Rozdział 13

1.6K 163 59
                                    

Kartka z pamiętnika Harriet, rok wcześniej 

Czasem nie wierzę, że do tego dopuściłam. Wpadłam w to samo denne bagno, taplając się w nim po uszy. Czując smak namiętności, przyjaźni i wielkiego, kurewskiego kłamstwa. Kłamstwa Tymona Fostera.

Pamiętam z tego dnia, że padał rzęsisty deszcz, nie wychylałam czubka nosa poza dom. Jak na sierpień było okropnie, podle... Idealnie do klimatu tego, co miało się wydarzyć. Z racji, że była sobota, Edith z samego rana wyfrunęła z Michaelem z domu. Robili to zawsze, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Miłość biła z nich zawsze i na zawsze. Byli w sobie kompletnie, aż do cna zatraceni. Zazdrościłam jej tego. Rodzice zaś byli pochłonięci robotą. Byłam sama. 

Przewijałam kartki tego pamiętnika, oglądając swoją historię od trafienia do ośrodka dla osób chorych psychicznie. Ale ja nie byłam przecież chora psychicznie! Tutaj chodziło o moje ciało, o anoreksję. Nienawidzę jej. Przechodziłam stopniowo do coraz lepszych, „świetlanych" czasów. Pragnęłam, aby historia znów nie zatoczyła nędznego koła. Ale stało się... W momencie, kiedy już ze łzami w oczach dotykałam kartki z imieniem Gareta, gościa, który był skończonym dupkiem i wykorzystał mnie seksualnie nie raz, niszcząc obraz kobiecości i "wymarzonego" pierwszego razu, do mojego pokoju bez pukania wszedł Tymon...

Tak jak wspominałam dawniej, pisząc ten pamiętnik, stał się on moim bratem w momencie, gdy nie dostał się na wymarzone studia. Zbliżyliśmy się do siebie, nauczyliśmy słuchać się nawzajem, udzielać sobie cholernych rad. Byliśmy w swoich oczach alfą i omegą. Przyjaźnią, która nigdy za nic nie zostanie rozerwana.

Stał w drzwiach mojego pokoju, woda kapała z niego na drewnianą posadzkę. Czarna, skórzana kurtka opinała go bardzo mocno, a tatuaż – cała nuta, którą każdemu wpajał, że jest kółkiem tatuaż – za sprawą mocno wyciętego t – shirta, był odkryty. Próbowałam delikatnie wypytać, czy wszystko gra, co się stało, czy może jest ranny. W głowie miałam totalny mętlik. Bałam się o niego równie mocno co o Edith. Czułam, że był moim zagubionym w tym wielkim świecie bratem.

Mocno brązowe oczy skanowały mnie z pewnym głodem. Miałam odczucie, że patrzył na mnie jak na coś, co za wszelką cenę chciał zdobyć. Nie podobało mi się to spojrzenie. Był zalany w trupa, wódkę czułam będąc od niego w sporej odległości, bo siedziałam na łóżku w drugim rogu pokoju. Usiłowałam się zachowywać spokojnie, nie chciałam takiego wydania Tymona zezłościć. Pierwszy raz w życiu się go bałam.

Resztę wydarzeń pamiętam dosłownie jak przez mgłę. Pierwsze zaczął gadać, że jeśli mamy oboje być szczęśliwi w tym popapranym świecie, to powinniśmy być razem. Język plątał mu się, duża ilość wódki cały czas utrzymywała się w jego organizmie. Reagowałam delikatnie, spokojnie tłumaczyłam, że nie mam zamiaru z nim być, po prostu nie kocham go jak partnera. Jednak to do niego nie trafiało.

Wtedy obdarował moje wargi soczystym, namiętnym i lekko natarczywym pocałunkiem, proszącym o stabilizację, pokój i szczęście w jego życiu. Nie dałam mu tego... Nie potrafiłam, chyba nigdy nikomu nie będę potrafiła. Nie wytrzymałam i uderzyłam go. Nie pamiętam, czy krzyczałam, czy płakałam. Nogi miałam jak z waty, mimo że siedziałam na łóżku. Nie minęły więcej niż trzy minuty, od kiedy wparował do mojego pokoju z niemożliwymi do spełnienia przeze mnie pragnieniami, a już go nie było. Michael, który go wyniósł, stał się moim wybawieniem, a jednak do teraz, ponad pięć miesięcy po tym zdarzeniu, mu nie podziękowałam. To chyba moja jedyna tak późno pisana relacja.

Będąc teraz na studiach, mogę już zapomnieć. Mogę odetchnąć z ulgą. Jednak nie chcę go widzieć. Nigdy. Kiedyś był moim przyjacielem, teraz wrogiem. Rozpalił radość i zgasił ją gniewem.

Obiecałam, że nie będę płakać nad tą kartką, ale nie umiem. Bo tęsknię... Za tobą, moje szczęście. Ale proszę, nie wracaj.

Harriet w czasie nieokreślonym dla ludzkości

•••

Dodatek, który myślę, że pozwoli spojrzeć na wydarzenia z jeszcze innej perspektywy. Powiew czegoś kompletnie nowego. Oczywiście poznacie za jakiś czas też myślenie Tymona w tej sprawie. 

Podobała Wam się forma tego rozdziału? Zaskoczył? Zawiódł?

To jedna z tych części opowiadania, gdzie mam ochotę zawsze płakać. Nie lubię niszczyć ludzi, zawsze mocno się w czuwam w takie opisy i łza czasem spadanie na policzek. 

Pozdrawiam K. Brunner 


Utraceni | Tom 2Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon