Rozdział dwudziesty

3.6K 186 2
                                    

Katrina:
Obudziłam się rano, przez chwilę myśląc nad tym gdzie jestem, czemu jestem do połowy nago i co się stało. Kiedy dotarło do mnie co wydarzyło się w nocy, mimowolnie zarumieniłam się.  Nie spodziewałam się że pozwolę się dotknąć komuś innemu niż mój mate. Ale w obecnej sytuacji Peter jest dla mnie obcy, nie to co Jason...
Nagle drzwi się otwierają, a do środka wchodzi Jason. Widząc że już nie śpię na jego twarzy zagaszcza tajemniczy uśmiech.
-Witaj Katrino.- mówi. -Jak się spało?
-Jak się spało?! - nie wytrzymuje. -Pytam mnie jak mi się spało, po tym jak w nocy zrobiłeś mi palcówkę i minetę?!
Z jego  ust znika uśmiech, ale nadal mi się przygląda. Po chwili podchodzi do mnie, stając po lewej stronie łóżka. Ja natychmiast wstaje, gotowa zadać atak.
-Mogłbyś chociaż wyjaśnić mi po co to wszystko, bo za zwykłe podziękowanie tego uznać nie można.- stwierdzam już trochę spokojniej.
-Masz rację Katrino, to nie było zwykłe podziękowanie.-mówi, po czym łapie moją twarz w dłonie, i złącza nasze usta w pocałunku.
Od razu oddaje pocałunek, pomimo że nie tego się spodziewałam. Co ze mną jest nie tak, skoro najpierw go atakuje, a potem poddaje się i pozwalam mu się całować?
Odrywamy się od siebie po dłuższej chwili, a ja od razu spoglądam w jego oczy oczekując wyjaśnień.
-Kiedy tylko ujrzałem cię tamtego dnia w lesie, bardzo mi się spodobałaś. -mówi.- Szczerze mówiąc Clark zamierzał cię wtedy zabić, osłabiając również Petera, ale ja go powstrzymałem.
Zaskoczył mnie. Mogłam zginąć, nawet nie zauważając żadnych podejrzanych czynów ze strony Clarka.
-Pomogłaś nam, uwalniając Arianę. -kontynuuje.- Zaimponowałaś mi tym. Zmiennokształtna ratująca pół-wampirzycę, w dodatku ryzykując zaufanie własnego mate. Gdy pojawiłaś się na zamku, okazałaś również ogromne współczucie, i chęć pomocy. Jesteś również bardzo mądra, skoro wpadłaś na pomysł ukrycia Ariany u swojej przyjaciółki.
Nawet nie zauważyłam kiedy nasze ciała zaczęły się stykać. Mój oddech przyśpieszył.
-Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego tak cię wypieściłem zeszłej nocy, to w pewien sposób wykorzystałem mój dług. -dodał. - Ale miałem rację mówiąc że wolałbym to zrobić lepiej.
Kiedy tylko skończył mówić, znowu wpijam mu się w usta obejmując jego szyję. Chłopak natychmiast pogłębia  pocałunek, obejmując mnie w talii. Jego ręce zaczynają wędrować po moim ciele, chcąc zbadać każdy skrawek skóry.
Przyciągam go bliżej łóżka, chcąc jak najszybciej kontynuować doznania. Jason podnosi mnie, po czym sam siada na łóżku, po czym sadza mnie na swoich kolanach. Jego usta zaczynają schodzić na moją szyję, przez co ja odchylam głowę, chcąc dać mu większy dostęp. Delikatnie całuję mnie w nią, po czym zaczyna przygryzać skórę. Z moich ust wydobywa się jęk.
Nagle drzwi do pokoju się odtwierając, a w nich staje Clark.
-Jason, Ariana się obudziła! -woła szczęśliwy, przez co dopiero teraz dostrzega sytuację w jakiej znajduje się razem z Jasonem. Przez chwilę przygląda się nam z otwartymi oczami, przez co ja czerwienie się i staram zasłonić swoje ciało.
-To wspaniale Clark. -mówi Jason, wciąż dotykając mnie pod ubraniem. -Zaraz tam przyjdziemy.
Clark,speszony, zamyka drzwi. Jason znów zaczyna mnie całować w szyję, jednak ja zaczynam myśleć o przytomnej Arianie.
-Jason...-staram się przerwać. -Ariana jest przytomna, chce ją zobaczyć.
-Chwilkę.-mówi, po czym zaczyna ssać moją skórę. Ja natychmiast schodzę z jego kolan.
-Teraz. -mówię.
Chłopak wzdycha niezadowolony, po czym wstaje i oboje wychodzimy z jego pokoju. Jason prowadzi mnie do pokoju dziewczyny, po czym oboje tam wchodzimy.
Pokój ten jest pomalowany na żółto i pomarańczowo, na przeciwnej ścianie znajdują się dwa duże okna z czerwonymi zasłonami. Między nimi stoi ogromne łóżko, w którym leży Ariana. Wokół niego stoją Clark, ich ojciec i dwóch lekarzy. Dziewczyna jest przytomna,  jednak spogląda na obecnych nieprzytomnym wzrokiem.
-Tak jak mówiłem, księżniczka Ariana utraciła wiele krwi, ale jej stan jest dobry. -mówi lekarz. -Jednak żeby przywrócić jej całkowity stan zdrowia, potrzebowalibyśmy pomocy czarownic.
-Dziękujemy, panie doktorze.-mówi król zaskoczonym głosem.
Po chwili lekarz wychodzi, przez co nastaje cisza. Przyglądam się Arianie, zastanawiając się co takiego Peter musiał jej zrobić że doprowadził ją do takiego stanu.
-Jason, Clark.- odzywa się król. - Musicie odnaleźć czarownicę, poprosić ją o pomoc, i sprowadzić na zamek. Od tego zależy życie waszej siostry.

Przeznaczona Alfie ✓Où les histoires vivent. Découvrez maintenant