22. Wpadłaś Lauren.

994 97 6
                                    

*Piątek*

Lauren POV

Dziś wieczorem zapowiada się niezła impreza. Mam zamiar się upić, tak żebym przez chwile zapomniała o brunetce, cały czas chodzi mi po głowie. Nie wiem, co jest grane, ale nic tu po mnie, ona ma Shawn'a, pasują do siebie, życzę im powidzenia i takie tam. Nie ważne, muszę zająć się sobą, dziś mam okazje się zrelaksować. Kurwa... nie potrafię przestać o niej myśleć. Czy powie mi ktoś, co jest ze mną nie tak? Eh, muszę z kimś o tym porozmawiać... Pogadam z Normani, muszę się komuś wygadać, bardzo tego potrzebuje.
Wstaje z łóżka, robię standardową poranną rutynę, i wychodzę z łazienki.

- Cześć, tato. - podchodzę do lodówki, wyciągam mleko.

- Dzień dobry, córko. - posyła mi szeroki uśmiech. - Podwieźć cię dziś do szkoły czy wolisz piechotę, zimno jest na zewnątrz.

- Chętnie, ziem tylko płatki, i możemy jechać. - wsypuje do miski końcową zawartość pudełka, po czym zalewam mlekiem.

- Mama już wyszła? - kiwa głową. Siadam na przeciwko niego, i zajadam się moimi ulubionymi płatkami miodowymi.

- Tak, wyszła musiała być wcześniej bo jakieś spotkanie miała. Kończ śniadanie, ja zawołam twoje rodzeństwo i wychodzimy.

- Skocze jeszcze umyć zęby, mogę ich zawołać. - posyłam mu uśmiech, na co ten kiwa głową.
Ruszam w stronę schodów i wchodzę do pokoju Taylor.

- Gotowa? - kiwa głową. - To, zawołaj Chris'a, a ja idę umyć zęby. - wychodzę z pokoju, kieruje się w stronę łazienki. Podchodzę do umywalki, biorę pastę i nakładam na włosie.

Schodzę na dół, wszyscy już czekają. Wychodzimy z domu, tata zamyka drzwi i wchodzimy do auta, które stoi na podjeździe.

***

Wchodzę do budynku, dziewczyny stoją tam gdzie zawsze. Podchodzę do nich, witamy się i rozmawiamy.

- Mani, mogłabym z tobą porozmawiać na osobności. - nieśmiało się uśmiecham.

- Lauren, nie ma tajemnic. - parska, posyłam jej mordercze spojrzenie. - Dobra idźcie, i tak się dowiem. - odchodzimy od grupy na pewną odległość.

- Coś się stało, Lauren? - w jej oczach widzę troskę.

- Camila się stała, nie wiem co mam o tym myśleć, Mani, cały czas jest w mojej głowie. Ale przecież ona ma Shawn'a. - uśmiecha się głupio na moje słowa.

- Wpadłaś Lauren. A co do Shawn'a z tego co wiem to tylko przyjaciele, nie masz o co się martwić. - uśmiecha się szeroko.

- Co? Nie jestem w ciąży! - marszczę brwi, ciemnooka wybucha śmiechem.

- Lauren. - chichocze. - Zakochałaś się. - przytula mnie.

- Co? Ja się nie zakochałam. Co ty pierdolisz Kordei?! - unoszę ton głosu przy ostatnim zdaniu.

Dziewczyny spoglądają na nas, macham ręką, odwracają się a Camila nadal spogląda, posyłam jej ciepły uśmiech, odwzajemnia go i się odwraca. Przyglądam się jej sylwetce z góry na dół.

- Widzisz? Właśnie to jest to. - spoglądam, ze zdziwieniem na Kordei. - Widzę jak na nią patrzysz. Rusz się bo ci ucieknie. - puszcza mi oczko.

- Co mam niby zrobić? - zaciskam usta w cienką linie.

- Dzisiaj, na imprezie potańcz z nią, komplementuj, a później samo się potoczy. - wzdycha. - Nie tkwij w tym tak długo, jak ja tkwiłam z Dinah. To cholernie trudne, nie mieć całego świata przy sobie. - w jej oczach widzę iskierki.

- Co jeśli, ona nie chce nic więcej? - wzdycham.

- Rozkochasz ją w sobie, i nie będzie cię spuszczać z oczu. - chichocze. Wzdycham.

- Dziękuje za rozmowę, potrzebowałam tego. - przytulam ją.

- Nie ma za co, Lauren, zawsze możesz ze mną pogadać, po prostu potrzebowałaś kogoś kto uświadomi ci to, że coś do niej czujesz. - pociera moje plecy.

- Wracamy do dziewczyn. - odsuwam się, po chwili uścisku. Ciemnooka kiwa głową. Już miałam odchodzić ale mnie zatrzymuje.

- Co mam powiedzieć Dinah, jak będzie pytać? - łapie mnie za ramie.

- Prawdę, tylko niech nie mówi Camili, bo ją zabije. - ostrzegam.

- Spokojnie, dopilnuje tego. - szepcze.

Podchodzimy do dziewczyn, przerywając im rozmowę o imprezie.

- Ileż można rozmawiać o jednej imprezie? -  wszystkie oczy padają na mnie. - No co? - unoszę jedną brew.

- Zluzuj majty Jauregui. - parskam na słowa Dinyh i wywracam oczami. 

- U kogo w ogóle jest ta impreza? - Ally, robi cudzysłów na słowo impreza.

- U Austina'a Mahone. - odpowiada Mani.

- To nie ten, co do ciebie podbijał rok temu? - odzywa się Dinah, patrząc na Camile.

Patrzę na nią, nasze spojrzenia się krzyżują, probuje się uśmiechnąć ale wychodzi jej jedynie grymas.

- To ten. - wzdycha patrząc na Dinah.

Umówiłyśmy się, że Camz przyjedzie po nas o 21.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Mama nadzieje, że nie zjebałam bardzo tego rozdziału. 
Zostaw coś po sobie.
Miłego dnia/ nocy

Forever || Camren [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now