Rozdział 28. - Misja została zakończona.

320 18 16
                                    

Siemka.

Wiem, że mówiłem, że będzie teraz epilog ale uświadomiłem sobie, że książkę która nie jest ostatnią częścią nie można nim zakończyć. Tak więc zapraszam na ostatni rozdział książki, która rozpoczęła moją przygodę z pisaniem.

***

***Kasandra***

Tamten dzień był jednym z najszczęśliwszych jakie dotychczas przeżyłam. Po czternastu latach poszukiwań znalazłam moją bratanicę co nie było łatwe ponieważ Valentine utrudnił mi pracę nie chcąc zdradzić komu oddał Clarisse. Powiedział tylko, że jest to Przyziemna ze wzrokiem, kiedy to usłyszałam wściekłam się na niego strasznie. Jak można oddać córkę Nocnych Łowców jakiejś tam Przyziemnej ze Wzrokiem? Do dziś nie umiem tego pojąć.

Po tym zdarzeniu nie umiałam patrzeć na mojego brata jeszcze przez długi czas, z tego powodu wyprowadziłam się z rodzinnego domu i zamieszkałam w Instytucie w Bonn w Niemczech i zostawiłam mojego brata samego z Clarissą. Może to przerosło Val'a ponieważ dopiero co stracił żonę, ale nawet w takiej sytuacji nie można zostawić dziecka komuś obcemu.

Pewnego dnia gdy spojrzałam w kalendarz i przypomniałam sobie, że w tym dniu świętowalibyśmy drugie urodziny Clarissy postanowiłam, że znajdę ją nawet jeśli miałoby to nastąpić za dwadzieścia lat. Na początku nie miałam kompletnie pomysłu jak i gdzie szukać, więc postanowiłam poprosić o pomoc dawnego parabatai Valentin'a, a obecnie przywódcy watahy wilkołaków i policjanta Luka Garoway'a, on też bardzo lubił Jocelin i nie chciał aby jej córka została wychowana przez Przyziemną. Zaczęliśmy więc w dwójkę, on szukał z pomocą swoich znajomości, a ja pytałam się dawnych przyjaciół mojego brata czy może czegoś im nie powiedział o swoich planach. Po kilku latach gdy już traciłam nadzieję, a jedną z ostatnich rodzin jakie mogły mi pomóc byli Herondal'owie okazało się, że w ten dzień Valentine przyszedł z mało aby powiadomić ich, że jedzie na jakiś czas do USA.

Powiedziałam o tym Luke'owi, a on zgłosił do Komend Głównych wszystkich stanów, że Clarissa została porwana, do zgłoszenia dodał zdjęcie Joc ponieważ przewidywaliśmy że będzie ona podobna do matki. Niestety podczas gdy policja szukała Clarissy, ja nie mogłam prowadzić poszukiwań, a nawet jeśli bym mogła to gdzie bym miała szukać? USA to naprawdę wielki kraj więc na własną rękę nigdy bym jej nie znalazła. Osiadłam więc na jakieś pięć lat w Instytucie w Dallas, którego parę miesięcy później zostałam szefową. Szczerze mówiąc zajmując się sprawami mojego "nowego" domu powoli zapominałam o sprawie z którą przyjechałam do tego kraju.

Pewnego dnia gdy robiłam jakąś papierkową robotę zadzwonił do mnie Luke:

- Kasi! W końcu się udało! - Byłam trochę zdezorientowana ponieważ nie umiałam sobie przypomnieć o kogo chodziło.

- Poczekaj, powoli. Kogo znaleźli?

- No jak to kogo? Kasi nie rób z siebie idiotki, Clarisse znaleźli! Jest podobno w NY- Zatkało mnie "jak mogłam zapomnieć?", zadałam sobie pytanie ale po chwili przeanalizowałam to co powiedział do mnie Luke i otwarłam szeroko oczy do których napłynęły łzy.- Luke, przygotuj się. Jadę do Ciebie.- Powiedziałam pewnym osobą w Instytucie, że na jakiś czas muszę wyjechać oraz wybrałam na moją zastępczynie najbardziej zaufaną mi osobę. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechałam do Luke'a. Gdy byłam na miejscu poszłam od razu na posterunek aby wypytać o dokładny adres, chciałam tam iść ale Luke powiedział żebym najpierw się wykąpała i coś zjadła bo przecież za mną długa podróż. Przemyślałam to i pomyślałam, że rzeczywiście mogłabym wziąć prysznic.

Miasto Niewiedzy - Dary AniołaWhere stories live. Discover now