Rozdział 14 - Pierwsi wrogowie?

418 28 12
                                    

***Jace***

Było mi głupio. Dopiero co udało nam się, a w sumie to udało się Ani przekonać Clary że Świat Cieni naprawdę istnieje i że ona jest Nocnym Łowcą a ja jak zwykle musiałem coś spieprzyć i palnąć coś głupiego, moja siostra dobrze zrobiła każąc mi iść gdzieś ochłonąć bo inaczej znając mnie to bym coś jeszcze bardziej głupiego zrobił. Ehh muszę popracować nad opanowaniem emocji.

Nie miałem pomysłu co mógłbym zrobić lub gdzie iść sam więc postanowiłem otworzyć bramę i udać się do się do Instytutu w celu posiedzenia w oranżerii, zawsze mnie uspokajał ten zapach, widok i cisza w tym pomieszczeniu a że mało ludzi lubiło tam chodzić to najczęściej miałem spokój i mogłem pobyć chwilę w samotności. Tam było moje miejsce rozmyśleń taki mój kącik gdzie czułem się naprawdę uspokojony.

Gdy wyszedłem z bramy znajdowałem się w bibliotece Instytutu od razu zwróciło się w moją stronę kilka par oczu, głownie Łowczyń i te pary śledziły każdy mój ruch aż do wielkich drzwi wejściowych. Czasami jest to wnerwiające ponieważ nigdy nie mogę wejść niepostrzeżenie, zawsze ktoś mnie zauważy ale z drugiej strony świetnie jest być aż tak popularnym, seksownym i świetnym w walce Neffilin, żadne Łowczynie lub Podziemne a nawet Przyziemne nie mogą oprzeć się mojej idealnej twarzy i sylwetce.

Tak rozmyślając nawet nie zauważyłem aż dotarłem do schodów. Wszedłem na nie aby wejść na trzecie piętro budynku po drodze witając się z moimi przyjaciółmi.

Gdy zauważyłem drzwi tak znajomego i bliskiego mi miejsca na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech, już miałem wejść do środka ale za swoimi plecami usłyszałem że woła mnie mój brat, przewróciłem oczami i chciałem go po prostu olać i wejść do środka wiedząc że Alec ma alergie na rośliny z oranżerii i tu nie wejdzie. Poczułem jego dłoń na ramieniu więc chcąc lub nie chcąc musiałem się do niego odwrócić i wysłuchać jego ględzenia.

- Gdzieś ty był? Pamiętasz że o siedemnastej mieliśmy sobie zrobić trening? - Kuźwa rzeczywiście, całkowicie o tym zapomniałem.

- Sorry Alec. Całkowicie zapomniałem.

- No to to ja wiem, czekałem na Ciebie waloną godzinę a ty sobie tak jakby nic przychodzisz i idziesz do oranżerii! - Był wkurzony i to tak mocno.

- Po pierwsze się nie drzyj bo zaraz mama nam będzie awanturę robić że słychać nas w samym Alicante, a chyba nie chcesz znowu słuchać tego całego jej zrzędzenia nie?- Zapytałem z nadzieją że może mu przejdzie choć trochę przejdzie i chyba podziałało bo nie wydarł się znowu tylko przewrócił oczami i powiedział:

- No masz racje, czasem mam jej dość. Okey nie będę ci robił wyrzutów że mnie znowu olałeś.- Parsknąłem śmiechem na co on się do mnie uśmiechnął.- To nie jest śmieszne, powinienem Cie opierdzielić ale nie zrobię tego jeśli teraz pójdziemy potrenować.- Zepsuło mi to lekko plany na wieczór ale trudno, mus to mus.

- Okej.- Odpowiedziałem i poszliśmy na salę treningową.

***Ania***

Zobaczyłam że Clary była całkowicie zafascynowana wyglądem Instytutu co mnie wcale nie dziwiło, sama zareagowałam podobnie gdy zobaczyłam ten budynek. Poczekałam jeszcze chwilę aż rudowłosa się napatrzy - a skoro już o kolorze włosów byłam strasznie ciekawa czy farbowała ponieważ nigdy wcześniej nie widziałam takiego odcienia Rudego ale mniejsza. Po jakiś dwóch minutach postanowiłam obudzić dziewczynę z totalnego osłupienia a jako że w ogóle nie kontaktowała ze światem wymyśliłam jakże szatański plan na to by ją "obudzić".

Podeszłam do niej od tyłu tak aby mnie nie usłyszała i krzknęlam jej do ucha najgłośniej jak umiałam "Clary! Uważaj demon za Tobą!". Skoczyła do przodu i zaczęła piszczeć tak że uszy mnie rozbolały, mimo to zwijałam się ze śmiechu. Jak ja lubię straszyć ludzi.

Miasto Niewiedzy - Dary AniołaWhere stories live. Discover now