23. Obiecaj mi

3.9K 249 20
                                    

Wbiegłam do domu cała mokra. Nie zdjęłam butów, tylko od razu pobiegłam na górę, do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam w tam grzebać. Poduszki, kołdra, prześcieradło i wielki materac. Nie mam pojęcia jak i kiedy ja to zrobiłam, ale wszystko wylądowało na ziemi. Nigdzie go nie było.

–Mamo!!–Wydarłam się na cały głos.– Gdzie mój telefon?–Zapytałam schodząc na dół. Nikt mi nie odpowiedział. Dziwne, bo powinna być teraz w domu. Usłyszałam dzwonek. –Mamo to Ty?!–Zapytałam podchodząc do drzwi i je otwierając. Znieruchomiałam na widok Maxa stojącego na wyciągnięcie ręki. Był mokry tak jak ja. Widziałam ulgę w jego oczach.

–Gabi.. Możemy porozmawiać?–Zapytał tak niepewnie i zrobił krok do przodu, jakbym znów miała zacząć uciekać. Nic nie odpowiedziałam, tylko wciągnęłam go do środka i  przytuliłam go, zatrzaskując za nim drzwi. Wtuliłam się w niego jak mała małpka. Staliśmy tak jakiś czas, aż w końcu nie podniosłam głowy do góry i nie przeszliśmy do kuchni wciąż trzymając się za ręce. Nawet nie pytając się go wyciągnęłam dwa kubki na herbatę i wstawiłam wodę. Przez tę czynność niestety musiałam zostawić jego dłoń. Po naszykowaniu wszystkiego powoli odwróciłam się do niego. Przyglądał mi się uważnie. Szczególnie oczom.

–Musisz mi uwierzyć, że ja tego nie chciałem. Daj mi drugą szansę..–Powiedział błagalnym tonem, kręcąc głową na boki.–Mogłem ją..  Westchnęłam, głośno wypuszczając powietrze.

–Nie chcę wiedzieć w jaki sposób do tego doszło, Max. Stało się. –Zwiesiłam głowę, patrząc na swoje buty, które wciąż miałam na nogach.–Po prostu obiecaj mi, że nie wydarzy się to nigdy więcej.–Podszedł do mnie i pogłaskał po policzku. Spojrzałam w górę. Gdy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy schylił się tak, że nasze oczy były na równi.

–Obiecuję Gab. –Przyciągnął mnie do siebie i zamknął w ciasnym uścisku. Westchnęłam z ulgą. Brakowało mi tego dzisiaj. Jego bliskości, zapachu.. Jego całego.– Nie złość się na mnie.–Poprosił.

–Nie złoszczę. Nie mogłabym.–Nie odpowiedział, gdyż woda zaczęła się gotować. Gdy chciałam się od niego oderwać, nie pozwolił mi, tylko popchnął mnie lekko do tyłu. Oparłam się tyłkiem o blat, a on zalał herbatę nie oddalając się nawet na centymetr.

–Potrzebuję Cię jak powietrza.– Powiedział gdy intensywnie przyglądałam się jego twarzy.– Nie uciekaj mi więcej.–Poprosił.

–Nie wiem w ogóle dlaczego uciekałam.–Wzruszyłam ramionami.

–A właściwie to gdzie Ty byłaś cały ten czas? Szukałem Cię bez przerwy..

–W parku.

–Byłem tam w pierwszej kolejności ale Cię tam nie było.

–Byłam... w krzaku.–Zaśmiał się, a ja do niego dołączyłam, bo faktycznie to teraz komicznie brzmi.
Nagle do kuchni wpadła mama z zakupami. Patrzyła się to na mnie, to na Maxa. Zezowała dodatkowo na pokrytą błotem podłogę.

–Błagam, powiedz mi, że nie byłaś w tych butach na górze..–Jęknęła udręczona. Spuściłam głowę zakłopotana. Zrozumiała. Westchnęła i położyła zakupy na stole.– A teraz słuchaj, nie powiem nic ojcu, że nie było Cię w szkole, bo wiem, że zależy Ci ba tym wyjeździe ze znajomymi i wierzę, że powód Twoich wagarów był uzasadniony.–Popatrzyła na mnie.–ALE!–Podniosła palec do góry.–Robisz pranie do końca miesiąca i myjesz dzisiaj podłogę. – Spodziewałam się, że nie obejdzie się bez warunków, ale są one warte swojej ceny.

–Zgoda.–Pokiwałam głową.–Pomóc Ci?

–Nie, poradzę sobie sama. Idźcie już do Twojego pokoju.

–Dobrze. Weź swoją herbatę.–Zwróciłam się do Maxa, odczepiając jego palce od moich pleców. Wzięliśmy parujące kubki i poszliśmy na górę. Po drodze zsunęliśmy jeszcze buty ze stóp. Zamknęłam za nami drzwi i podeszłam do szafki obok łóżka. Odłożyłam na nią herbatę i włączyłam żadko używany telewizor, by po prostu coś grało. Usiadłam obok Maxa na łóżku "po turecku" i lekko się do niego uśmiechnęłam.

–O czym myślisz?–Zapytałam, bo naprawdę wyglądał jakby się nad czymś mocno skupiał.

–Myślę jak dojebać Cindy.–Uśmiechnął się złowieszczo. Zdrętwiałam na dźwięk jej imienia.

–Jak to?

–Myślałaś, że jej odpuścimy po tym jak wpierdala się między nas?–Zapytał.–Nie odpuścimy jej nigdy.

–Nie rozumiem... Chcesz się mścić?

–Nie. Ja chcę ją zniszczyć..–Wzdrygnęłam się.

–Mam ciarki.–Przyznałam pocierając swoje ciało. Zaśmiał się. –Zastanawiam się tylko, czy warto się wysilać. Ty naplujesz jej w oczy, a ona pomyśli, że deszcz pada.–Zaśmiał się.

–To było dobre.– Przyznał gdy się uspokoił.– Nasza paczka już wie o całym zajściu i wszyscy nie mogą się doczekać mojego planu.

–Już masz plan? –Spytałam zaskoczona.

–Ja mam plan na wszystko.

–Mam się bać?

–Ty nie. Ona powinna..

Dobry bobry!
😂😉😍

Myślicie, że Gab dobrze postąpiła, tak szybko zapominając o całej sytuacji?

Ciekawi Was co wymyślił Max?
Wyczekujcie nowego rozdziału, by się tego dowiedzieć!!!

GWIAZDKA?/KOMENTARZ?
💚💙💜

Uwaga! KUJON!✔Where stories live. Discover now