Rozdział 23

2K 159 104
                                    

Tymon 

― No pośpiesz się, Leah!

Jesteśmy w sklepie dla punków, emo i innych tego typu subkultur już chyba od dobrych dwudziestu minut. To nie świat dla mnie. Snyder zaś jest jak w raju, wybiera kolejne przypinki ulubionych zespołów, mnie aż od tego mieni się w oczach. Jest tu taki przesyt kolorów, faktur i dziwactw, że czuję się, jakby włożyli mnie do jakiejś mangi lub komiksu.

― Jeszcze pięć minut, no proszę, Foster. ― Jej błagalny wzrok mówi mi, abyśmy zostali tutaj jeszcze dłużej, najlepiej na wieczność.

― Mieliśmy iść wypożyczyć strój świętego Mikołaja i wpaść pooglądać prezent dla Kacey, już zapomniałaś?

― Yup! ― Obraca się ode mnie i grzebie w wielkim koszu z masą nieposegregowanych podkoszulek z nadrukami zespołów, zwierząt czy cytatów.

― Idziemy ― mówię stanowczo i hardo, krzyżując ręce.

― Nope ― odpowiada z głową w pudle, jej nogi ledwo stykają się z podłożem.

Biorę ją za pas i wynoszę siłą ze sklepu, którego już nigdy nie mam ochoty odwiedzać, bo przywraca mnie o zawroty głowy. Mam jasny plan dzisiejszych zakupów z Leah, strój Mikołaja i niespodzianka dla Kacey. Leah jej nie zna, ale tej nocy pozna chcąc nie chcąc. Jest środek tygodnia, jutro będę pochłonięty lataniem w czerwonym wdzianku, więc dziś czas wychillować i dać sobie chwilkę oddechu. Co z tego, że nasz odpoczynek rozpoczęliśmy, opuszczając wykłady, zbliżają się święta i ostatnie, na co mam ochotę słuchać, to ględzenie o zimowych egzaminach tuż po Bożym Narodzeniu. Katorga.

― Jesteś cholernie zawzięty, Foster ― fuka, kiedy puszczam ją na ziemię w momencie, kiedy tylko przekraczamy próg wypożyczalni kostiumów, która cuchnie niemiłosiernie. ― Ta laska ma z tobą przekichane ― prycha pod nosem.

― Kacey? ― Unoszę brew. ― Chyba nie narzeka na takiego znajomego jak ja.

― Więc chyba nie za dobrze cię zna. ― Jej japoński akcent daje o sobie znać.

― A coś ty taka pyskata dziś, co? Czyżbyś była zakupoholiczką?

Zatapia dłonie w przepoconych strojach klaunów, księżniczek, goblinów i innych straszydeł. Nie raczy mnie odpowiedzią, nie musi, doskonale już zdążyłem się zorientować, że ona i sklepy równa się wielka miłość.

Wybieram sprawnie strój, biorę ten najbardziej wypasiony i dość duży, aby mieć trochę miejsca do oddychania. Wydaje mi się, że z tym kamuflażem dzieciaki będą mieć spory problem ze zorientowaniem się, kto w tym roku daje im prezenty. Hawk wspominała, że w poprzednich latach wynajmowali specjalną osobę do tego, co też nieco nadwyrężało budżet ośrodka. Cieszę się, że mogę to dla maluchów zrobić i też w dużej mierze dla niej i siebie, będziemy się na pewno doskonale bawić.

Wchodząc do sieciówki z obuwiem damskim prawie dostaję oczopląsu. Ilość modeli, kolorów, motywów, rozmiarów... Cholera, jak ja tu mam cokolwiek wybrać?

― Czemu akurat buty? ― pyta Leah, dorównując mi kroku.

― Tak jak ci mówiłem, Kacey jest niewidoma, chciałbym zrobić dla niej coś, czego ona w życiu nie robiła. Obcasy to dla niej taka kolejna rzecz do pokonania, zawsze to ja przeżywam z nią pierwsze razy.

Wybucha ironicznym śmiechem i porusza figlarnie brwiami.

― Odpuść sobie myślenie w tej swojej główce. ― Szturcham ją. ― Mamy do wyboru jakieś tysiąc butów, to nam trochę zajmie. ― Drapię się po głowie.

Utraceni | Tom 2Where stories live. Discover now