Rozdział 10 - Wybudzenie

Comenzar desde el principio
                                    

- Słuchaj Aniu chętnie bym cię wziął ale nie wiem czy cię wpuszczą.- Spojrzałem na nią na jej twarzy malowało się lekkie zawiedzenie, ale kontynuowałem.- Już sam miałem problemy żebym dostał zgodę bo nie jestem z jej rodziny.- Teraz patrzyła na mnie z niedowierzaniem.

- Jakie to ma znaczenie? Przecież ją uratowałeś i powinieneś wiedzieć co z nią się stanie.!- Widziałem że była wściekła ale miała racje to jest wkurzające.

- No powiedz to Przyziemnym.-Powiedziałem z sarkazmem i lekką irytacją w głosie.

Siedzieliśmy chwilę w ciszy po czym Ania szybko wstała i krzyknęła:

- Wiem co zrobić! - Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem czym dałem znać aby kontynuowała.- Mogę użyć Inuisibilitas (z łaciny- niewidzialność), przemknę się niezauważona i po sprawie. - Powiedziała rozpromieniona, ja po chwili też zrozumiałem że to jest świetny plan i krzyknąłem:

- Ania, jesteś genialna!

- Teraz się kapnąłeś? - Powiedziała udając obrażoną, ale po chwili obaj wybuchnęliśmy śmiechem. Po pół godziny rozmowy stwierdziliśmy że pora iść, więc szybko się ubraliśmy i zaczęliśmy spokojnym krokiem iść w stronę szpitala.

***

Po jakimś czasie dotarliśmy pod szpital, lecz musieliśmy wejść w jedno z bocznych uliczek żebym "zdjął" z siebie runę niewidzialności. Gdy już byłem widoczny dla Przyziemnych weszliśmy do szpitala a ja podszedłem do recepcji, za ladą siedziała młoda blondynka na moje oko około 30 lat. Podniosła na mnie wzrok i powiedziała miłym dla ucha głosem:

- Dzień dobry. Mogę Panu w czymś pomóc?

- Właściwie tak, szukam Clarissy Gray, leży w tym szpitalu.

- Yhm, Pan jest z rodziny pacjentki?

- Nie, ale mam pozwolenie na jedną wizytę od lekarza który się nią zajął. - Pokazuję jej świstek a ona tylko kiwnęła głową i lekko się uśmiechnęła mówiąc mi numer sali w której się ona aktualnie znajduje, nurem tym jest 233, na drugim piętrze, dziękuje za informację i kieruje się w stronę jednego z korytarzy. Po chwili dogania mnie Ania i w ciszy kierujemy się w stronę wind.

***Clary***

Przeszłam przez kolejne falę, snów. Byłam totalnie wykończona psychicznie w głowie ciągle miałam głosy, a raczej wrzaski zabijanych ludzi i ryki demonów a gdy tylko zamknęłam oczy żeby nie widzieć tych snów pod powiekami pojawiał mi się nowy, jeszcze gorszy koszmar, to wszystko doprowadzało mnie do skraju wytrzymałości psychicznej, którą po przeżyciach z Annabeth miałam dość sporą i raczej ciężko było mnie złamać, lecz tu już nie wytrzymywałam i po kilku, jak myślę, dniach prawie zawsze złych wizji czy snów miałam dość i postanowiłam się obudzić, tylko czy będę miała tyle siły? Może lepiej oddać się śmierci i to się skończy? Zapytałam sama siebie w przerwie między koszmarami kiedy siedziałam w pustce.

Może już nie żyję a teraz podróżuję między niebem a piekłem bo moje życie nie było zbyt dobre? Odzywa się cichy głosik w mojej głowie, ale od razu odsuwam od siebie tę myśl, nie mogę zginąć tak młodo! Pomyślałam i od razu z całych sił próbuję chociaż poruszyć palcem żeby mieć jakikolwiek znak że udało mi się przeżyć.

Po kilku próbach udaje mi się to ale nie mogę ruszyć za mocno bo coś albo ktoś trzyma mnie za rękę, próbuję to samo u drugiej ręki ale jest też przytrzymywana, nie wiem co myśleć. Może to Jace? Może ktoś z zespołu ?

***Jace***

Siedzieliśmy z Anią przy Clary już chyba z półtorej godziny i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Obaj trzymaliśmy ją za dłonie, w sumie zawsze zastanawiałem się po co tak się robi, może żeby czuć że ta osoba tu jest i żyje? Nie wiem ale wiem że Ani to chyba pomaga po wysuszyły się już jej oczy z łez, które do nich napłynęły gdy zobaczyła ilość opatrunków na ciele Clary które pokrywały ręce, nogi a w szczególności brzuch.

Po drugiej godzinie siedzenia przy łóżku Rudowłosej poczułem jak porusza ona palcem, spojrzałem na moją siostrę z szokiem wymalowanym na twarzy, ta spojrzała na mnie najpierw na wariata lecz zaraz potem szeroko otworzyła oczy co oznaczało jedno, Clary zaczyna się budzić. Puściłem jej rękę, nachyliłem się nad nią żeby lecz jej oczy dalej były zamknięte.

- Clary obudź mnie słyszysz? Dasz radę, wróć do nas. -Zacząłem jej mówić "dopingujące" słowa z nadzieją że jej to pomoże.

***Clary***

Gdy poczułam luz na swojej lewe dłoni spróbowała nią poruszyć co mi się udało, nie mogłam tego zrobić z prawą bo dalej czułam ucisk wokół niej. Straciłam dużo siły i nie byłam pewna czy dam radę ale usłyszałam dopingujący głos Jace'a i nabrałam nowych sił. Spróbowałam otworzyć oczy, za pierwszy razem powieki wydawały się warzyć z tonę lecz po kilku próbach udało mi się powoli udawało mi się to. Gdy już otwarłam oczy od razu je zamknęłam przez oślepiające białe światło ale po chwili znów je otworzyłam aby przyzwyczaić się do światła. Odchyliłam głowę w bok i zauważyłam Jace'a obok mnie a on gdy tylko zobaczył że otworzyłam się obudziłam krzyknął moje imię i mnie przytulił.

-----

I to na tyle na ten rozdział.

Pragnę was z całego serca przeprosić moi drodzy że przez prawie całe wakacje nie było prawie nic ale w tym roku miałem dużo wyjazdów i lekki brak weny. :(

Mam jednak nadzieje że ten rozdział się wam spodoba i że mi wybaczycie tę przerwę.

Następna sprawa jest taka że jak pewnie zauważyliście mam nową okładkę, który jest zasługą Malusi.( Poniżej czy gdzieś tam link zewnętrzny do jej  bloga) :)


A po za tym jak tam wasza szkoła? Napiszcie czy nowa czy jeszcze nie.

Pozdrawiam gorąco Danko

Miasto Niewiedzy - Dary AniołaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora