33. Jestem za

3.1K 193 21
                                    

Koło południa zeszłam z Maxem za rękę na dół do salonu.

-A gdzie dziewczyny?-Zapytałam, bo nie widziałam Eleny i Gwen.

-Tu jestem.-Cindy pomachała do nas swoim telefonem, jakby serio myślała, że jej nie widzę.

-Nie sądzę.-Mruknęłam z ironią i usiadłam obok Kevina na kanapie i zabrałam mu pilot z ręki.

-Ej!-Zaprotestował, a reszta się zaśmiała.-Terrorystka.-Dodał i założył ręce na piersi widząc, że włączam swój włoski serial.

-No i to jest moja dziewczyka!-Krzyknął z dumą Max i wślizgnął się szybko pode mnie.

-Ćśsi..-Uciszyłam chłopaka wpatrując się w ekran telewizora, na którym główna bohaterka właśnie śledzi swoją sympatię.

-I teraz dziewczyny się tego naoglądają i też będą miały takie posrane odpały. Zobaczysz.-Przekonywał Kevin Maxa, a ten tylko prychnął ze śmiechem.

-Cześć wszystkim! Co oglądacie?-Zapytała Elena schodząc z Gwen do nas.

-Jakieś gówno.-Jęknął Kevin.

-Sam jesteś gówno.-Powiedziałam i po chwili zaczęłam się śmiać ze swoich, ledwo zrozumianych słów. Reszta, razem z samym zainteresowanym do mnie dołączyła i to chyba zakończyło temat.

-Jemy coś?- Zapytał Andree, po tym jak się już prawie uspokoiliśmy.

-Jakoś mi się nie chcę.-Wydęłam wargę i spojrzałam na Maxa.

-Czemu?-Zapytał.

-Nie wiem.. Jakoś tak..

Wstałam z jego kolan, żeby on mógł się podnieść.

-To chodź z nami posiedzieć. Przecież nie będziesz tu tak sama.-Złapał mnie za rękę i pociągnął za resztą.
Weszliśmy do kuchni i usiadłam na kanapie pod ścianą i wyciągnęłam telefon.

-Zjedz coś bo niedługo chcemy iść na spacer.-Przekonywała mnie Gwen.
Zmarszczyłam nos jak małe dziecko, próbując wyrazić tym, że naprawdę nie mam ochoty.
Max jedząc kanapkę spojrzał na mnie i westchnął.

-Bo Cię zmuszę.-Zagroził mi na co się zaśmiałam.

-Jaaasne.-Zbagatelizowałam to i zaczęłam przeglądać wiadomości od mamy i na nie odpisywać.

Niezauważalnie do mnie podszedł i się nade mną pochylił. Podniósł, przerzucając przez sobie ramię jak worek kartofli.

-Max! Przestań i postaw mnie na ziemi.-Zaprotestowałam wczepiając się paznokciami w jego plecy.
Wszyscy zaczęli się z nas śmiać, łącznie z Cindy, tylko ona to robiła bardziej złośliwie.
Wisząc głową w dół zaczęłam szybko robić się czerwona na twarzy.

-Będziesz jeść?-Zapytał poważnie.

-Nie chcę mi się! Puść mnie!-Krzyknęłam. On na te słowa udał, że mnie upuszcza na podłogę.

-Nie upuść mnie do cholery!-Mówiłam już pół-piskiem.

-To mam Cię puścić, czy nie?-Zapytał ponownie ze śmiechem.

-Nie!

-Nie upuszczę Cię na podłogę ale musisz zjeść tak kanapkę.

-Nie zrobisz tego.-Powiedziałam próbując udawać pewną siebie, choć wcale tak nie było. Max ponowił swoją torturę i znów byłam niżej.-Dobra! Daj tą kanapkę!-Zaczęłam krzyczeć, a reszta wybuchła gromkim śmiechem. Po chwili Elena kucając obok mnie, podała mi kanapkę z uśmiechem.-Jesteście wszyscy niepoważni.-Mruknęłam i wzięłam kęsa pieczywa. Miałam z tą czynnością bardzo duży problem, bo wisiałam głową w dół i miałam ją parę centymetrów nad podłogą. Szybko dokończyłam niewielką kromkę i wolnymi już rękoma podparłam się zimnych kafelek.-Postaw mnie już.

