- Tae, spokojnie. Niczego nie musisz mi dawać, twoja obecność jest dla mnie najlepszym prezentem.
- I tak mi głupio... - bąknął, przykładając spoconą dłoń do czoła.
- Dasz mi buzi i będziemy kwita, dobra?
- Ugh...
- To teraz zamknij oczy i się nie wierć. Wytrzymasz dwie minuty, owsiku? - zapytał z uśmiechem, a zarumieniony Kim niechętnie skinął głową i wykonał polecenie.
Gdy tylko rehabilitant zamknął oczy, Jungkook podniósł z podłogi niewielkie pudełeczko. Odwinął ostrożnie kremową kokardkę i wyjął ze środka coś przypominającego srebrny wisiorek czy bransoletkę, z kilkoma doczepionymi gwiazdkami i łukowatym księżycem. Podwinął materiał taehyungowych dresów nieco do góry i oplótł ozdobą jego kostkę.
- Możesz otworzyć oczy - szepnął, muskając kilka razy ustami odkrytą łydkę drugiego mężczyzny. To było po prostu silniejsze od niego.
Taehyung uchylił powieki i cicho jęknął, widząc przepiękną bransoletkę i Jeona, całującego jego skórę coraz wyżej i śmielej.
- Jest prześliczna, Guk, dziękuję. - Kim uśmiechnął się ciepło i przyciągnął mężczyznę do pocałunku. Owinął nogi wokół pasa młodszego i całował go żarliwie, kiedy ten zmysłowo gładził swoją męską dłonią jego lewe udo. Dawno temu złapał się tym, że nogi Taehyunga za bardzo mu się podobały i wręcz kusiły na każdym kroku, by tak zwyczajnie rzucić wszystko i zacząć je pieścić. - M-ah, Mingyu na pewno już śpi? - sapnął, czując z każdą sekundą narastającą przyjemność.
- Tak.
- To... Co chciałbyś te... uch, teraz robić?
- Chciałbym całować cię całą noc, Taehyung. Każdy fragment twojego ciała - mówił zmysłowym głosem, sunąc wilgotnymi wargami wzdłuż grdyki starszego. - Pozwolisz mi?
Taehyung naprawdę nie marzył o niczym innym.
- Gukkie... - jęknął, łapiąc buzię młodszego w obie dłonie. - Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciał, ale... nie. Jeszcze za wcześnie - wyjaśnił posmutniałym głosem, przeczesując rozburzoną czuprynę swojego mężczyzny.
- Okej - odparł, uśmiechając się delikatnie, co zbiło Kima z tropu całkowicie.
- "Okej"? Zepsułem nasze walentynki...
- Przestań, Taehyung. Niczego nie zepsułeś. - Jungkook wywrócił oczami i cmoknął starszego w sam środek czoła. - Cieszę się, że niczego przede mną nie ukrywasz i otwarcie mówisz, co myślisz. Może masz rację. Może faktycznie za bardzo się pospieszyłem. Nie chcę cię do niczego namawiać, ani robić rzeczy, z którymi czułbyś się niekomfortowo.
- Dziękuję - wyszeptał, głaszcząc kciukami policzki bruneta. - Ale skoro są walentynki i już zaczęliśmy, no wiesz, coś w tym kierunku, to chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. Uch, tak mi głupio i oczywiście nie obrażę się, jeśli nie będziesz chciał o tym ze mną pogadać.
- Jesteśmy rodziną, Taehyung. Mów, o co chodzi. Nie ma złych tematów, okej? - zaśmiał się cicho i przysiadł tuż obok partnera, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Chciałem porozmawiać o seksie, Guk - wydusił, czując jak przez wypowiedzenie tego zdania zaczynają piec go policzki. Och Boże, tak bardzo chciał to cofnąć. Po co zaczynał, po co zaczynał...
- W porządku.
- Serio?! - Taehyung niemalże pisnął, momentalnie doprowadzając się do porządku. - Znaczy... cieszę się. To ten... Jakby to powiedzieć... Kochałeś się z Suran? O mój Boże, Guk, tego nie było. Ja pierdolę, co ja w ogóle gadam... - westchnął, zażenowany sobą tak bardzo, iż miał ochotę zwyczajnie uciec i zakopać się w stercie śniegu. Najlepiej tak głęboko, żeby już tam zamarznąć. Jego głupota po prostu go zabolała.
![](https://img.wattpad.com/cover/85005683-288-k869810.jpg)
आप पढ़ रहे हैं
lost stars ﻬ taekook
फैनफिक्शन❝Only in the darkness can you see the stars.❞ (rozdziały od 0 do 5 pisane wraz z @jasmineshit, która współtworzyła fabułę całości) [ukończone] waniliowy angst; slow burn; top!jk/switch (#58 in fanfiction - 240318)
28 - "I adore you, my boy"
शुरू से प्रारंभ करें: