Rozdział dziewiąty

6.3K 302 6
                                    

Peter:
Jest już po południe, a ja dalej krążę po lesie poszukując Katriny. Kiedy wyszedłem z mojego domu jej zapach zaprowadził mnie do lasu. Minęło już kilka godzin, a ja nadal jej nie znalazłem. Jej zapach roznosi się po całym lesie, jednak co jakiś czas mój węch mnie zwodzi i wyprowadza w pole. Nie wiem już co mam robić. Nie mogę znaleźć powodu przez który nie było jej w domu. Uciekła ode mnie? Potrzebowała odpocząć? Dlaczego nie zostawiła żadnej wiadomości?
Byłem zbyt roztargniony obwinianiem się, gdy nagle poczułem znajomy zapach. Tak dobrze znana mi woń wiśni i mięty. Gdzieś tu jest Katrina!
Z nową ochotą do poszukiwań zacząłem biec za jej zapachem. Swoją drogą jakim cudem ona mogła pójść tak daleko od naszego domu?
~~Najwyraźniej jakoś mogła.-odpowiedział mi mój wilk.
Miał rację. Nie znałem jej aż tak dobrze, by wiedzieć czego się po niej spodziewać. To moja wina.
Biegłem dalej podążając za jej zapachem, gdy nagle poczułem inny, dobrze mi znany zapach: wampiry. Co, u licha, na moim terenie robią wampiry?!
Po chwili znalazłem inny problem:co jeżeli moja mate je spotkała? Jeżeli coś jej zrobili, to osobiście urwę im łby! Zatruje czosnkiem!
Ciągle zajmując myśli najgłupszymi wymysłami, nie zwróciłem uwagi gdy nagle z lasu wybiegły dwa konie. Jednego z nich dosiadał ten przeklęty książę wampirów, Jason oraz...moja mate?!
-O, oto nasz wspaniały Alfa Peter Zekar.- usłyszałem kpiącą wypowiedź drugiego z wampirów. Nie zwróciłem jednak na niego uwagi, wciąż wpatrzony w Katrinę, która widząc mnie spóściła wzrok na ziemię.
Mogę jej wybaczyć że wyszła tak wcześnie, ale  jakim prawem ta pijawka obejmuje ją w pasie?! To moja mate!
-Alfo, czyżbyś czegoś nie zgubił?- zapytał rudy wampir z wrednym uśmiechem.
-To moja mate.-odpowiedziałem wściekły.-Żądam żebyście zwrócili jej wolność.
-Ależ oczywiście Alfo.-odpowiedział Jason.- Jak tylko uwolnisz Arianę.
Ariana. To była ich siostra. Porwałem ją parę miesięcy temu by przekupić cały królewski ród. Ale oni nie odpowiedzieli, przez co wampirzyca nadal przebywa w moim więzieniu.
-Mam propozycje.- odpowiadam. Z wampirami nigdy nic nie wiadomo.- Wy oddacie moją mate, a ja w spokoju uwolnie waszą siostrę, nie wysyłając z nią strażników.
Jason przez moment rozważał moją ofertę, po czym odpowiedział mi.
-Jaką mam pewność że mówisz prawdę?-zapytał podejrzliwie.
-Masz moje słowo Alfy.-odpowiedziałem.
-Zgoda.- potwierdził.

Katrina:
-Zgoda.- Jason potwierdził ugodę.
Po chwili wyszeptał do mojego ucha:
-Jeszcze się spotkamy, Katrino.
Przeszedł mnie dreszcz po plecach. Nie wiem czego on może jeszcze chcieć.
Po chwili zsiadł z konia, po czym pomógł mi zsiąść. Na obolałych nogach podeszłam do Petera,  który od razu mnie przytulił.
-Jeszcze się z tobą policzę.-wyszeptał do mojego ucha. Wolę nie wiedzieć co wymyśli.
-Alfo, mam nadzieję że Ariana znajdzie się w moim domu do jutrzejszego wschodu słońca.-zarządał Jason.- W innym wypadku napadnę twoje stado i wymorduje je, porywając również tą ślicznotkę.
Usłyszałam jak Peter cicho warknął. Jason prowokuje go specjalnie, licząc na to że wybuchnie.
-Masz moje słowo.- odpowiedział z wymuszonym spokojem Peter.
Jason i Clark zawrócili konie i spokojnie oddalili się od nas.
-Chodź do domu.-powiedział do mnie Peter, po czym wziął mnie za rękę i poprowadził przez las. Coś czuję że nie odbędzie się bez kłótni...

Przeznaczona Alfie ✓Where stories live. Discover now