Rozdział osiemdziesiąty ósmy

278 13 0
                                    


Clark:

Zabawa rozkręciła się na dobre, obserwuję, jak coraz więcej par podąża na parkiet. Ukryłem się tuż obok bufetu, popijając krew, mając nadzieję, że zbytnio nie rzucam się w oczy.

Cała zabawa zaczyna mnie już nudzić, w żadnym wypadku nie czerpię z niej przyjemności. Mam wrażenie, jakby wszystkie znające mnie wampiry obgadywały mnie, czepiając się zarówno mojego złego samopoczucia, jak i rzeczy, które dokonałem.

Jakby w ogóle mieli skąd się tego wszystkiego dowiedzieć. Przecież doskonale wiem, że nie ma żadnej opcji co do tego, że ktokolwiek mógłby zacząć plotkować na mój temat. A mimo to i tak czuję się z tym dziwnie.

Wśród tłumu dostrzegam Thomasa z Katriną. Chłopak chyba wziął na siebie odpowiedzialność zabawienia siostry, bo pomimo braku umiejętności stara się dostosować kroki do rytmu. Muszę jednak przyznać, że idzie mu to opornie i jeżeli z Thomasa miałby wyjść chociaż przeciętny tancerz, będzie musiał jeszcze poćwiczyć.

Gdzieś wśród tylu osób widzę Jasona, rozmawiającego z wampirzą szlachtą. Ciekawe, czy już wpadł na byłą narzeczoną. Cecilia prawdopodobnie traktowałaby go jak powietrze, bo według niej Jason ośmieszył ją, zrywając zaręczyny. Ale sądzę, że wyszło lepiej niż miało być, bo widziałbym każdą jako żonę mojego brata, niż tą pustą lalę.

Melodia dobiega końca, rozlegają się pochwalne brawa dla orkiestry. Muzykańci nie czekają długo by rozpocząć kolejny utwór, ale dostrzegam, jak Thomas wraz z Katriną schodzą z parkietu. Ośmielę się nawet stwierdzić, że Tom wprost z niego ucieka.

- Musisz to przyznać, nie umiesz tańczyć. - stwierdza Katrina, patrząc na brata z litością.

- Umiem tańczyć! - Thomas jest widocznie urażony. - Musiałabyś widzieć, jak balowałem na wszystkich imprezach w domu!

- Bujając dziewczynę z jednej strony na drugą? - pyta Katrina, śmiejąc się z chłopaka.

- Tom, chyba musiałeś zwykle podpierać ściany, bo ja tego tańcem nie mogę nazwać. - wtrącam.

- I ty przeciwko mnie? - Thomas nie dowierza w moją stronniczość.

Śmieję się z jego miny, po chwili składając pocałunek w kąciku jego warg. Thomas patrzy na mnie tak, jakby chciał coś więcej, ale nie śmiał prosić.

- Panienka pozwoli, że poproszę ją o taniec. - zwracam się do Katriny, wyciągając ku niej dłoń i wykonując delikatny ukłon. Nie wiem, które z nich jest bardziej zaskoczone: Thomas, który widocznie nie tego się spodziewał, czy Katrina, która nie do końca wie co zrobić.

- Oczywiście. - dziewczyna odzyskuje głos i z uśmiechem podaje mi dłoń, pozwalając zaprowadzić się z powrotem na parkiet.

Uśmiecham się do niej, przysuwając bliżej siebie i przybierając odpowiednią pozę.

-Chcę tylko zauważyć, że nie za bardzo umiem tańczyć. - oznajmia Katrina, kładąc dłoń na moim ramieniu.

- Sądzę, że na pewno wychodzi ci to lepiej, niż Thomasowi. - zauważam, zaczynając prowadzić ją w rytm muzyki.

Katrina z lekkim przerażeniem spogląda na swoje stopy, jakby bała się, że coś poplącze. Ja jednak bez obaw prowadzą ją w doskonale znany mi rytm walca, które uczyłem się już gdy miałem kilka lat.

- Więc Katrino. - uśmiecham się do dziewczyny. - Pewnego dnia zostaniesz moją bratową. Sądzisz, że jesteś gotowa wplątać się w ten cały dworski syf?

Przeznaczona Alfie ✓Where stories live. Discover now