19

312 31 10
                                    

Luke szedł ze spuszczonym wzrokiem wzdłuż chodnika. Nie patrzył przed siebie, jednak doskonale wiedział, dokąd zmierza. Było już późno i, może gdyby nie fakt, że małżeństwa Schmidt nie było w domu, chłopak w ogóle nie mógłby wyjść. Lily jednak wiedziała, jacy są jej rodzice w stosunku do Hemmings'a, więc korzystając z okazji, że cały weekend miało ich nie być, pozwoliła, a wręcz zachęciła blondyna do wyjścia z domu.

Nie lubił uczucia, kiedy ktoś na niego patrzył, nie był do tego przyzwyczajony, bo zwykle był dla innych obojętny i mało kto zwracał na niego uwagę. Każda mijająca go osoba patrzyła inaczej - jedni ze współczuciem, drudzy z rozbawieniem, a jeszcze inni z pogardą.

Na głowie miał kaptur, a jego włosy nie były ułożone do góry, jak zwykle, a nieco przydługie, opadały na jego czoło, zakrywając część oczu.

Denerwował się, choć nigdy tego nie robił przed spotkaniem z Michael'em. Zastanawiał się, jak ma powiedzieć mu o tym wszystkim - dlaczego jego warga jest tak opuchnięta, skąd szwy w okolicach brwi i kto jest sprawcą siniaka pod okiem. Lily wcisnął wymówkę, że ze sprzeczki, która zaczęła się od zabawy, kolega przez przypadek uderzył go za mocno w policzek, przez co ten się przewrócił i rozciął łuk brwiowy, a z wargą stało się coś między czasie. Oczywiście dziewczyna nie była głupia i domyśliła się, że chłopak po prostu nie chce powiedzieć jej prawdy, ale nie wypytywała, tylko udała, że w to wierzy. Clifford'a jednak nie miał zamiaru i, zapewne i tak nie umiałby okłamać.

Był coraz bliżej miejsca spotkania. Specjalnie nie chciał przyjść do niego do domu, aby ten nie dostrzegł tak od razu stanu jego twarzy. Nie wspominając o reszcie, nie do końca widocznych ran. Martwił się, że jednak chłopak zauważy to w pierwszej kolejności, ale nie mógł już odwołać tego spotkania, nie chciał. Co prawda, bał się wyznać mu prawdy, ale wiedział, że to nieuniknione.

Dochodząc na miejsce, usiadł na najbliższym murku, czekając na Michael'a, który, jak zwykle się spóźniał. Sam jednak nie wiedział, czy to dobrze, czy też źle. Wyciągnął z kieszeni bluzy pogniecioną paczkę papierosów, w której zostało zaledwie kilka. Miał tę paczkę od prawie dwóch tygodni, a nie palił zbyt często. Wręcz przeciwnie - głównie tylko przy Calum'ie, w drodze ewentualności prosił Michael'a o papierosa. Clifford, mimo, że był świadomy złego nałogu, nigdy mu tego nie odmawiał, bo wiedział, że jeśli spalą razem po papierosie w ciszy, Luke będzie w stanie powiedzieć mu, co się stało, dlaczego pali, bo nie robił tego często.

Odpalił fajkę, zapałkami, które znalazł w kuchni w domu. Sam był zdziwiony, że zaczął palić, cóż, wcześniej nie rozumiał, jak Michael mógł to robić, czasem nawet nie chciał go całować, chwilę po tym, jak palił.

Zaciągnął się, po chwili wypuszczając dym z płuc. To nieco go uspokoiło, jednak coś w nim bało się, że kiedy Clifford przyjdzie, będzie na niego zły, choć jeszcze nigdy tak nie było. Taki miał już charakter, nie chciał nikogo zawieść, mimo, kiedy to nawet nie była jego wina, ani nic złego nie zrobił.

Dosłownie chwilę po tym, jak chłopak zgasił papierosa, usłyszał doskonale znajomy mu głos. Odwrócił wzrok w lewą stronę, skąd szedł Clifford. Był uśmiechnięty, jednak szybko spoważniał, widząc stan twarzy Luke'a. Hemmings zeskoczył z murku, podchodząc do chłopaka, który od razu go przytulił.

– Co się stało?! – zapytał zaniepokojony, na co młodszy tylko pokręcił głową. – Chodźmy stąd, w domu wszystko mi powiesz.

Luke oczywiście się zgodził i, łapiąc swojego chłopaka za rękę, ruszyli razem w kierunku, z którego właśnie przyszedł Clifford. Chłopcy szli w ciszy. Obydwoje czekali, aż będą mogli porozmawiać w spokoju. Nie minęło piętnaście minut, kiedy byli na miejscu. Bez zbędnych rozmów, przeszli do salonu, gdzie usiedli obok siebie na kanapie. Michael zsunął kaptur z głowy blondyna, odgarnął kosmyki jego blond włosów z jego oczu, po czym delikatnie pogładził jego policzek. Był cierpliwy, ale było także wyraźnie widać, że się denerwował.

Stop. I need you. || muke ||Kde žijí příběhy. Začni objevovat