5.

6.2K 291 24
                                    

Nadszedł poniedziałek i powrót do szkolnej rzeczywistości. Moją pierwszą lekcją był angielski. Nauczyciel oczywiście przypomniał o pracy, którą mieliśmy mu przynieść do końca tygodnia. Przytłaczał mnie ten fakt, gdyż nie skończyłam czytać sobotniej lektury, właściwie odłożyłam ją po dwóch rozdziałach. Cały weekend spędziłam na oglądaniu telewizji, czyli to co zwykle. Połowę czasu siedziałam sama w domu. Pomyślałam, jak monotonne jest moja codzienność i jak z niecierpliwością wyczekuję, by pójść do biblioteki i szukać informacji dla mojego brata, chociaż on wcale tego nie chciał. Jego codzienność była niebezpieczna, ale ekscytująca, ja też tego chciałam, niestety nie miałam pojęcia jak do tego doprowadzić. I tak minął mi cały dzień na tworzeniu różnych planów. Jednak nic nie wydawało się rozsądne i możliwe do zrobienia. A więc poddałam się i wróciłam do mojej monotonii i ulubionego stolika w bibliotece. Miałam o całe dwie książki mniej niż ostatnio jednak wiedziałam tyle samo. Czas zdawał się lecieć coraz wolniej, a literki rozmazywał mi się przed oczami. Postanowiłam zrobić sobie przerwę. Pszeszłam się w poszukiwaniu jedynego automatu z napojami i przekąskami jaki był w naszej szkole. Z drobnych znajdujących się w mojej kieszeni uzbierałam na puszkę napoju gazowanego. Cóż, tyle musiało mi wystarczyć. Wróciłam do biblioteki. O tej porze siedziało tu już tylko kilkoro uczniów, większość skończyła już lekcje i zostali tylko ci, którzy uczyli się dosłownie w każdej wolnej chwili i mieli najlepsze oceny. Moje nie były zły ale jak znałam siebie mogłyby być lepsze; po prostu za bardzo mi się nie chciało. Gdy siedziałam w domu discovery science wydawało się o wiele ciekawsze niż praca domowa z biologii. Zmierzałam ku swojemu stolikowi i zobaczyłam, że ktoś tam siedzi. Zdziwiłam się. Doszłam do stolika i zobaczyłam Theo. Coś czytał. Usiadłam naprzeciwko niego, był skupiony. Pomyślałam, że wygląda uroczo. Po chwili skończył czytać i podniósł głowę znad kartki papieru.
-Chyba potrzebujesz pomocy z tym wypracowaniem.- Stwierdził.
-Chwila co?-Otrząsnęłam się ze swojego zamyślenia.-Czytałeś moją pracę?-Sięgnęłam ręką aby zabrać mu kartkę ale mnie uprzedził.
-Przeczytałaś w ogóle te książkę?
-Nie.-zabrałam rękę ze stołu i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Ja tak. Mogę ci w tym pomóc.-Stwierdził.
-Dlaczego chcesz mi pomóc?-Zaciekawiłam się.
-Od czasu do czasu chyba mogę zrobić coś dobrego.-Uśmiechnął się.
-Nie potrzebuję twojej litości.-Rzuciłam. Nie mam pojęcia co działo się w głowie tego psychopaty ale znów uśmiechnął się w ten dwuznaczny sposób i dosłownie jakby zaczął rozbierać mnie wzrokiem.-Przestań.
Definitywnie nie miał zamiaru.
-Co mam przestać?
-Oj ty już dobrze wiesz co.
-Podoba ci się to, więc dlaczego mam przestać?-Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co było gorsze, to, że miał rację czy to, że o tym wiedział.
-Nie mam pojęcia o czym mówisz.-Znów skrzyżowałam ręce na piersi o oparłam się plecami o krzesło.
-Jesteś fatalnym kłamcą.
-Może dlatego, że mój ojciec jest szeryfem a mój brat potrafi wyczuć kłamstwo z sąsiedniego hrabstwa.-Powiedziałam typowym dla siebie twardym i nieco sarkastycznym tonem
-Właśnie dlatego powinnaś być świetnym kłamcą.
-Po co mi to, nie mam sekretów.-Zastanawiałam się dokąd zmierza ta rozmowa, bynajmniej nie było to nic dobrego.
-Teraz już masz.- Oparł ramiona na stole tym samym znalazł się nieco bliżej mnie. Spojrzałam na niego pytająco.-Mnie
-Słucham?-Prychnęłam.
-Myślę, że i Stiles i Szeryf nie będą zbyt zadowoleni gdy dowiedzą się o naszej relacji.-Powiedział z całkowitym spokojem w głosie. Sposób w jaki podkreślił słowa 'nasza relacja' było jednocześnie złe i ekscytujące.
-Zauważyłam, że twoje słowa są tak jasne ja twoja dusza.-Szepnęłam sarkastycznie.
-Będziesz pomagała mi w moich śledztwach.-Wytłumaczył.-Będziemy spędzać razem całkiem sporo czasu i raczej im się to nie spodoba. Pewnie nie pochwalili by tego, że siedzisz ze mną sam na sam w jednym pomieszczeniu.-Dodał. Rozejrzałam się i faktycznie byliśmy sami. Jak i kiedy to się stało?
-Czyli umowa stoi?
-Umowa stoi.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Ja wpatrywałam się w kartkę ze swoim marnym wypracowaniem, którą udało mi się w końcu zdobyć, a on we mnie. Czułam na sobie jego przeszywające spojrzenie.
-To...-Zaczęłam niepewnie.-Pomożesz mi z tym?-Uniosłam ową kartkę. Nie miałam ochoty pisać tego w domu, bo jak już wspominałam programy naukowe wydawały się ciekawsze od wszystkiego związanego ze szkołą, a skoro już tu siedziałam z nim i zaproponował mi pomoc to postanowiłam z niej skorzystać.
-Myślałem, że nie zapytasz.

