24. Kocie

4.1K 259 32
                                    

Po tym jak Max wyszedł z mojego domu, musiałam umyć wszędzie podłogi. Mama stała nademną i pokazywała mi palcem każde, pominięte przez mop miejsce. O nic nie pytała, jakby ją podmienili. Ona zawsze musiała wiedzieć o wszystkim. Może uznała, że tak będzie lepiej? Tak, czy inaczej jestem jej bardzo wdzięczna.
Tata po powrocie był tak zmęczony, że zaraz po wejściu, poszedł do swojej i mamy sypialni. Byłam zawiedziona, że nie zauważył tej lśniącej podłogi, ale nic nie mogłam na to poradzić. Mama po chwili bez słowa poszła do Taty.
Oparłam mopa o ścianę i na palcach pobiegłam do swojego pokoju. Rozebrałam się i poszłam do łazienki. Zaliczyłam szybki, gorący prysznic. Woda rozluźniła moje spięte mięśnie. Gdy skończyłam, owinęłam ciasno swoje ciało puchowym ręcznikiem, by było mi ciepło tak długo jak tylko można.

*Dzień później, boisko szkolne*

-To jak będzie z tym odwetem?-Zapytała Gwen Maxa zeskakując z niskiego murku odgradzającego trawę od chodnika. Założyła ręce na pierś i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, po tym jak ten uśmiechnął się promiennie nic nie mówiąc. Wzruszyłam tylko ramionami.-Czy Ty w ogóle masz jakiś plan?-Prowokowała go.

-Mam.-Prychnął.-Gabi nawet nie pytajcie, bo też nic nie wie. Myślę, że będziecie mieli większy ubaw w trakcie tego wszystkiego.

-Słowo: ,,Wszystkiego" bardzo mi się podoba.-Wtrącił Oliwier.

-Już się doczekać nie mogę.-Powiedział Kevin, pocierając swoje ręce.

-Nie rób tak, bo jak diabeł wyglądasz.-Zaśmiała się z chłopaka Elena.

-I dobrze mi z tym.-Odpyskował. Ździwiło mnie to, że Leon jest taki cichy. Nie wygląda na takiego.

-Jest tylko jeden haczyk.-Skrzywił się Max.

-Jaki?-Zapytałam, po raz pierwszy tej przerwy.

-Bo ona musi z nami jechać nad jezioro..-Ledwo skończył mówić, a dało się słyszeć jęki niezadowolenia, nie tylko od naszych przyjaciół, ale i ode mnie. Spojrzał na nas przepraszająco, rozkładając ręce i przy okazji ciągnąc mnie w stronę obdrapanej, starej ławki. Usiedliśmy i od razu przyciągnął mnie na swoje kolana.-Wtedy będzie zdana na naszą łaskę i nie ucieknie.-Zmrużył oczy i owinął ramionami mnie w pasie, lekko ściskając.

-No dobra, ale kto ją zaprosi?-Zapytał Leon, a wszyscy nie wiem czemu spojrzeli się na Andree.

-Dlaczego znowu ja?-Wyrzucił w proteście ręce w górę.

-Bo trudne sprawy.-Zaśmiał się Kevin.

-Po pierwsze to wcale nie było śmieszne, Kevin. Po drugie to ona tylko Tobie może uwierzyć, Andree. Tylko Ty nie masz u niej przejebane.-Powiedział Max.

-A ja?-Zapytałam, a oni się cicho, ale chórem zaśmiali.

-Ty chodzisz z Maxem.-Prychnęła Elena.- Dla tej suczy, to jest najlepszy powód do nienawidzenia Cię.-Zmarszczyłam brwi.

-Więc..-Nie skończyłam mówić, gdyż przerwał mi dzwonek na lekcję.

-Co teraz macie?-Zapytał Oliwier, który z Kevinem i Leonem chodzą do starszej klasy, bo Andree, Elena i Gwen chodzą ze mną i Maxem.

-Matmę.-Odpowiedziała szybko i wstała. Po chwili wszyscy kierowaliśmy się w stronę wejścia do szkoły.

***
Na tej lekcji dziewczyny usiadły razem, ja z Maxem, a Andree jak widać nie tracił czasu, bo dosiadł się do Cindy. Ta z początku w ogóle mu nie odpowiadała, lecz najwyraźniej spodobał jej się obraz jej z Maxem nad jeziorem. 45 minut lekcji szybko zleciało i chwilę po dzwonku staliśmy na parkingu i ustalaliśmy co weźmiemy nad jezioro.
Chłopaki przekrzykiwali siebie na wzajem czyim autem pojedziemy i w ile alkocholu się zaopatrzymy. Cindy stała z boku i uśmiechała się jak głupia na każde słowo Maxa. Nie powiem, bo irytowała mnie co raz bardziej.

