9. Jeszcze chwila i sięgnę dna

2.5K 143 41
                                    

Budzę się rano po zaskakująco dobrze przespanej nocy. Pierwsze co, to idę odchaczyć poranną toaletę. Stojąc w łazience słyszę z sąsiedniego pokoju dźwięk, jak mi się wydaje budzika. Zgaduję, że Theo już wstał, więc delikatnie pcham drzwi łączące łazienkę z jego sypialnią. Staję w progu i opieram się o framugę. Zauważa mnie i wtedy się odzywam.
-Dzień dobry, jak się spało?- uśmiecham się flirciarsko.
-Wyglądasz bardzo seksownie w tej piżamie- stwierdza przelatując spojrzeniem od czubka mojej głowy do samego dołu. Kącik jego ust wędruje w górę. Spoglądam na swój za duży biały t-shirt i bardzo, bardzoooo krótkie spodenki w różowe serduszka.
-Seksownie?- powtarzam unosząc nieco brwi.- Wyglądam jak dwunastolatka- rzucam.
-A tobie jak się spało?- pyta ignorując mój komentarz. Udaje, że się zastanawiam.
-Chyba dobrze- wzruszam ramionami.-Mogłoby być lepiej.
-W sensie jakbym spał z Tobą?- wstaje z łóżka i zaczyna iść w moją stronę. Robię kilka kroków i spotykam się z nim w połowie pokoju.
-Może- mówię z udawaną obojętnością.
-To jak, idziesz robić śniadanie?- pyta skutecznie psując atmosferę i rosnące napięcie sytuacji.
-A niby z jakiej racji?-krzyżuje ręce na piersi i patrzę na niego z oburzeniem.- Jesteś śniadaniową dziwką i za pocałunki płaci ci się śniadaniem?- pytam i wybucham niepohamowanym śmiechem.
-Nie ma nic za darmo- próbuje z twarzą wyjść z tej sytuacji.
-Aha czyli prawdopodobnie najlepsze naleśniki jakie w życiu jadłeś są warte JEDEN pocałunek?- bawię się z nim.- Wiesz co, spodziewałam się po tobie czegoś więcej- kręce głową z dezaprobatą. Theo uśmiecha się po czym subtelnie oblizuje wargi. Nachyla się nieco i czuje jego ciepły oddech na szyi tuż obok ucha. Wywołuje to u mnie ciarki.
-Jeżeli faktycznie zrobisz najlepsze naleśniki w moim życiu- używa moich słów sprzed minuty- to zafunduje ci najlepsze coś więcej w historii pieprzonego wszechświata.
Słuchając jego głosu mimowolnie przygryzam wargę, do tego robi mi się gorąco. Bez zbędnego komentarza cichym krokiem idę w stronę drzwi i wchodzę do głównego pomieszczenia. Dopiero wtedy uświadamiam sobie jak zareagowałby Stiles widząc mnie całą w skowronkach wychodzącą z pokoju Theo. Na całe szczęście mój brat jeszcze śpi. Oddycham z ulgą i zmierzam do kuchni gdzie zabieram się za robienie naleśników.

Stiles wstaje i zaskakująco szybko się ogarnia. Chodzi po całym mieszkaniu i zbiera różne rzeczy po czym tworzy z nich stos na kanapie w salonie.
-Co robisz braciszku?- pytam zaintrygowana jego wewnętrzną organizacją i skupieniem.
-Zaraz zaraz- mruczy tak, że ledwo go słyszę. Po dłuższym braku reakcji z jego strony wracam do smażenia.
Drzwi od jednej z sypialni otwierają się i wychodzi z niej Theo już ubrany, z ułożonymi włosami i zgolonym kilkudniowym zarostem. Trzyma w ręce dzwoniący telefon i zastanawiam się czemu go nie odbierze. Zatrzymuje się po drugiej stronie blatu w kuchni i podaje mi komórkę. Jak się okazuje moją.
-Skąd masz mój telefon?- dziwię się.
-Jak przeglądałem twoją szufladę z bielizną to akurat zaczął dzwonić- mówi bardzo cicho i nieznacznie się uśmiecha.
-Trzymam bieliznę w walizce pod łóżkiem- marszczę brwi i biorę od niego urządzenie.
-Świetnie, teraz już nie będę musiał szukać- puszcza mi oczko.
Nie zdążam odebrać. Wyświetlają mi się dwa nieodebrane połączenia i jedna wiadomość. Gdy chcę sprawdzić kto dzwonił telefon znów wibruje. Odbieram.
-No siemka- w słuchawce odzywa się Connor.- Macie coś dobrego na śniadanie?
Ten to ma wyczucie.
-Naleśniki- odpowiadam próbując skupić się na tym, żeby nic nie przypalić.
-Te naleśniki? Masz na myśli słynne naleśniki siostry Stilesa a.k.a. najlepsze naleśniki na świecie?- mówi z wyraźnym podekscytowaniem.
-Tak, dokładnie- uśmiecham się słysząc komplement.
-Będziemy za pięć minut- informuje.
-Jakie my?- dziwię się. Nikt nie odpowiada.- Halo?! CONNOR?
Wygląda na to, że się rozłączył.
-Sugeruję dorobić ciasta- jak się okazuje Theo słyszał całą rozmowę.
-Nie wpadłabym na to- rzucam sarkastycznie.

Faktycznie mija jakieś pięć minut i Connor wchodzi do mieszkania, nie zawracając sobie głowy pukaniem czy też użyciem dzwonka. Za nim wchodzi Simon i zagadka zostaje rozwiązana.
Chłopaki przysiadają się obok Theo.
-Naleśniki!- Connor niemal krzyczy uradowany i w geście ekscytacji unosi ręce do góry.
Częstuje zarówno jego jak i Simona porcją naleśników. I przez moment zastanawiam się gdzie zniknął Stiles.
-Potrzebuję deklaracji na piśmie, że nie będziesz chciała nic wzamian za to, że częstujesz mnie śniadaniem- odzywa się Simon i patrzy na mnie z zupełną powagą.
-Simon, daj spokój- podejmuje Connor.
-No dobra to chociaż słownej.
-Okej- odzywam się niepewnie.- Nie chcę od ciebie nic wzamian. Mogę zapytać skąd to wymaganie?- pytam z czystej ciekawości. Wzięłabym to za swego rodzaju żart ale mina chłopaka zupełnie nic nie zdradza, a tym bardziej, żeby żartował.
-Bo ci nie ufam- mówi prosto z mostu.- Jesteś po prostu tak miła i wszyscy cię tak uwielbiają, że to jest aż podejrzane- tłumaczy po czym bierze kęs naleśnika.
Dobry żart, myślę sobie, że niby ja jestem miła? Theo odzywa się zanim sama zdążam odpowiedzieć.
-Jak ona jest miła to ja jestem pieprzonym królem świata- mówi.
-Wiesz, że nadużywasz słowa ‘pieprzone’- zwracam mu uwagę.
-Już wiadomo czemu chodzi taki spięty- Simon posyła mi komunikatywne spojrzenie.
-Za mało pieprzenia- kończę i niespodziewanie chłopak wystawia mi rękę, żebym przybiła mu piątkę. Śmieje się z tego, że znowu udało mi się subtelnie pocisnąć Theo i uderzam w dłoń Simona.
-Wiesz co, chyba jednak się dogadamy- uśmiecha się do mnie.

Don't Let Me Down | Theo Raeken Where stories live. Discover now