PROLOG

8K 257 92
                                    

Kątem oka spoglądam w lusterko, ale zbyt późno, bo w tym samym momencie wyprzedza mnie Brett na swoim motorze. Łatwo się domyślić, że taki obrót sprawy nie jest mi zbytnio na rękę, przez co warczę cicho pod nosem.
Oboje przyśpieszamy tak, że drzewa rosnące wzdłuż drogi zlewają się w zieloną smugę. Żadne z nas nie chce przegrać naszego prywatnego wyścigu, ale kiedy zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie zboczyliśmy z drogi daję znak chłopakowi i po chwili stoimy na poboczu.

- Boisz się, że przegrasz - mówi zdejmując kask z głowy, a kiedy moim oczom ukazuje się jego twarzy od razu zauważam na niej szeroki uśmiech.

- Nie po to podrasowałam motor, żeby teraz przegrać - rzucam na odczepne. - Jednak wolałabym wiedzieć, gdzie mam jechać. Do Beacon Hills wjechaliśmy już z pięść minut temu, więc z łaski swej odpal GPS-a.

Chłopak mruczy coś pod nosem, ale wyjmuje telefon z kieszeni. Po chwili tłumaczy mi gdzie mam jechać, a ja niewiele myśląc odpalam silnik i ruszam z piskiem opon zostawiając zdeorientowanego Talbota daleko w tyle.
Tym razem to na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
Prowadzenie udaje mi się utrzymać do samego końca i tym samym wygrywam nasz wyścig.

- Oszukiwałaś - mówi brązowowłosy irytacją w głosie w momencie, kiedy zatrzymuje się koło mnie.

- Tak jak ty ostatnio. Jesteśmy kwita.

Szybko podchodzę do drzwi budynku, który z zewnątrz wygląda na opuszczony. O ścianę opiera się uśmiechnięty Isaac, a jego uśmiech tylko się powiększa, kiedy łączę nasze usta w zachłannym pocałunku.

- Możecie skończyć tę wymianę śliny?

Odsówam się od Isaaca i patrzę wyzywająco na Brett'a.

- Zazdrościsz - podsumowuje Lahey i po chwili znów mnie całuje, przez co Talbot nie jest w stanie zobaczyć mojego uśmiechu.

Słysząc dźwięk otwieranych drzwi odrywamy się od siebie i podchodzimy do Brett'a.
Ledwo przekroczyliśmy próg budynku, a do naszych uszu dociera ogłuszający ryk, po którym moi towarzysze od razu się kulą. Ja mimo początkowych prób oporu w końcu też ulegam i lekko się kulę.
Kiedy ryk ustaje z wahaniem podnoszę wzrok. Od razu napotykam mrożące krew w żyłach spojrzenie lśniących, czerwonych tęczówek.

- Przegrywy.

Przenoszę wzrok na osobę, z ust której padło to słowo i już chcę odpyskować, ale w ostatnim momencie gryzę się w język.

- Nie obchodzi mnie, jak to zrobicie - zaczyna mężczyzna z czerwonymi oczami zwracając tym samym moją uwagę na swojej osobie. - ani jakie będą koszty. Scott McCall ma dołączyć do mojego stada, a jeśli odmówi mam dostać jego głowę na złotej tacy. Czy wyraziłem się jasno?!

Przy ostatnim słowie głos mężczyzny przeradza się w ryk i tym razem nie tylko ja, Isaac i Brett kulimy się. Wszyscy obecni w pomieszczeniu na jego dźwięk jakby kurczą się.
Kiedy ryk ustaje jak jeden mąż mówimy:

- Tak, Alfo.

Opublikowano: 06:57 21 kwietnia 2018

Edit: 19:58 26 marca 2019

Wrong Side |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz