korytarzu Nolana łapię go za kołnierz i ciągnę za sobą. Chłopak coś tam brzęczy, ale go ignoruję.
Chwilę później wchodzę z nim do biblioteki i kieruję się do stolika, przy którym stoją Stiles, Scott, Lydia i Malia.
Stilinski odsuwa krzesło, a ja popycham na nie zdezorientowanego Nolana.

- Zwariowaliście?!

Zakładam ręce do piersi i patrzę jak Malia przyciska do krzesła Hollowaya, który próbuje wstać.

- Pomożesz nam - mówi Scott stając przed chłopakiem. - Wiemy, że Brett często z tobą trenuje. Chcemy, żebyś się czegoś o nim dowiedział.

Chłopak patrzy na nas jak na wariatów.

- Oszaleliście. Nie będę waszym szpiegiem! Lubię Bretta i nie zamierzam stracić jego zaufania!

- Dobry wybór. - Wszyscy odwracamy się w stronę Rosalie, która nagle pojawiła się koło nas. Dziewczyna z uśmiechem i jakąś książką w dłoni podchodzi do Nolana. Kiedy staje koło niego kładzie mu rękę na klatce piersiowej i mówi: - Skrzywdź go w jakikolwiek sposób, a wyrwę ci serce.

Patrzę na rudowłosą z szeroko otwartymi oczami i nie wiem nawet, co myśleć.
Dziewczyna z niewinnym uśmiechem na twarzy zabiera rękę z klatki piersiowej Nolana i odwraca się z zamiarem odejścia.
Przechodząc przez drzwi mija się z Theo, który lustruje ją wzrokiem.

- Co z nią? - pyta. Widząc niezrozumienie na naszych twarzach dodaje: - Wygląda jak śmierć na chorągwi i wali od niej krwią.

- Może robiła za drapak dla kota - rzuca Stiles.

Nolan korzystając z tego, że przestaliśmy się nim interesować podrywa się z krzesła i wychodzi z biblioteki.
Scott wzdycha jednocześnie przecierając twarz dłonią.

- Theo - zaczyna McCall - jedź do Dereka i razem zacznijcie szukać lokum, w którym się zadomowili.

- A Jackson i bliźniaki? - pyta Lydia.

- Bliźniaki mają za dużą urazę do Talbotów, dlatego szukają nowych informacji o nagualach.

Theo wzrusza ramionami i mówi:

- Już jadę. - Odwraca się i już ma ruszać, ale spogląda na mnie. Na jego twarzy pojawia się lekki uśmiech. - Do zobaczenia później, dzieciaku.

Czy tylko ja nie rozumiem jak działa Theo Raeken?

Theo.

Pod loftem Dereka docieram w mniej niż dziesięć minut.
Jakoś nie śpieszy mi się nigdzie, więc czekam aż wielki, zły wilk sam wyjdzie z nory.

- Wyjaśnij mi, dlaczego Scott przysłał akurat Ciebie.

- Też chciałbym wiedzieć - odpowiadam odwracając się w stronę Dereka. - To gdzie najpierw?

Mężczyzna bez słowa rusza w tylko przez niego znanym kierunku, na co przewracam oczami.
Głupi liczyłem na pogawędkę.

***

- Chodzimy tak od ponad trzech godzin! Dlaczego nie wzięliśmy auta?!

Derek zatrzymuje się gwałtownie, po czym odwraca się i rusza prosto na mnie.
Zanim ogarniam, co się dzieje zostaję przyciśnięty do drzewa.

- Nie testuj mojej cierpliwości - syczy mi prosto w twarz.

- Jak narazie to ty testujesz moją!

Odpycham od siebie wilkołaka i używając drobnej sztuczki powalam go. Po chwili trzymam pazury przy szyi Hale'a.

- Zabijesz mnie? - pyta z uniesioną brwią. - Tak jak tamtych?

Nie dane jest mi odpowiedzieć, bo Derek zwinnie łapie mnie za moją dłoń i boleśnie ją wykręca jednocześnie wstając z leśnego runa.
Parskam pod nosem i wyrywam się mężczyźnie. Odchodzę kawałek od niego i mówię:

- Podobno ludzie się zmieniają.

- Ludzie nie zabijają własnych sióstr.

- Ukochanych też - odparowuję.

Oczy Hale'a zaczynają lśnić błękitem, a ja żeby nie zostać w tyle również pokazuję mu moje.
Obaj warczymy na siebie, ale nie atakujemy.
Nagle słyszę brawa dochodzące z mojej prawej strony.
Kiedy się odwracam widzę opierającego się o drzewo Emmanuela.

- Nie przeszkadzaj sobie, młody - mówi, kiedy zauważa, że na niego patrzę. - Chętnie zobaczę jak radzi sobie Pierwsza Chimera w walce z Hale'em.

- Znasz tego gościa? - pyta Derek.

- Ależ oczywiście, że mnie zna. Byłem drugą udaną chimerą stworzoną przez Doktorów.

- Czego tu szukasz, Emmanuel?

Mężczyzna patrzy na mnie przez chwilę, po czym nagle zaczyna się śmiać.

- Darkhar brzmi zdecydowanie lepiej. Między innymi, dlatego tak mnie teraz nazywają.

Chwilę mi zajmuje zanim przyswajam zdobyte informacje. Kiedy wszystko do mnie dociera od razu wysuwam pazury i warczę w stronę Emmanuela... Darkhara, czy jak on się tam teraz nazywa.

- McCute'ie nie dołączy do Twojego stada - mówię do niego. - Mocy Prawdziwego Alfy nie można przejąć. Dobrze wiesz obie te rzeczy. Więc powiedz, czego naprawdę chcesz?

Derek obserwuje nas nieco zmieszany, ale widzę, że w każdej chwili jest w stanie zaatakować.
Darkhar tymczasem przechadza się od drzewa do drzewa cały czas patrząc na mnie.
Nagle zatrzymuje się i z uśmiechem mówi:

- Wiesz, jak trudno jest ostatnio znaleźć Banshee?

- Myślisz, że Lydia do Ciebie dołączy? - pyta ironicznie Derek.

- Nie chcę jej w moim stadzie - prycha mężczyzna. - Chcę jej mocy. Ale ty Theo... Byłbyś świetnym...

- Nie - przerywam.

- Zła odpowiedź.

Oczy Darkhara zaczynają świecić czerwienią, a po chwili mężczyzna jest już praktycznie przy mnie.
Z mojego gardła wydobywa się ryk, po czym atakuję. Oczywiście Hale też.
I mimo że działamy razem zostajemy z łatwością powaleni.
Zerkam na Dereka i na szczęście w jednej kwestii jesteśmy zgodni. Pora wiać.


Proszę o wyrozumiałość jeśli chodzi o błędy, bo mam nowy telefon i jeszcze nie przyzwyczaiłam się do niego.

Btw:

Wielkie podziękowania do wszystkich osób, które się przyczyniły do tych 50 K wyświetleń 🦄💖

Wielkie podziękowania do wszystkich osób, które się przyczyniły do tych 50 K wyświetleń 🦄💖

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ave!

Opublikowano: 13:35 8 lipca 2018

Wrong Side |Teen Wolf| ☑️Where stories live. Discover now