Rozdział 20 - Miasto Kości i szyderczy plan.

Začít od začátku
                                    

***Marina***

... Mam plan jakby udupić tego rudego skrzata.- Adi pokręciła głową i powiedziała z wyraźną nutką niechęci w głosie.

- Eh Mari, nie wiem czemu ty się na nią aż tak uwzięłaś i ryzykujesz podobnie jak Illy, ale niech ci będzie. Chodź powiesz mi co to za plan wymyśliłaś.- Usiadłyśmy na jej łóżku a ja zaczęłam mówić o swoim pomyśle.

- Słychaj, wszyscy wiemy że ta cała Clarissa była wychowywana prze Przyziemną tak?

- No tak, przez Annabeth Gray.

- No właśnie, a Clarissa od niej uciekla prawda?

- No prawda, czekaj czekaj chyba nie chcesz...

- Daj mi skończyć, ten rudzielec mi zaufał i umówiłyśmy się że jak będzie miała czas to pójdziemy to jakiejś kawiarni żeby się lepiej poznać. Plan jest taki aby zaprosić tam Panią Gray, najlepiej z tą Melissą oraz wziąć kilkoro chłopaków żeby nam nie zwiała w razie czego. My się jej pozbędziemy a Annabeth odzyska hmmm... służącą.- Adriana patrzyła na mnie woelkimi oczami i po chwili sie odezwała głosem po którym przeszły mnie ciarki:

- Mari czy ty nie uważasz że to przsada?! Wiem z pewnych źródeł że to dzieciństwo to było dla niej piekło tak samo jak dla na przykład Ani Lightwood albo dla chociażby samej Illy sierociniec w Alicante! Wysłałabyś tam z powrotem którąś z nich?! A może mam ci przypomnieć jak wyglądało twoje...- Spojrzałam na nią morderczym wzrokiem i ledwo powstrzymując się przed wrzaskiem powiedziałam z zaciśniętymi zębami:

- Nie waż się tego mówić. Wiesz co? Myślałam że mi pomożesz jako przyjaciółka, ale jak widać muszę działać sama. Powiem ci jedno, ani Ani a tym bardziej Illy nie wysłałabym z powrotem do sierocinca ale tą szmatę dałabym do zabawy chociażby Wielkim Demonom.- Adriana spojrzała na mnie jak na psychopatkę a do mnie dopiero teraz dotarła waga tych słów, nic nie mówiąc wybiegłam z pokoju trzaskając drzwiami.

***Clary***

Podczas drogi na cmentarz Jace powiedział mi co jest to jest te Miasto Kości i dlaczego tak się nazywa. Jest to można powiedziać takie coś w stylu Przyziemnych klasztorów, tyle że pod ziemią. Miszkają tu Cisi Bracia, są to wysocy którzy pod wpływem potężnych run stracili wszystkie włosy a ich twarze wyglądają jak u umarłego. Jace mówił też że mają zaszyte oczy i usta a widzą i porozumiewają się poprzez umysł, oczywiście ciągle to wszystko biorę z pewnym dystansem bi raczej nie uwierzę w to że ktoś dał sobie zaszyć oczu i ust żeby być jakimś cichym bratem, no bez przesady. Wracając do samego miasta, oprócz klasztoru pełni też funkcję więzienia dla najgorszych zwyrodnialców wśród rasy Nocnych Łowców oraz ich cmentarzem, co by się zgadzało ponieważ jest położone pod Przyziemnym cmentarzem Green Wood.

- Napewno chcesz tam iść? - Zapytał Jace gdy stanęliśmy w miejscu gdzie znjaduje się wejście do miasta. Uśmiechnęłam się szyderczo do mojego towarzysza i odpowiedziałam:

- A co narobiłeś w portki?- Nir czekając na jego odpowiedź ruszyłam na przód. Po chwili dogonił mnie Jace i zaczął mówić:

- Jestem ciekawy co powiesz jak zobaczysz wysokuego łysego faceta w brązowej szacie i z kapturem na głowie.- Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego z zaskoczoną miną.

- Czy ty się ich boisz?

- Ja? Proszę cię, przecież...- Nie dokończył ponieważ chyna obaj usłyszeliśmy jakiś głos w głowach

Witajcie Jace'sie Lightwood oraz Panno Gray.- Odwróciłam się na pięcie i gdyby mie to że nie chciałam dać blondynowi satysfakcji pewnie bym się wydarła w niebogłosy. Przedemną stał jakiś facet w szacie okrywającej całe jego ciało oprócz twarzy która była cała w bliznach i bliżej nie znanych mi runach.