Miałam nadzieję, że Theo napisze to za mnie jednak tak się nie stało. Usiadł obok mnie i co jakiś czas jakby przysuwał się bliżej, myśląc chyba, że tego nie widzę. Najpierw opowiedział mi o czym mam napisać, potem podsuwał mi propozycje zdań albo modyfikował te moje. Muszę przyznać, że nieźle mi, znaczy nam, to wyszło. Okazało się, że poza tym całym supernaturalnym teatrzykiem, Theo nie był aż taki zły. Albo udawał, taka opcja też przeszła mi przez myśl. Skończyłam właśnie pisać podsumowanie.
-Dziękuję.-Pwiedziałam odwracając głowę w jego stronę. Chciałam powiedzieć coś jeszcze ale spojrzał mi w oczy, wsunął rękę między moje włosy, tak, że jego kciuk spoczywał na moim policzku, powoli przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
Oczywiście całowałam się wcześniej ale nigdy nie czułam nic podobnego. W tym pocałunku było coś niewłaściwego i to czyniło go takim ekscytującym. Będę szczera, chciałam aby ten moment trwał dłużej ale skończył się gdy tylko usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi biblioteki. Spanikowałam, co jeśli wszedłby nimi mój brat? Odwróciłam się i na całe szczęście zobaczyłam tylko jednego z pracowników szkoły.
-Idźcie się miziać gdzieś indziej.-Powiedział starszy mężczyzna.-Muszę tu posprzątać.-Dokończył wykonując ręką gest obejmujący całą bibliotekę. Pośpiesznie wstałam i zaczęłam pakować swoje rzeczy do torby starając się nie patrzeć w stronę Theo. Pomógł mi zanieść książki ze stołu na odpowiednie półki po czym wszyliśmy z biblioteki. Panowała niezręczna, przynajmniej z mojej strony, cisza póki nie wyszliśmy na zewnątrz.
-To ja dziękuję.-Powiedział uśmiechając się i poszedł.
Ja stałam jeszcze przez chwilę pod szkołą próbując zrozumieć całą te sytuację. Po chwili podjechał jakiś samochód.
-Wybacz za spóźnienie.- Powiedział Stiles otwierając mi drzwi od środka.
-Nic się nie stało.-Odpowiedziałam spokojnie wsiadając.
-Na pewno? Wyglądasz na zdenerwowaną.-Zauważył. Zastanawiałam się co mu odpowiedzieć.
-Siedziałam w bibliotece i nagle wszedł woźny, po prostu się wystraszyłam.-Nie skłamałam, powiedziałam prawdę ale nie całą, miałam nadzieję, że mu to wystarczy. I wystarczyło, kiwnął tylko głową i ruszył.

________________________
Jest kolejny rozdział!
No i wybiło ponad 100 wyświetleń! Dziękuję wam bardzo 💞💃

Don't Let Me Down | Theo Raeken Where stories live. Discover now