-Zamknijcie gęby!-Krzyknęła Elena.

-W ten sposób nigdy się nie dogadacie.-Dodałam opierając się o samochód Maxa. Spojrzeli na mnie jak dzieci, których mamy wołają na obiad i nie bardzo mają wyjście, żeby nie przerwać zabawy.

-Ja z Kewinem i Leonem biorę alko!-Wykrzyknął Oliwier podskakując.-Pierwszy! -Tak... Wszystko co pomyślałam jest jak najbardziej trafne. Wstchęłam.

-Dobra to możemy jechać moim autem. - Powiedział Andree.

-I moim.-Wtrąciła Cindy. Elena już chciała coś mówić, ale Max podniósł rękę do góry z miną męczennika.

-Nie. Najlepiej będzie jak pojedziemy moim i Andree. - Widać było, że nie chciał go udostępniać, ale nie miał wyjścia, bo ona nie miała mieć swojego auta na tym wyjeździe. Ciekawe czemu..

-To ja z Eleną i Gabi weźmiemy jedzienie.-Powiedziała Gwen. Mi to jak najbardziej przypasowało, więc pokiwałam głową na znak, że jestem za.

- A ja?-Zapytała piskliwym głosikiem Cindy. Wszyscy spojrzeliśmy w jej stronę.

-Weź brykiet i nwm..-Powiedział Andree.

-Wodę smakową i czyste gacie.-Powiedział Max, a ja wyczułam w tym drugie dno.

- Zawsze mam je na sobie.-Zmarszczyła brwi i założyła ręce na piersi.

-Ta, ale jedne Ci mogą tym razem nie wystarczyć.-Uśmiechnął się krzywo, najwyraźniej sobie coś wyobrażając. Pokręcił głową i westchnął.-Dobra, to jutro jest środa. Wyjeżdżamy o 12 ze stacji benzynowej. Masz już klucze?-Spytał Andre'a. Tamten skinął głową, jednocześnie potwierdzając, że wszystko się zgadza.-Będziemy tam pięć dni, do niedzieli. Kto się rano spóźni to nie jedzie!-Krzyknął i wszyscy zaczęli się żegnać.
Dziewczyny ze mną przytulańcem, a chłopaki z Maxem tą ich dziwną "piątką". Cindy chciała podejść do Maxa, ale dziewczyny w porę mnie o tym uświadomiły i szybko się od nich oderwałam i podbiegłam do niego, wpijając mu się zachłannie w usta. Pokazałam tej suce środkowy palec bez przerywania pocałunku. Nie obeszło się bez gwizdów naszych znajomych w naszą stronę i głośnego śmiechu dziewczyn. Sama zaczęłam się śmiać, a gdy oderwałam się od Maxa to Cindy już nie było. Spojrzałam się na naszą paczkę. Zaczęli się już rozchodzić, więc widziałam tylko ich plecy, drgające w spazmach śmiechu z głośnych komentarzy na temat Cindy.
Spojrzałam w końcu na Maxa. Na jego twarzy widniał bardzo szeroki uśmiech.

-Uwielbiam Cię gdy jesteś zazdrosna, Kocie.-Objął mnie w pasie.

-Ach tak? Jaką jeszcze mnie lubisz i od kiedy jestem kotem?

-Nie powiem Ci, a jeśli chodzi o kota, to jest to bardzo fajny skrót.

-Kocie? -Założyłam ręce na piersi.-Niby jaki?-Zapytałam podnosząc brew. Schylił się do mojego ucha.

-Kocie, to skrót od kocham Cię.-Powiedział szeptem, na koniec przygryzając lekko płatek mojego ucha. Dostałam od tego gęsiej skórki. Zauważył to i zaśmiał się.

-Ja Ciebie też kocham.-Cmoknęłam go w usta.-Ale odwieź mnie już do domu, bo muszę się spakować i zrobić zakupy.-Uśmiechnął się.

-Zgoda, ale nie bierz całej szafy ze sobą na 5 dni, kochanie.

-Ja nie z tych.-Prychnęłam, ale każda kobieta, która tak mówi, po prostu kłamie..


Gwiazdka?/Komentarz?
😍👌

Uwaga! KUJON!✔Where stories live. Discover now