Rozdział dziesiąty

5.8K 280 4
                                    

Peter:
Przez całą drogę powrotną żadne z nas nie odzywało się. Katrina unikała mojego spojrzenia, ale ja nie potrafię się na nią długo wściekać. Muszę jej tylko jakoś spokojnie wyjaśnić że nie może tak po prostu się ode mnie oddalać. Co jeśli byłaby oznaczona? Albo, co najgorsze, ktoś inny oznaczałby ją? Na przykład ten wampir?!
-Powiesz coś, czy zamierzasz przez całą drogę się do mnie nie odzywać?-zapytała.
Westchnąłem. Nie chcę się z nią kłócić gdzieś w lesie.
-Porozmawiamy w domu.-odpowiedziałem.
                                                ~•~
Peter:
Dotarliśmy wreście do naszego miasta, a Katrina nadal się do mnie nie odzywa. To mnie zaczyna denerwować, ale nie zrobię nic na siłę.
Katrina skierowała swoje kroki do mojego domu, a ja poszedłem za nią. Kiedy oboje weszliśmy do mojej sypialni, ona bez słowa usiadła na łóżku.
-Możesz mi powiedzieć co to było?- zapytałem. Starałem się za bardzo nie zdenerwować.
-Co?- zapytała, jakby nic nie rozumiała.
-Dlaczego porwały cię te wampiry?-zapytałem.
-One mnie nie porwały, to ja na nie wpadłam i powiedziałam zbyt dużo...-odpowiedziała.
-Czemu wyszłaś tak wcześnie?- zapytałem już łagodniejszym głosem.
-Obudziłam się bardzo wcześnie, i nie mogłam dalej usnąć.-odpowiedziała.- Zawsze gdy tak się dzieje wychodzę pobiegać.
Nie wiedziałem. Tak naprawdę nic o niej nie wiem, a robię awanturę.
-Przepraszam, nie wiedziałem.-odpowiedziałem, po czym przyciągnąłem ją w swoje ramiona. Katrina wtuliła się we mnie niepewnie, za to ja objąłem ją ramionami. -Wystraszyłem się że coś może ci się stać.
-Nigdy mi się nic nie stało.-odpowiedziała.
-Mogę uwierzyć że nie pierwszy raz wychodziłaś na takie spacery, jednak na pewno nigdy wcześniej nie spotkałaś wampirów.
-Nie...-wyznała cicho.
-Właśnie, więc nie wiesz co mogłoby się stać.-stwierdziłem.- A jeśli ten wampir wyssałby twoją krew? Byłabyś słaba, i nie dałabyś rady wrócić.
-Nie wyglądali jakby chcieliby wyssać mi krew...-odpowiedziała.
-Ale pewno chcieliby cię zabić.-stwierdziłem. Nic nie odpowiedziała.
Katrina:
Peter próbował dowiedzieć się ode mnie czego te wampiry chciały, za to ja nie mogę zapomnieć o ostatnich słowach Jasona. Niby jakim cudem mamy się jeszcze spotkać? Zapewne po tym co zrobiłam, Peter będzie mnie pilnował jak oka w głowie.
-Nie jadłaś śniadania, prawda? - zapytał
Pokręciłam głową.
-Chodź ze mną.- ujął mnie za rękę i wyprowadził z pokoju.

Przeznaczona Alfie ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz