Rozdział sześćdziesiąty dziewiąty

582 18 0
                                    

Rozell:
    Obudziło mnie mocne szturchanie w nogi, a gdy spoglądam zaspanym wzrokiem w tamtą stronę, widzę mojego dajmona rozkładającego się na moich nogach. Lymon spogląda na mnie, niewzruszony moim widocznym oburzeniem, po czym ponownie lokuje się na moim ciele z miną niewiniątka.
~ Stwierdziłem, że będzie ci zimno. - słyszę jego głos, podczas gdy on sam próbuje wywlec się z pościeli leżącej na łóżku.
    Moją uwagę od niego odwraca głośne burczenie żołądka, przypominając mi, że naprawdę jestem głodna.
- Rodzice zostawili ci śniadanie. - głos mojej siostry wyrywa mnie z zamyślenia, a gdy spoglądam na nią, Klara wskazuje mi talerz z jajecznicą i grzankami.
     Rzucam się na jedzenie jak wygłodniałe zwierzę, planując następnie iść do łazienki. Spoglądam na siostrę która przygląda mi się z widocznym znużeniem, jej ręka zaplątana jest w futro jej dajmony - białej lisicy.
     Klara jest jedyną osobą w naszym mieście, która posiada dajmona o tej samej płci co ona. Nikt nie wie, czego to jest skutkiem, ani co ma oznaczać. Oprócz tej zasadniczej różnicy moja siostra nie posiada żadnej cechy szczególnej, ale przez wyjątkowość jej dajmony, Nespin, okazuje się jej pewną łaskę, albo nawet traktuje się ją jak kogoś wyjątkowego.
     Ja jednak nigdy nie traktowałam jej jak cudu, mimo że Klara naprawdę potrafiła chwalić się swoją odmiennością.
- Gdzie rodzice? - pytam, byle tylko skupić myśli na czymś innym niż samolubny charakter mojej siostry.
- Ustalają coś z królem. - odzywa się Klara, nadal mnie obserwując. Oho, czyżby zachciało jej się odgrywać wielką panią na salonach? Czasami naprawdę potrafi jej coś odwalić, przez co rządzi się i ma zachcianki jakby była wielce wysoko postawioną królewną.
     Postanawiam jednak nie przejmować się dziwnym zachowaniem siostry, powracając do pałaszowania jajecznicy. Lymon zwija za tuż przy mnie w kulkę, o ile jednak to możliwe w wykonaniu tygrysa, pomrukując z zadowolenia i swoim ciałem ogrzewając moje prawe biodro.
      I dopiero teraz mam ochotę poświęcić chwilę nad zastanowieniem się od naszą całą wyprawą. Jak teraz nad tym myślę to nie mieliśmy zbyt wiele szans, by to się powiodło. Ale oczywiście nikt nie wziął pod uwagę, że coś może pojść nie tak, cały ta misja była zorganizowana spontanicznie, bez większego planowania. Chyba naprawdę cudem można nazwać to, że nikt z naszej trójki nie zginął czy nie został zatrzymany na terenie wroga.
- Peter Taler zginął. - odzywa się moja siostra, a gdy przyswajam treść jej słów, krztuszę się jedzeniem, co Klara przyjmuje z zadowolonym uśmiechem.
- Co? - pytam głupio, gdy w końcu udaje mi się odchrząknąć. - Jak to: zginął?
    Spałam przez kilka godzin, a w tym czasie zdążyło zdarzyć się aż tyle?
- Normalnie. - odpowiada Klara. - Veronica, królowa czarownic go zabiła.
    Wzdycham, wiedząc, że ciężko będzie wyciągnąć jakiekolwiek informacje od mojej siostry.
- Dlaczego go zabiła? - dopytuję. - Co się stało? Klara, mogłabyś udzielić mi trochę więcej informacji.
- Czego ty ode mnie oczekujesz? Wiem to, co zdążyła przekazać mi i tacie mama, zanim wyszli. - odpowiada mi, trochę wzburzona. - Jak ci tak bardzo zależy, to poszukaj któregoś z synów króla, może któryś z nich będzie coś wiedzieć.
    Pomysł podsunięty przez Klarę wydaje mi się w miarę logiczny, toteż w pośpiechu kończę jajecznicę i wychodzę z pokoju, z zamiarem odnalezienia któregoś z wampirzych braci.
    Jednak dopiero gdy przemierzam zamkowy korytarz, zdaję sobie sprawę, że za bardzo nie wiem gdzie mam się kierować. Położenie sypialni Jasona jest dla mnie tajemnicą, podobnie jak pokoju Clarka.
~ Czyli jak zwykle pakujesz się w coś, nie posiadając żadnych informacji. - stwierdza Lymon podążając przy moim boku.
