Prolog

1.3K 65 95
                                    


Przez te cztery lata trochę się zmieniłem choć mimo wszystko to głównie z charakteru bo wygląd nie bardzo. Dalej ma te długie niebieskie włosy które od dłuższego czasu wiąże w kucyk. wzrostu nie wiele mi przybyło i szczupły jak kobieta dalej jestem no może na twarzy jestem bardziej oschły. To jest efekt tych lat spędzonych z tym ludźmi bo rodziną już ich nie nazwę nawet nie dam rady. Dużo się wydarzyło co wpłynęło na mnie już nie jestem tym nieśmiałym chłopczykiem przynajmniej nie teraz bo ta część mnie jest gdzieś tam w środku.

Właśnie szedłem na spotkanie o pracę do zwykłej firmy która zajmuje się reklamami więc to nic trudnego dla mnie. Chce w końcu zacząć pracować bo muszę się w końcu od tych ludzi wyprowadzić. A kiedy rozmawiałem z kierownikiem tego działu to ten głos wydawał się jakiś znany tylko nie mogę sobie przypomnieć skąd. 

Byłem już przed budynkiem. Byłem trochę zdenerwowany bo to moja pierwsza rozmowa i nie wiem jak mam się zachować. Ale muszę dać radę po prostu muszę.

Wszedłem do środka i od razu podszedłem do kobiety która siedziała za ladę sporego i wysokiego biurka. Miała bardzo ciemno fioletowe włosy splecione w warkocza duże oczy ale przez okulary ciężko było dostrzec ich kolor. Miała sympatyczny uśmiech i od razu go odwzajemniłem jak na mnie spojrzała. Kiedy stałem już przy ladzie zobaczyłem jej plakietkę na której widniało jej imię "Okuda" całkiem ładne ale ona nie jest w moim typie.

- Witam ja do kierownika działu od reklam.

- Witam. Kierownika akurat nie ma ale kazał przekazać bo się spodziewał pana że nie długo przyjdzie i kazał panu zaczekać w jego biurze.

Czyli wiedział że mam przyjść a i tak gdzieś poszedł? No ten gość ma niezły tupet.

- A gdzie się znajduje jego biuro?

- Proszę iść tym korytarzem prosto o skręcić w lewo zaraz na w prost będą jego drzwi.

Podziękowałem i skierowałem się w podane miejsce. Strasznie tu ponuro ale czego się spodziewałem. Kiedy byłem już przed drzwiami to byłem lekko zdziwiony bo nie było jego plakietki a z tego co wiadomo to powinny takie rzeczy być. Przez telefon też się nie przedstawił więc nie powiem ale ta sytuacja jest trochę dziwna. Nie pewnie chwyciłem klamkę i ją nacisnąłem. "Czy powinienem wchodzić to czyjegoś gabinetu bez jego właściciela?". To zdanie przeszło mi przez głowę bo w końcu sam nie wiem czy mogę. Ale skoro sam tej kobiecie tak powiedział to chyba mogę. Już pewniej je otworzyłem i powoli wszedłem do środka zaraz za sobą je zamykając. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i nic nie zwykłego tu nie było. Szara wygładzina białe ściany. Na środku stał średniej wielkości niski szklany stolik na przeciw bo obu jego stronach stały dwa ciemno szare fotele a z drugiej strony dość duża kanapa. Po mojej lewej stało duże ciemno brązowe biurko na nim było sporo papierów i biała lampka. A przy meblu stało wygodny skórzany kręcony fotel. Z tyłu za nim był również brązowy regał który rozciągał się na całą długość pokoju który był dość sporych rozmiarów. A po prawej były dwie duże paprotki i też tym razem mniejszy regał. A na wprost mnie nie było ściany to znaczy była ale inna bo była cała ze szkła. A widok za nią był ładny bo zapomniałem zanim dotarłem to tej kobiety musiałem zaliczyć dwa piętra. Pomieszczenie było wszechstronne dużo wolnego miejsca.