-Zjadła?  - Max zapytał, bo nic nie widział od tyłu przecież.

-Tak.-Potwierdził Oliwier, a chłopak pomógł mi wstać na równe nogi.

-Głupek.- Mruknęłam i poprawiłam włosy, zakładając je sobie za uszy.

***********

-Jezu gdzie oni tak biegną?-Zapytałam sama siebie, lecz idący obok mnie Max chyba to usłyszał, bo zwrócił się twarzą w moją stronę.

Byliśmy bowiem na wcześniej zaplanowanym spacerze. Szliśmy brzegiem lasu przy jeziorze i reszta przyjaciół i Cindy oczywiście, zostawiła mnie i Maxa w tyle.

-Pamiętasz jak zaczęłaś śpiewać gdy odwoziłem Cię do domu, któregoś razu? Chyba po naszej imprezie.- Zapytał łapiąc mnie za rękę.

-Tak, a później Ty śpiewałeś.-Przypomniałam mu z szerokim uśmiechem.- Byłeś słodki.

-Ja nie jestem słodki.-Obruszył się.

-Teraz nie, ale czasami jesteś.

-To kiedy jestem słodki?-Zapytał poważnie.

-Różnie. Nie znam definicji słodkości.- Zaśmiałam się.

-Ale tak na przykład?-Dopytywał.

-Jak ziewasz, kiedy się o mnie martwisz.. No nie wiem.-Wzruszyłam ramionami.

-Jak ziewam?-Zaśmiał się.- Kiedy ja przy Tobie ziewam? Chyba czasami się przy Tobie zapominam i nawet nie wiem co robię. -Przyznał i zamilknął.

Zprzodu dało się słyszeć śmiechy z żartów Kevina.

-Cause we were just kids when we fell in love, Not knowing what it was, I will not give you up this time. But darling just kiss me slow..(Bo  byliśmy tylko dziećmi kiedy zakochaliśmy się w sobie. Nie wiedzieliśmy czym jest miłość, nie poddam się tym razem. Ale kochanie po prostu całuj mnie powoli..)-Zaśpiewałam cicho, przypominając sobie z uśmiechem tamtą chwilę w aucie.

Max zatrzymał mnie i przyciągnął do siebie. Nie mogłam nic odczytać z jego twarzy.

-Prosiłaś.-Mruknął i zaczął mnie całować. Tak jak w piosence, powoli. Podniósł mnie z ziemi, a ja oplotłam go w pasie nogami. Ostatnio często tak na nim wiszę. Ruszył do przodu nie odrywając się ode mnie. 

-Przewrócisz się.-Rzuciłam szybko, między leniwymi pocałunkami.

-Nie. Cicho bądź.- Powiedział ze śmiechem, wciąż nie przerywając marszu.

-Ej! Zakochańce! Idziecie?!-Krzyknął chyba Andree.

-Mhmym!-Potwierdziliśmy jednocześnie nie odrywając się od siebie i zaczęliśmy się znowu śmiać.

Max przeniósł ręce na mój tyłek, a ja przyczepiłam się ramionami do jego szyji. Szybko dobiegł do reszty z przodu. Nie zasapał się ale poczułam przez cienki materiał jego koszulki jak jego serce lekko przyśpieszyło.

-Co robimy dzisiaj wieczorem?-Zapytał Leon.-Może piwko?-Zaproponował z łobuzerskim uśmiechem.

-Jestem za.-Wtrąciłam i wszyscy, jak za machnięciem magicznej różdżki zwolnili i popatrzyli się na mnie.

*********************

UWAGA!!

Jeszcze parę rozdziałów i będziemy kończyć, a może troszkę namieszamy i wyjdzie druga część?😈

Co Wy na to diabełki?
😸😘


Uwaga! KUJON!✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz