14

610 72 26
                                    




- Ty naprawdę jesteś głupi, Hemmings. - przyznała Lily, patrząc na blondyna. To nie tak, żeby to było coś nowego dla chłopaka, ale po raz pierwszy usłyszał to od niej. Chłopak nie powiedział nic, tylko kiwnął głową, co miało oznaczyć, że zrozumiał.

- No jasne... Wiesz, ale nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi, więc może po prostu wy wszyscy macie rację? - wzruszył obojętnie ramionami, wsuwając dłonie do kieszeni spodni.

- Luke, ja... To znaczy... - odparła zdziwiona blondynka. Luke nigdy nie mówił jej o swoich problemach, nawet rzadko kiedy wspominał o tym, co działo się w domu, kiedy ona była w internacie.

Hemmings ponownie wzruszył ramionami i uśmiechając się smutno, odwrócił się w stronę drzwi od swojego pokoju. Nie usłyszał już żadnej odpowiedzi z jej strony, więc uznał, że rozmowa definitywnie jest już zakończona.

Wszedł do środka, opierając się o drzwi, które właśnie zamknął. Uśmiechnął się szeroko, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Opierał się dłońmi i czołem o drewniane, jasne drzwi. Uderzył w nie dłonią i opierając się o nie plecami, zsunął się na podłogę. Tak bardzo nienawidził tego miejsca. Kiedyś jeszcze myślał, że jakoś wytrzyma te kilka miesięcy dzięki Lily, ale zawiódł się na niej, ale właściwie... Dla Luke'a nie było to nic nowego.

Sięgnął po swój telefon, szybko wybierając numer swojego chłopaka.

- Tak? - Hemmings usłyszał spokojny głos dziewiętnastolatka, zwykle na to jego serce zaczynało bić o wiele szybciej, jednak w tej sytuacji chciał, aby się zatrzymało. Już tak na zawsze.

- Michael..? - jego głos był cichy i zachrypnięty.

- Lukey, co się dzieje?! - zapytał, wyraźnie słysząc załamujący się ton młodszego.

- Możemy się spotkać..? - zapytał niepewnie, przymykając oczy.

- Jasne, jasne. Mam po ciebie przyjść czy ty przyjdziesz do mnie, czy...

- Zaraz wychodzę, możesz iść w moim kierunku. - powiedział równie cicho.

- Dobra, za chwilę będe, trzymaj się, Lukey. - oznajmił ciepło, a blondyn powiedział jeszcze ciche "dziękuje", po czym się rozłączył.

Wstał z miejsca i przeszedł do łazienki, gdzie szybko przemył twarz. Zdawał sobie sprawę, że będzie po nim widać, że płakał, ale teraz naprawdę o to nie dbał. Ubrał na siebie swoją czarną bluzę, po czym założył kaptur na głowę. Powiedział Emmie, że wychodzi i od razu tak zrobił. Ruszył szybkim krokiem, miał spuszczony wzrok, mając nadzieję, że Michael będzie już niedaleko. Po dosłownie chwili dostrzegł Michael'a. Wziął głęboki oddech i przyśpieszył kroku. Niebieskowłosy bez słowa objął go i zmartwił się, kiedy spojrzał na Hemmings'a, ściągając swoje czarne okulary i wpatrywał się w niego.

- Luke, co się stało?! - zapytał niespokojnie. Chłopak nic nie odpowiedział, ale do jego oczu napłynęły łzy. - Chodźmy stąd. - powiedział, po czym podał mu swoje okulary, aby mijający ich ludzie nie dostrzegli stanu Luke'a.

Chłopcy szybko doszli do domu Michael'a. Blondyn usiadł w salonie, a Clifford przyszedł chwilę za nim, przynosząc mu szklankę wody. Usiadł obok Hemmings'a, łapiąc jego dłoń. Młodszy ściągnął okulary i wolną dłonią przetarł oczy.

Michael lekko przegryzł dolną wargę, marszcząc przy tym brwi. Drugą dłoń położył na jego udzie.

- Mam już tego dość... - powiedział cicho siedemnastolatek, spuszczając wzrok.

- Co się znowu stało..? - zapytał przejęty.

- Nic takiego, po prostu... Jeszcze te dwa miesiące... Nie chcę tak dłużej... - wyznał ze spuszczonym.wzrokiem, a Clifford od razu go przytulił. Młodszy szybko wtulił się w tors chłopaka.

Stop. I need you. || muke ||حيث تعيش القصص. اكتشف الآن