Postanowiłem usiąść na jednym z foteli przy stoliku i poczekać na tego kierownika. Sam miałem ubrane szare spodnie od garnituru które swoją drogą nieźle się opinały na moich biodrach. Białą koszulę miałem zawinięte rękawy bo było ciepło w końcu dopiero zaczynało się lato. I nie miałem włożonej jej w spodnie bo uważam że nie muszę wyglądać aż tak służbowo. Pierwszy guzik miałem odpięty ale mimo to miałem założony czarny krawat. I do tego czarne eleganckie buty. 

Minęło już trochę czasu a gościa dalej nie było. Co on sobie ze mnie jaja robi czy jak? Myśli że może się tak spóźniać na spotkanie?

Spojrzałem na godzinę w telefonie i myślałem że szlak mnie zaraz trafi. Jestem już tu ponad godzinę a go dalej nie ma. Jeśli się nie zjawi w ciągu pięciu minut to wychodzę z tąd. Zaraz po tej myśli usłyszałem otwieranie drzwi a że siedziałem tyłem do drzwi to nie widziałem kto to. Od razu wstałem i się odwróciłem w stronę tej że osoby. Kiedy je zamknął i się spojrzał w moją stronę zamarłem w bez ruchu cała złość w jednej chwili minęła. On stanął tak samo jak ja. trwaliśmy tak przez dość długi czas kiedy postanowiłem się w końcu odezwać.

- Nie spodziewałem się że nasze spotkanie tak szybko nadejdzie. - brawo nie mogłeś powiedzieć nic innego idioto przecież to cztery lata a cztery dni.

On nic nie powiedział tylko podszedł do mnie i przytulił. Ja nie odwzajemniłem uścisku nie że byłem tym zaskoczony tylko po prostu nie chciałem tego robić. Po chwili się odsunął i spojrzał na mnie z myślałem większą radością.

- Witaj z powrotem Nagisa.

- Cześć Karma. Czyli to ty jesteś kierownikiem tego działu?

- No tak. Zacząłem tu pracę nie cały rok temu i jeszcze trochę muszę się nauczyć. - zaśmiał się drapiąc się po karku.

- Chyba raczej sporo bo takie spóźnianie się nie jest dobre wiesz? Wpisz sobie to na listę rzeczy do poprawienia.

- Oj dopiero się spotkaliśmy a ty mi już listę robisz?

- Tak bo widać że jest ci potrzebna i....strasznie urosłeś? - widać to bo muszę się patrzeć lekko do góry by zobaczyć jego twarz.

- A żebyś wiedział ma 185 cm wzrostu. Więc jesteś do mnie kurduplem ale i tak zawsze byłeś to mnie mały.

- Tak ale nie aż takim.

 - Widzę że dalej ma długie włosy do dobrze lubię cię w nich pasują ci.

Serio? Już komplementy? Wybacz ale to nie jest na to odpowiedni moment.

- Skończysz już. Przyszedłem tu w innej sprawie.

- Wiem ale nie zaszkodzi porozmawiać nie? Zrobiłeś się strasznie nerwowy.

Takie miałem życie fajne czego się spodziewałeś.

- No to zapraszam cię to biurka. Pogadamy o twojej pracy tu.

Nie wiem czemu ale miałem jakieś dziwne wrażenie że nawet jak byśmy nie rozmawiali i tak dał by mi tą prace? Zaczynam powoli żałować że zgłosiłem się akurat tutaj. Ale muszę bo nie chce dłużej żuć tym tymi ludźmi. Zrobię to tylko dla tej myśli. Podszedłem do biurka i z wymuszonym uśmiechem by wziąć we własne ręce swoją i tak już nędzną przyszłość.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

I mamy wstęp drugiej części książki mam nadzieje że trochę was zaciekawiam i będziecie przy niej aż do końca bo planuje zrobić ją dłuższą niż poprzednia. Więc trzymajcie za mnie kciuki by wena mnie nie opuściła i do zobaczenia we wtorek Misie!!!!

Życie To Jednak Potrafi ZaskoczyćWhere stories live. Discover now