26. Ale wiesz, że już Cię widziałem?

3.7K 234 14
                                    

Pisnęłam i schowałam się za drzwiami. Max się zaśmiał. Było mi głupio. Jak ja mogłam o tym zapomnieć?! Czasami sama w siebie nie wierzę.

–Mogę wejść?–Zapytał wciąż wesołym głosem.

–Najpierw zamknij oczy.

–Ale wiesz, że już Cię widziałem?–Zapytał wchodząc. Upewniłam się, że wykonał moją prośbę i wyszłam zza drzwi, przy okazji je zamykając.

–Dlatego teraz pójdę się ubrać, a Ty tu posiedzisz.–Wepchłam go do kuchni i pobiegłam do góry.
W biegu wciągnęłam na siebie moje poprzednie spodnie i zeszłam na dół, poprawiając swoje niesforne włosy.  Ledwo przekroczyłam próg kuchni, a Max pociągnął mnie w swoją stronę. Jednocześnie wpił się w moje wargi i oparł mnie o ścianę.   Przeszły mnie ciarki i zadrżałam. Uśmiechnął się przez pocałunek. Jego ręce powoli zjechały ze ściany na mój tyłek, lecz nie skończyły swojej wędrówki i dotarły na tył moich ud. Szybko i nie odrywając się ode mnie, schylił się i mnie podniósł. Zrozumiałam, że mam opleść go nogami, więc wykonałam jego niemą prośbę.
Moim założeniem było umieszczenie się trochę wyżej niż jego biodra, a nie centralnie na nich, tak jak on mnie pokierował. Po chwili nam obojgu zaczęło brakować powietrza, więc swoje zachłanne pocałunki przeniósł na moją szyję. Czując jak odbiło się to echem w moim podbrzuszu cicho sapnęłam i niekontrolowanie odchyliłam głowę w bok, dając mu tym samym większy do niej dostęp. Podgryzał i ssał. W tym samym momęcie zaczął na mnie napierać. Nie powiem, było mi dobrze, ale nie byłam jeszcze gotowa na sex. Tym bardziej na ścianie w kuchni.
Max zaalarmowany moim zachowaniem oprzytomniał i postawił mnie na ziemi.

–Max..–Spuściłam głowę w dół i objęłam rękami mój brzuch. Byłam zażenowana i czułam jak na moje policzki wypływa rumieniec.–.. Ja przepraszam.. Po prostu to dla mnie za wcześnie.

–Nie przepraszaj. To ja powinienem to zrobić. Nie chcę Cię do niczego zmuszać. Poniosło mnie trochę..–Spojrzałam lekko w górę. Patrzał na mnie z wymalowanym smutkiem na twarzy.

–Nawet bardziej niż trochę.–Zagryzłam wargę, gdy niekontrolowany uśmieszek chciał wypłynąć na moją twarz.

–Wiesz co?–Zapytał entuzjastycznie. Podniosłam głowę na dźwięk jego entuzjastycznego głosu.

–Co?–Zapytałam ciekawa co poprawiło mu humor w takim szybkim czasie.

–Mam jedzenie! Będziemy jeść!–Wyszczerzył się. Spojrzałam na papierową torbę z logiem jakiegoś nieznanego mi fast foodu.

–Kiedy Ty tak właściwie to kupiłeś?–Zapytałam.

–Kiedy do mnie zadzwoniłaś czekałem w aucie na swoje zamówienie przy okienku, a że było tego dużo to postanowiłem do Ciebie przyjechać, żebyśmy razem zjedli.–Złapał mnie za rękę i pociągnął do stołu. Usiedliśmy naprzeciwko siebie.
Po wyciągnięciu wszystkiego jedzenia Max kazał mi się częstować. Byłam ździwiona ile zmieściło się do tej papierowej torby. Lecz nie odzywając się wzięłam burgera i zaczęliśmy jeść. Max, gdy skończyłam wcisnął mi jeszcze frytki.

–Nie wierzę, że byłbyś w stanie sam to wszystko zjeść..–Powiedziałam bawiąc się jedną z ostatich frytek, gdyż już nie mogłam więcej wcisnąć.–Ja już nie mogę. Dziękuję.–Odepchnęłam od siebie jedzenie i z podziwem przypatrywałam się jak chłopak kończy drugiego już hot doga, nie mówiąc o wcześniejszych burgerach.

–Na zdrowie. –Powiedział.–Bo nie dałbym rady.–Odpowiedział na moje wcześniejsze wątpliwości. – Też jestem już pełen. Jem bo niezdrowe, a wszyscy doskonale wiedzą, że niezdrowe jest smaczne. Nie mogłem się po prostu zdecydować co dokładnie chcę i wziąłem więcej.–Wzruszył ramionami. Roześmiałam się.–Kiedy będą dziewczyny?–Zapytał wstając i zgniatając papierki i opakowania po jedzeniu.

–Chwilę..–Spojrzałam na zegarek.– Jest 18:49, więc zaraz powinny być, a co?–Zapytałam.

–Może pojadę z Wami? Ponoszę za Was zakupy.–Zaproponował.

–Wiesz co? Myślę, że jeśli mam gadać z Gwen o Olivierze to na pewno nic mi przy Tobie nie powie. Damy sobie radę, ale dziękuję za propozycję.–Uśmiechnęłam się do niego i wskazałam głową gdzie jest kosz na śmieci, bo zebrał wszystkie ze stołu i najwyraźniej nie wiedział gdzie je wrzucić.

–Dobra. To ja będę się już zbierał.– Podszedł do mnie i pocałował w czoło. Nie spodziewałam się tego po nim, bo wydał mi się ten gest bardzo słodki.
Podeszliśmy pod drzwi i dopiero teraz zauważyłam, że nie miał na sobie butów. Schylił się i zaczął je zakładać.

–Nie musiałeś ich ściągać.

–Wiesz co? Nie mam ochoty myć u Ciebie podłóg.–Oznajmił i się wyprostował. Zaśmiałam się na jego komentarz i dającą się wyczuć w nim powagę.

–Wariat.–Skomentowałam.

–I cały Twój!–Schylił się i pocałował mnie tym razem w usta.

–Kochane.–Powiedziałam otwierając drzwi. Zachłysłam się powietrzem, bo zaraz przed nimi stała Elena z uśmiechem na ustach.–Kurwa! Nie strasz!–Wyrzyknęłam łapiąc się za serce.

–Cześć Wam gołąbeczki! – Wyszczerzyła się w uśmiechu.–Pan na doczepkę?–Zapytała Maxa.

–Nie dzisiaj. Śpieszę się do domu.–Wyjaśnił wychodząc za drzwi.–Pa!

–Pa..–Westchnęłam. Patrzyłam jak odjeżdża zakładając w tym czasie buty.

–Ale wpadłaś! Po uszy! –Wyrzuciła ręce do góry, śmiejąc się.– Z resztą.. On tak samo. –Wzięłam swoją torebkę i wyszłam z domu, zamykając go na klucz.

*******

Hej☺
Rozdział jest niedługi, ale przez ostatnie dni przechodzę załamanie nerwowe i bardzo trudno mi jest cokolwiek napisać. Nie potrafię się na niczym skupić i mam nadzieję, że szybko mi to przejdzie.

Mimo wszystko wattpad jest teraz moją odskocznią od myśli i dziękuję z całego serca jego twórcy💜

Komentarz?/Gwiazdka?

Uwaga! KUJON!✔Where stories live. Discover now