18

283 33 1
                                    

Ostre promienie słońca, wpadające przez okno świeciły w twarz już prawie osiemnastolatka, budząc go przy tym. Chłopak w pierwszej kolejności zasłonił oczy dłonią, chcąc wrócić do snu, jednak coś natchnęło go, aby jednak otworzył oczy. Tak też zrobił, a gdy ujrzał obok siebie śpiącego Michael'a, szybko odnalazł swój telefon, chcąc sprawdzić godzinę. Rozczarował się jednak, kiedy się nie chciał włączyć, co musiało świadczyć o tym, że się wyładował, więc pospiesznie sięgnął po telefon swojego chłopaka, od razu go odblokowując. Jego oczom ukazała się godzina jedenasta i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wczoraj po szkole powinien wrócić do domu, a przynajmniej na noc, no i był wtorek, więc powinien być teraz w szkole. Poraz pierwszy nie zwracał uwagi na to, czy obudził Clifford'a, tylko pospiesznie wstał z łóżka, równie szybko szukając w pokoju ładowarki. Kiedy tylko ją znalazł, od razu podłączył do niej telefon. Przykucnął przy kontakcie, włączając telefon. Nie dało się ukryć jego podenerwowania, kiedy przez trzęsące się dłonie upuścił telefon. Odruchowo spojrzał na Michael'a, który tylko zaczął się wiercić, mamrocząc coś pod nosem. Blondyn westchnął ciężko, po czym ujrzał na ekranie komórki siedem nieodebranych połączeń i trzy wiadomości. Wszystko było oczywiście od Schmidt'ów, więc wolał nie odczytywać wiadomości. Wyszedł pospiesznie z pokoju, kierując się w stronę łazienki, gdzie wziął naprawdę szybko prysznic i się przebrał.

Kiedy wrócił do pokoju, Michael już nie spał, tylko siedział na łóżku, patrząc w ekran swojego telefonu. Spojrzał na Luke'a, kiedy ten zamknął za sobą drzwi i posłał mu szeroki uśmiech, na co ten odpowiedział jedynie ciężkim westchnięciem.

– Michael, oni mnie zabiją.

Powiedział od razu, ponownie biorąc swój telefon, po czym nerwowo zaczął sprawdzać swój plan lekcji i na ilu już go nie było.

– Nie przesadzaj.

Mówił spokojnie, w porównaniu do swojego chłopaka, który naprawdę się tym przejmował. Spojrzał na niebieskowłosego z irytacją, na co ten wstał ze swojego miejsca, podchodząc do niego. Hemmings starał się przypomnieć sobie, co było po ich rozmowie, jednak na marne. Był jedynie pewien, że nic nie pił, więc nie miał pojęcia, skąd ta dziura w pamięci.

– Dlaczego w ogóle wczoraj zostałem? Przecież miałem wracać do domu...

Clifford zbliżył się do niego, delikatnie obejmując, po czym spojrzał w jego błękitne oczy z niewielkim uśmiechem.

– Przecież niedługo to będzie twój dom.

Oznajmił cicho, na co młodszy delikatnie się uśmiechnął, ale zaraz po tym westchnął cicho. Niedługo, czyli jeszcze nie teraz.

– Michael...

– Luke, jesteś prawie dorosły, myślę, że jeśli raz nie wróciłeś na noc do domu i opuściłeś jeden dzień w szkole nie zrobi tragedii.

– Mnie na pewno. Kurwa...

Właściwie przestał się już tym tak bardzo przejmować po słowach Clifford'a, ale jednak nadal miał obawy. Nie chciał, bał się wracać do domu. Mimo wszystko, bardzo chciał, żeby tu już był jego dom. Nawet kiedy nie widział ich drugi dzień, to i tak niszczyli go psychicznie, o ile nie wykańczali do końca.

– Już prawie koniec roku, masz świetne stopnie, bez sensu, abyś jeszcze do tej szkoły w ogóle chodził.

Mimo silnego uczucia, jakim Luke darzył Clifford'a i faktem, że to zasłaniało większość krzywd, które mu wyrządził, czasem naprawdę miał mu to za złe, że starszy bagatelizował, tak istotne dla niego, sprawy. Michael naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, co czekało Hemmings'a po powrocie do domu.

Stop. I need you. || muke ||Where stories live. Discover now