- Witaj Bracie Zachariaszu.- Odezwał się pierwszy Jace.- Przyszliśmy tutaj aby sprawdzić czy obecna tu Łowczyni ma wszystkie ceremonie odbyte.

Rozumiem, Panno Gray zapraszam do Miasta Kości.

- Już nie Gray, jestem Clarissa Alderwhite.- Dalej mnie zastanawiało i jednocześnie przerażało jakim cudem Brat mówi w mojej głowie ale dam radę.

Dobrze więc, chodźcie za mną.

Całe Miasto było bardzieh głębokie niż jakieś obszerne i tylko pojedymcze korytarze wychodziły za okręg. Musieliśmy zejść do połowy wszystkich schodów a było ich co najmniej tysiąc.

Gdy dotarliśmy na odpowiednie piętro to musieliśmy wejść w korytarz prowadzący do chyba jedynego większego pomieszczenia w całym mieście.

- Dalej musisz wejść sama.- Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się niepewnie do Jace'a po czym podeszłam do miejsca wskazanego przez Brata Zachariasza.

Po jakiejś minutach w odgałęzieniach prowadzących do środka sali zobaczyłam kolejnych Braci. Wszyscy wyglądali tak samo i nawet zachowywali i poruszali się tak samo.

Clarisso to co teraz doświadczysz to będzie ból jakiego do tej pory nie czułaś, użyjemy naszej mocy aby ustalić czy niezbędne ceremonie są zrobione oraz czy jesteś na tyle silna umysłowo aby przyjąć runę samego Razjela. Czy się na to zgadzasz?

- Tak zgadzam się.- Przez moment nic sie nie działo a nastęonie usłyszałam w głowie wiele głosów naraz mówiące w nieznanym mi języku. Później zaczęłam czuś ogromny ból przechodzący od potylice przez całą głowę a następnie przechodzące na tłów i nogi, wszystko tak mnie bolało że nie umiałam ustać na nogach przez co upadłam na kolana a w głowie czułam jakby coś chciało mi ją rozerwać od środka, po jakiś może pięciu minutach niejstającego bólu przestałam słyszeć Braci i wszystko ustało. Minęła chwila zanim się ogarnęłam i podniosłam z podłogi.

Clarisso, możesz odetchnąć. Twój prawdziwy rodzic zanim oddał Cię w opiekę Przyziemnej zrobił to co powinien i najważniejsze ochronne ceremonie były wykonane. Zastanawiałam co to są za ceremonie ochronne i po co one są, ale to już się wypytam Jace'a. Clarisso, teraz czeka cie nałożenie runy Anielskiej Mocy która wzmocni wszystkie pozostałe jakie będziesz nakładać na swoje ciało, narysuje ci ją powyżej serca abyś wiedziała że nawet w najcięższych chwilach Razjel nad tobą czuwa, tam też w przyszłości twój wybranek umieści run małżeństwa. Brat Zachariasz podszedł do mnie i przyłożył palec w miejsce pod którym znajdował się najważniejszy organ w moim ciele. Poczułam się lekko niezręcznie ale nie to mnie teraz obchodziło tylko palący ból który rozpościerał się po całej klatce piersiowej, czułam się jakby ktoś przyłożył to mojego ciała rozgrzany do czerwoności metalowy pręt. Nawet nie wiem czy krzyczałam ale po bolącym gardle mogłam się domyślić że tak.

Kiedy tylko Brat się odsunął poczułam jak tracę siłem w nogach a ostatnie co pamiętam to twarda ziemia pod głową.

---

Dobra mamy to.

Więc tak obiecałem że się wytłumacze i tak zrobię. Powodem mojego jakże długiej nieobecności tutaj jest to że miałem naprawdę sytuację kryzysową w szkole i nie miałen jak pisać bo całe dnie zakuwałem, ale już jest lepiej więc mam nadzieję że w końcu uda mi się być punktualny z rodziałami.

Piszcie czy wyłapaliście jakieś błedy i do nastęonego.

Pozdrawiam gorąco, Daniel.

Miasto Niewiedzy - Dary AniołaKde žijí příběhy. Začni objevovat