Rozdział 20 - Miasto Kości i szyderczy plan.

321 21 20
                                    

Cześć.

Jest tu jeszcze ktoś?

Jeśli tak, to po pierwsze strasznie Was przepraszam za moją dłuuuugą nieobecność.

Wszystko Wam powiem co i jak z tą nieobecnością w notce pod rozdziałem, więc zapraszam do czytania.

---

***Marina***

Po spotkaniu z Clarissą poszłam do Adriany Midlewest - jest to jedna z najbliższych mi osób, znamy się można powiedzieć od urodzenia. Zawsze trzymałyśmy się razem i razem rozwijałyśmy nasze umiejętności w walce na miecze i sztylety, od pewnego jak podczas treningu walczymy parami to jesteśmy niepokonane, nieważne czy walczymy z chłopakami wyższymi i silniejszymi od nas czy też z dziewczynami ze starszych klas. Zawsze wygrywamy.

Po jakiś pięciu minutach dotarłam na miejsce i zapukałam do drzwi, które otworzyła mi wysoka aktualnie ciemno-fioletowo włosa dziewczyna. Miała lekko opaloną twarz dlatego że było lato i chodziliśmy często na plaże, jej oczy były lekko skośne o kolorze ciemnobrązowym z powodu jej dalekich azjatyckich korzeni - jej praprababcia i prapradziadek byli szefami ówczesnego Instytutu w Hiroszimie ale bomba atomowa naszych wojsk nie oszczędziła niczego, nawet Podziemnych i Nocnych Łowców w tym przodków mojej przyjaciółki. Prababcia Adriany szkoliła się wtedy w Instytucie w jakimś małym Polskim mieście, którego nazwy nie pamiętam a później ożeniła się z Neffilin z USA i razem z nim wyjechała z Europy do naszego kraju.

Wracając, miałam pewien plan jak udupić tego rudzielca i szczerą nadzieję że Adriana mi pomoże.

- Cześć Mari, stało sie coś?- Odezwała się pierwsza Adriana.

- Nie, czemu miałoby się coś stać? Nie mogę przyjaciółki odwiedzić?

- Dziewczyno ja cie za bardzo już znam, nigdy nie przychodzisz bez zapowiedzi jeśli nie masz jakiegoś problemu lub jakiś kolejny genialny pomysł nie wpadnie ci do głowy. To co tym razem?

- No stawiam na tą drugą opcję. - Powiedziałam z uśmiechem.

- Ehh Mari Mari coś ty znowu wymyśliła?

- No to słuchaj... (Haha co za Polsat)

***Clary***

Po treningu wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w jakieś czarne ubrania znalezione w szafie Ani - mówiłam jak mi jest z tym wstyd? Nie? To bardzo wstyd. Poszłam do pokoju Jace'a, zapukałam i po krótkim proszę otworzyłam drzwi, w pokoju stał Jace w samych o gołej klacie. Pewnie myślal że kogoś zauroczy takimi mięśniami, ale nie ze mną te numery, pokręciłam głową i powiedziałam z dezaprobatą:

- Jace czy ty serio myślałeś że zrobisz na mnie jakieś piorunujące wrażenie umięśnioną klatą?

- Jakbym nie chciał wyjść na seksistę albo coś takiego to bym powiedział że nie i że na oczekiwałem kogoś innego ale że jestem kim jestem to powiem prawdę. Tak,miało to na Tobie zrobić wrażenie jak na wszystkich ale nie wyszło jak widać. - Odparł z uśmiechem i założył czarny t-shirt z wygrawerowanym napisem "Born to kill".

- No widzisz, mówiłam ci w garderobie w klubie że ze mną tak łatwo nie ma jak ci się wydaje. Zresztą znamy się od kilku dni a ja nie zamierzam jeszcze wchodzić w związki.- Oparłam się o framugę i czekałam aż w końcu skończy się przygotowywać i przy okazji rozglądałam się po jego pokoju, w którym o dziwo był niebywały porządek.

- Pani niedostęona idziemy? - Spytał szturchając mnie w ramie.

- Jasne panie seksisto, idziemy.- Odparłam uderzają go w ramię z czym miałam problem zwarzając że sięgałam mu wzrostowo do trzy-czwartej klatki piersiowej, blondyn przepuścił mnie w drzwiach i poszliśmy w stronę wyjścia z Instytutu.

Miasto Niewiedzy - Dary AniołaWhere stories live. Discover now