21. Czy mi się tylko wydaje..

3.9K 235 35
                                    

Zdjęłam buty gdy tylko weszłam do domu. Jeśli chcę jechać ze znajomymi, to muszę być wzorową córką.

Jestem!-Krzyknęłam, a po chwili usłyszałam głośny brzęk tłuczącego się szkła i ciche przekleństwo mamy.

-Jezu! Gabi, ciszej. Jestem w kuchni.-Powiedziała.
Zastałam ją zbierającą szkło z ulubionej szklanki taty. -Uważaj..-Zdążyła tylko tyle powiedzieć, gdy w coś wdepłam. Po chwili w samym środku stopy poczułam ból i gdy ją podniosłam do góry, zauważyłam , że pojawiła się tam krew.

-Cholera..-Mruknęłam.

-Pokaż.-Powiedziała mama. Podeszła i ściągnęła mi skarpetkę. Syknęłam, bo dość spory odłamek szkła wyciągnęła razem z nią. -Usiądź przy stole. Trzeba to opatrzyć i sprawdzić czy nie ma tam już szkła. Zaraz wrócę.-Powiedziała i wyszła zapewne po apteczkę z góry.

Chwilę później siedziałam przy stole z wyczyszczoną i opatrzoną stopą, zawinętą w bandaż z gazą. Mama chciała iść kiedyś na medycynę, ale urodziła się Kate i nie miała takiej możliwości, więc została księgową. Stąd ma takie duże umiejętności w tym zakresie.
Właśnie nakładała mi i sobie obiad. Po chwili jadłyśmy w ciszy.

-Mamo?-Spojrzała się na mnie.

-Tak?

-Mogłabym pojechać ze znajomymi nad jezioro na parę dni?-Postanowiłam zapytać ją pierwszą, bo zwykle to mama stawia przeszkody.

-A co ze szkołą?-O tym nie pomyślałam.

-Nadrobię gdy tylko wrócę. Prooszę.-Złożyłam ręce do siebie. Westchnęła.

-Jeśli ojciec się zgodzi.

-Czyli jesteś na tak?-Zapytałam dla pewności lekko ździwiona, że poszło mi tak łatwo.

-Tak. Możesz jechać, ale nie podoba mi się to, że zaczynasz opuszczać szkołę.

-Super! Dziękuję.-Zjadłam do końca obiad i pobiegłam ostrożnie na górę, by odrobić lekcje i się trochę pouczyć. Koło 19 usłyszałam jak tata podjeżdża pod dom, parkuje i trzaska drzwiami frontowymi gdy do niego wchodzi. Zorientowałam się, że moja nauka przerodziła się przeglądanie social mediów. Z moim mózgiem jest co raz to gorzej..
Za oknem panuje już szarówka i sądząc po ciemnogranatowych chmurach będzie padać.

-Gabi! Jefrey! Kolacja!-Krzyknęła mama, więc zaczęłam wstawać i od długiego siedzenia w tej samej pozycji lekko zakręciło mi się w głowie i runęłabym na ziemię, gdybym w porę nie złapała się szafki nocnej.

-Cholera.-Mruknęłam bo poczułam jak nogi zaczynają mi drętwieć.

-Gab, czekamy!-Usłyszałam tatę.

-Chwila!-Odkrzyknęłam i gdy upewniłam się, że jestem w stanie normalnie iść wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
Rodzice siedzieli przy stole naprzeciwko siebie i o czymś rozmawiali.

-Tobie to trzeba specjalne zaproszenie?-Zapytała mama gdy mnie zauważyła.

-Noga mi ścierpła. -Wyjaśniłam i usiadłam między nimi. Podsunęłam się do stołu i zabraliśmy się za jedzenie naleśników, życząc sobie wzajemnie 'Smacznego'. Uznałam, że najlepiej teraz się zapytam taty co sądzi o wycieczce nad jezioro, bo gdy je to jest spokojniejszy.

-Tato? Mogłabym jechać ze znajomymi nad jezioro?

-Tak myślałem, że o to będziesz pytać, bo właśnie o tym z mamą rozmawialiśmy.

-I..??

-Po pierwsze jak Twoja stopa, bo słyszałem, że mój kubek uległ destrukcji?-Zerknął na mamę.

-Dobrze. Nawet o niej zapomniałam. Już nie boli.

-Okej. Po drugie czy jedzie z Tobą Max i ilu tam będzie jeszcze chłopców?-Westchnęłam.

-Tak, Max na pewno będzie. Będzie też 4 chłopaków i dwie dziewczyny. Jezu! Tato, zgódź się!- Poprosiłam.

-Jak mama się zgodzi to nie widzę przeszkód.-Powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy, bo dobrze to oboje wiedzieliśmy, że jeśli chodzi o takie rzeczy to mama jest twardym negocjatorem i prawdopodobnie mi nie pozwoli. Tyle, że już to zrobiła.

-Super! Dziękuję Wam!

-Jeszcze mama.-Zastrzegł.

-Mama już się zgodziła.-Wyjaśniłam śmiejąc się z jego coraz bardziej naburmuszonej miny.

-Jak to?-Jęknął i podparł głowę ręką.-Wszyscy przeciwko mnie..- Teraz obie z mamą się zaśmiałyśmy.

***
Następnego dnia, pierwszy raz od ponad roku ubrałam się w niebieską sukienkę z malutkimi białymi kwiatkami i czarnym paskiem w talii. Lekko się pomalowałam, a włosy zostawiłam rozpuszczone.
Dostałam sms'a w trakcie mycia zębów.

Max: Dzisiaj nie mogę po Ciebie przyjechać. Przepraszam.

Ja: Szkoda. Dam sobie radę <3

Max: <3

Zablokowałam telefon i rzuciłam go na szafkę obok. Założyłam białe trampki, wzięłam plecak i zeszłam na dół. Taty i mamy już nie było. Słyszałam jak rano wychodzą. Mama na zakupy, a tata do pracy. Zrobiłam sobie szybko dwa tosty. Jeden zjadłam teraz, a drugi w trakcie zakładania plecaka, wychodzenia i zamykania domu.
Szłam dość szybkim krokiem, bo Max dość późno mnie powiadomił o swojej decyzji. Zdążyłam się przyzwyczaić do cichego pomruku jego auta z rana. Pokonałam ostatni zakręt. Byłam już pod szkołą.
Nagle, pod drzewem dostrzegłam Maxa i myślałam, że padnę na środku ulicy. Czy ja dobrze widzę, czy tylko mi się wydaje, że oni się całują?!

Uwaga! KUJON!✔Where stories live. Discover now