22

110 13 0
                                    


- Siadaj! - oznajmił zadowolony Hood, wskazując na duży, a w zasadzie największy pokój w jego nowym mieszkaniu.

- O proszę, nie sądziłem, że zadbasz o tak dobre mieszkanie. - zaśmiał się Luke, rozsiadając się wygodnie na sofie i kładąc na stoliku torbę z kilkoma piwami.

- Szału nie ma. - wzruszył obojętnie ramionami, siadając obok przyjaciela. - To znaczy jest, ale wolałbym dorobić się tego wszystkiego sam... Super, że rodzice kupili mi to mieszkanie, ale ja mam pracę, mógłbym coś wynająć. - sięgnął po piwo, po czym otworzył i od razu upił spory łyk.

Luke postanowił nie komentować części o kupnie mieszkania przez jego rodziców. Oczywiście doskonale rozumiał jego podejście, ale nie wiedział za bardzo, co odpowiedzieć. Nie chciał mówić czegoś w stylu, ile on by dał, żeby jemu rodzice kupili mieszkanie, cokolwiek, gdyby w ogóle normalnych rodziców miał.

- A właśnie... Praca. Pasowałoby, żebym w końcu się gdzieś zaczepił. - pokręcił głową, otwierając butelkę.

- Michael kazał ci iść do pracy? - momentalnie spoważniał, jednak uśmiech szybko wrócił na jego usta, kiedy jego pytanie rozbawiło przyjaciela.

- Gdzie tam, ale jak skończyłem szkołę, to chociaż chciałbym dorzucać się w końcu do rachunku. Nie zapytałem o to wprost, ale wiem, że pieniądze, które zostawili mu rodzice powoli się kończą. - blondyn lekko posmutniał, co Hood od razu wyczuł, więc odstawił butelkę z piwem na stół i złączył swoje dłonie.

- A co ze studiami? Nie planowałeś ich czasem? - zapytał, patrząc na Hemmings'a, który spuścił wzrok.

- Owszem, ale póki co są trochę ważniejsze sprawy. Szczerze powiedziawszy w tym domu nie ma nawet co sprzedać.

- Ale, Luke, jest aż tak źle? - brunet nie ukrywał swojego zdziwienia i oczywiście zmartwienia. Luke wahał się trochę nad odpowiedzią.

- Tylko nie mów nic Michaelowi...

- No jasne. - powiedział to takim tonem, jakby to było oczywiste.

- Trochę minęło od śmierci matki Mike'a. On nie pracował od tamtego czasu, później doszedłem ja, chciałem wtedy iść chociaż na weekend gdzieś pracować, ale mi nie pozwolił, bo jak już zaczęło nam się znowu układać, chciał, żebym dobrze zdał egzaminy. No i do tego dochodzi fakt, że obydwoje ćpamy.

- Rozumiem... - pokiwał głową na znak zrozumienia.

- Problemem jest jeszcze to, że nie mam doświadczenia. Żadnego. - wzruszył bezradnie ramionami, upijając kilka kolejnych łyków piwa.

- Daj mi chwilkę. - Hood wstał z miejsca, po czym przeszedł do sypialni, skąd wziął swój telefon. Szybko napisał pewną wiadomość i wrócił do przyjaciela, zostawiając iphone'a na stoliku. Złapał swoje piwo i z uśmiechem usiadł obok blondyna.

- Jeśli złapiesz się czegokolwiek, chodź ze mną pracować. - oznajmił zadowolony.

- Co? - pokręcił głową, jakby nie do końca zrozumiał słowa bruneta.

- No załatwię ci pracę u mnie w klubie, szybko wszystkiego się nauczysz. - mówił cały czas uśmiechnięty. Czekając na odpowiedź ze strony Luke'a, który wyraźnie analizował jego propozycję, wziął swój telefon, gdyż właśnie dostał wiadomość. W tym momencie jego uśmiech stał się jeszcze szerszy.

- Hood, ty jesteś barmanem, ja nawet za często w klubach nie bywałem.

- Nie ma dyskusji, Hemmings. Dostałem odpowiedź od managera, że chętnie przyjmiemy jeszcze kogoś. Podstaw ja cię nauczę, a reszty nauczysz się w praktyce. - uniósł butelkę, czekając, aż blondyn uderzy o nią swoją. Młodszy z nich wywrócił oczami, ale 'stuknął' się butelką, co automatycznie oznaczało zgodę na propozycje Calum'a.

Stop. I need you. || muke ||Where stories live. Discover now