   Od razu, że w coś się pakuję... Ja po prostu chcę uzyskać informacje na temat tego, co mnie ominęło.
   Niepewnie schodzę po schodach kierując się na niższe piętro, nie za bardzo jednak wiedząc, gdzie powinnam się udać. Naprawdę, powinnam lepiej zapamiętać jakiś punkt odniesienia, w tym zamku można się zgubić.
   I chyba można uznać za cud to, że z na drugim końcu korytarza pojawia się Jason, wyraźnie śpieszący się gdzieś.
- Rozell? - odzywa się wyraźnie zaskoczony moją obecnością tutaj.
- Mógłbyś mi powiedzieć, o co chodzi z tym moderstwem Petera? - wypalam od razu, nie kłopocząc się z jakimiś powitaniami. - I niby jakim cudem dokonała tego ta wiedźma Veronica?
- Nie mogę teraz rozmawiać, śpieszę się. - stwierdza chłopak, odchodząc. No jasne, bo na pewno ma tyle na głowie, że pięć minut rozmowy zawyrokowałoby nad czyimś życiem. - Jak tak bardzo chcesz wiedzieć, to idź do Clarka, pokój na końcu korytarza, jedyne czarne drzwi.
   I po chwili już go nie ma, zostaję wraz z Lymonem sama na korytarzu. Spoglądam w drugą stronę mojej dotychczasowej drogi, od razu dostrzegając wejście do pokoju o którym mówił wampir. Cóż, skoro starszy z braci nie chce mi pomóc, to trzeba liczyć na młodszego.
   Podchodzę do nich, i przez moment zastanawiam się dlaczego jako jedyne są czarne, podczas gdy pozostałe mają naturalny, brązowy kolor drewna. Cóż, najwyraźniej taki kaprys chłopaka.
   Lymon prycha, wyraźnie znudzony moim rozmyślaniem. Decyduję się więc zapukać, mając nadzieję, że Clark jest w swoim pokoju i nie stoję tutaj jak głupia oczekując na odpowiedź.
    Ona jednak nie nadchodzi. Za drzwiami panuje cisza, i już przechodzi mi przez myśl, że, może naprawdę tam nikogo nie ma. Ale nie byłabym sobą, gdybym tego nie sprawdziła, więc chwytając za klamkę uchylam drzwi, ale to co widzę za nimi, jest dla mnie zaskoczeniem.
    W pokoju znajdują się Clark wraz z Thomasem, wampir siedzi na łóżku, szatyn znajduje się na jego kolanach, a on całuje jego usta zapalczywie, co najwyraźniej bardzo podoba się wilkołakowi, bo wzdycha z przyjemności.
   Zapewne cała ta sytuacja jakoś nie wzburzyłaby mnie, gdybym nie widziała gdzie znajdują się dłonie Clarka. Wyraźnie widzę, że spodnie wilkołaka są rozpięte, spod materiału wystaje jego zaczerwienione przyrodzenie, wokół którego owinęły się palce wampira, poruszając się wzdłuż całej długości prącia.
    Otwieram szeroko oczy ze zdziwienia, mam ochotę krzyknąć, ale wiem, że nie powinna zostać zauważona, toteż staram się jak najciszej zamknąć drzwi, co udaje mi się po chwili. Zaraz potem odchodzę na pewną odległość, wpatrując się w nie z niedowierzaniem.
    Nie do końca rozumiem, czego byłam świadkiem. Znaczy, w pełni rozumiem co dzieje się między Clarkiem a Thomasem tuż za drzwiami, ale nie do końca pojmuję kiedy do tego doszło. Jeszcze dość niedawno Clark flirtował ze mną, próbując poderwać mnie na wszelkie sposoby. A teraz zaczyna macać Thomasa? Kiedy w ogóle zaczął się nim interesować?
~ Nie powiesz mi chyba, że jesteś o niego zazdrosna? - kpi Lymon, siedząc tuż obok mnie.
   Oczywiście, że nie jestem zazdrosna. Muszę jednak przyznać, że chwilowe zainteresowanie, które okazywał mi wampir, w pewien sposób schlebiało mi, mimo że nigdy nie dawałam mu żadnej nadziei. A tak w ogóle, od kiedy niby Clark zaczął kręcić z Thomasem? Wydawało mi się, że między nimi może zaistnieć co najmniej przyjaźń, ale żeby od razu iść na całość?
~ Chodźmy stąd. - proponuje mi dajmon. - Chyba nie zamierzasz tutaj stać, gdy stąd wyjdą?
- Nie mam na to najmniejszej ochoty. - odpowiadam mu.
   Cóż, najwyraźniej będę musiała dowiedzieć się o co chodzi w pokoju z królową Veronicą od kogoś innego. A może rodzice wrócili już do pokoju?
   Z tą myślą wracam z powrotem do mojego wcześniejszego miejsca pobytu.

Przeznaczona Alfie ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz