3

1.4K 124 10
                                    

Z tego co pamiętam, Hemmings powinien mieszkać właśnie tutaj. A nie mogę się mylić, bo dziś rano go widziałem, przecież nie byłem na tyle zjarany, żeby mi się przywidziało, nie? Poza tym... Ja się denerwuje przed zapukaniem w drzwi tego blondaska? Chyba tak... Ale na podjeździe nie ma samochodu, może go nie ma? On w ogóle ma samochód? Nie jest za młody? A stać go na własny samochód? Jeszcze chyba nigdy go nie widziałem, jak przyjeżdża samochodem do szkoły, chociaż w sumie nigdy nie widziałem go jak przychodził do szkoły... Ale to dlatego, że ja nigdy nie przychodzę na czas. Właściwie Hood nie ma prawka, ale może on jakoś wcześniej sobie wyrobił? Albo do szkoły jeździ na rowerze?

Clifford! Ogarnij się!

Przewróciłem oczami na te wszystkie głupie myśli i bez dłuższego zastanowienia zapukałem w drzwi, dosłownie po chwili otworzył mi wyższy ode mnie blondyn. Wziąłem głęboki oddech.

- Tak? - zapytał będąc w niemałym szoku widząc mnie przed sobą.

- Hood... - Robin Hood od razu. - Chodzisz z nim do klasy, tak? - przytaknął. - Jestem tu, bo dzisiaj na chemii musiałeś wziąć jego zeszyt. Nie wiem czy siedzieliście razem, ale wysłał mnie właśnie do ciebie. - powiedziałem trochę łaskawie. Chłopak uważnie mnie wysłuchał i kiwnął głową.

- Pójdę po ten jego zeszyt... - powiedział niepewnie, a ja westchnąłem cicho. - Wejdź... - otworzył trochę szerzej drzwi, wpuszczając mnie tym samym i wskazał mi salon.

Spokojnie wszedłem do środka, rozglądając się wzrokiem. Nigdy tutaj nie byłem i chyba nigdy jeszcze nie rozmawiałem z tym blondaskiem. W salonie na podłodze leżała gitara akustyczna, nie chwaląc się - lubiłem grać i całkiem dobrze mi to wychodziło. Wziąłem instrument do ręki, odruchowo poprawiłem swoje włosy i zacząłem powoli grać jedną z piosenek mojego ulubionego zespołu. Raczej wszędzie czuje się jak u siebie. Nie pograłem zbyt długo, bo przerwałem słysząc głos Hemmings'a. Swoją drogą, dalej ciekawiło mnie jego imię.

- Mam ten zeszyt. - powiedział nieśmiało, a ja odstawiłem gitarę obok siebie. Chłopak chwilę bawił się niezręcznie zeszytem, więc spojrzałem na własność Hood'a, a wtedy zobaczyłem coś, czego chyba nigdy nie powinienem. Hemmings się tnie? Od kiedy? Dlaczego? Co jest u niego nie tak? Nie chciałem zbyt długo wpatrywać się w jego nadgarstki, więc szybko odwróciłem wzrok i nawet nie chciałem zaczynać z nim tego tematu.

- Umiesz coś na tym zagrać? - zapytałem spokojnie po chwili ciszy. Pokręcił sprzecznie głową.

- N..nie. - odpowiedział smutno.

- Słyszałem, że chciałeś dostać się do drużyny. - spojrzałem na niego lekko unosząc brwi.

- T..tak. Ale nie umiem grać, więc się nie dostałem. To nie jest skomplikowane. - mówił cały czas niepewnie i spuścił wzrok.

- A ja właśnie słyszałem od Hood'a, że jesteś całkiem dobry. - odparłem dumnie.

- Gdybym był dobry, byłbym w drużynie. Nie umiem grać, zresztą może to i lepiej, że się nie dostałem... - wymamrotał i położył zeszyt na stoliku.

- Jeśli grasz na gitarze tak samo, jak w nogę to mam nadzieję, że kiedyś to usłyszę. - na mojej twarzy pojawił się minimalny uśmiech.

Tak, ja też potrafiłem być miły. Osiemnastolatek spojrzał na mnie, dostrzegłem, że jego oczy były już lekko zaszklone, więc szybko spuścił wzrok. Westchnąłem cicho i wiedziałem już, że nie mam tu czego szukać. Wstałem z miejsca i wziąłem do ręki zeszyt przyjaciela, ale coś kazało mi jeszcze coś powiedzieć. Kiedy przechodziłem obok młodszego stanąłem na chwilę i wolną dłoń położyłem na jego ramieniu.

Stop. I need you. || muke ||Where stories live. Discover now