4. Ludzie się nie zmieniają

2.1K 140 19
                                    

Bacznie obserwuje to co się dzieje w salonie podczas gdy ja i Justin siedzimy w kuchni i rozmawiamy. Zastanawiam się czy to już jest impreza czy jeszcze before party. Widzę kilka nieznajomych twarzy ale nie ma pojęcia kiedy ci ludzie się pojawili, musiałam to przegapić. Jak Justin stwierdził kilka minut wcześniej pewnie byłam zajęta wpatrywaniem się w Theo i Ashley. Taa, jasne.
-To jak, niby jakąś imprezę tu dzisiaj mamy?-pytam z nadzieją, że w końcu będę mieć jasny obraz sytuacji.
-Na to wygląda- wzrusza ramionami. Taka odpowiedź mnie nie satysfakcjonuje. Chcę wiedzieć czy będzie tu więcej ludzi zakłócających mój wewnętrzny spokój. Ale Stilesa nie zapytam, bo nie mam ochoty iść tam do salonu, gdzie wszyscy siedzą.-Odnoszę wrażenie, że imprezy to nie twoja bajka-mówi.
-Ostatnia na której byłam skończyła się dość nieciekawie-tłumaczę nie wdając się w szczegóły- od tamtej pory jakoś mnie już nie bawią.
-To może obejrzymy jakiś film?-proponuje.
-Na czym, jak telewizor jest okupowany? -dziwie się.
-Chyba masz laptopa w pokoju- stwierdza.
-No tak, nie pomyślałam o tym- śmieje się.
-To ja zgarnę przekąski a ty idź wybierz jakiś film- decyduje chłopak. Już nie chce nic mówić, że Stiles i Theo nie robią zakupów i szafki i lodówka są w zasadzie puste i nie wiem skąd Justin ma zamiar je wziąć.
Wchodzę do sypialni, siadam na łóżku i otwieram laptop. Zupełnie nie mam pomysłu na żaden film. Do tego nie mam pojęcia jakie Justin lubi. Postanawiam na niego po prostu poczekać. Po niedługiej chwili przychodzi z miską popcornu w jednej ręce, dwoma szklankami w drugiej i kartonem soku pod pachą. Ciekawi mnie jak zdołał otworzyć drzwi. Podnoszę się i zabieram od niego miskę a następnie stawiam ją na szafce nocnej.
-Co oglądamy?-pyta odkładając szklanki i napój obok popcornu.
-Nie mam pomysłu na żaden film- informuje.
-Nie zdecydowana z ciebie dziewczyna- rzuca z uśmiechem.
-Wiesz co, za każdym razem jak mówisz coś w tym stylu zastanawiam się, czy to tak po prostu czy znowu robisz mi dogłębna psychoanalizę- śmieje się.
-Nie robię ci żadnej psychoanalizy- stwierdza. Siada na łóżku i przysuwa komputer do siebie.- No może czasami ale to tam samo wychodzi. Ja po prostu patrzę na ludzi i ich zachowania naukowym okiem- tłumaczy jednocześnie jak mi się wydaje szukając jakiegoś czegoś do obejrzenia.
-Jasne- mówię cicho i przechodzę na drugą stronę łóżka żeby usiąść obok niego.  Zauważam, że znalazł już jakiś film. Wciska play po czym sięga po popcorn i stawia miskę między nami.
-Myślę, że ci się spodoba- odzywa się. Potem już siedzimy nie odzywając się i jedyne co słychać, poza filmem oczywiście i dźwiękami imprezy zza drzwi, które i tak są zaskakująco ciche, to dźwięk chrupania popcornu.
Mija jakoś godzina, może półtorej, chce zakomunikować, że idę do toalety gdy orientuje się, że Justin usnął. Leży bokiem z rękoma pod głową. Trochę mnie to śmieszy więc uśmiecham się pod nosem po czym przykrywam chłopaka kocem i idę do łazienki.
Wchodzę do środka i słyszę czyjąś rozmowę, a raczej kłótnie. Drzwi z drugiej strony wyglądają na zamknięte jednak po chwili zauważam minimalna szparkę. Od razu rozpoznaje głosy Theo i Ashley. Ja to mam świetne wyczucie czasu.
-Znowu mnie okłamujesz- oskarża go dziewczyna.
Przez chwilę myślę o tym żeby wrócić do siebie jednak stwierdzam, że ta rozmowa może być ciekawa.
-Nie okłamuje cię- stwierdza jasno Theo- dlaczego miałbym to robić?
Teraz to ja jestem pewna że, skłamał. Najłatwiej rozpoznać kłamcę po tym, że w odpowiedzi używa słów drugiej osoby. Tak przynajmniej kiedyś wyczytałam.
-Nie wiem- mówi dziewczęcy głos.-Po prostu wszyscy dookoła zdają się wiedzieć coś czego ja nie wiem.
Tak sie składa, że to akurat się zgadza.
-Dlaczego zawsze jesteś taka podejrzliwa?
-Jak mam nie być podejrzliwa skoro najpierw zatajasz przede mną, że pracujesz z ładną dziewczyną a teraz nic nie mówiłeś że z jedną mieszkasz?-podnosi głos.
Czy ona właśnie powiedziała, że ja jestem ładna?
-Już ci przecież mówiłem, że Jess była tylko koleżanką z pracy, zresztą już tam nie pracuje, zrobiłem to dla ciebie- tłumaczy się. To jest tak oczywiste, że próbuje sprawić, żeby Ashley czuła się winna tego, że naskakuje na niego bez powodu.- A co do Emily to znam ją od dziecka i jest dla mnie jak siostra-dodaje, a ja omal nie wybucham śmiechem.
Że co proszę? To może by się zgadzało gdyby definicją rodzeństwa była relacja Cersei i Jamiego Lannisterów.
A tak na poważne, to niech skończą gadać bo na serio chce mi się sikać.
-Może mam ci mówić o k a ż d e j dziewczynie jaką mijam na ulicy żeby nie było, że cię okłamuje.
Zaczyna robić mi się żal Ashley, przecież on tak nią manipuluje. Zastanwiam się czy mu uwierzy, pewnie tak. Wciągnęłm sie w tę rozmowę jak w brazylijską telenowelę.
-Przepraszam, masz rację, przesadzam- przyznaje po chwili dziewczyna. No nie wierzę.- Po prostu mam ostatnio ciężki okres.
-Uwierz mi zauważyłem- odpowiada Theo.- Wszytko gra?-pyta po chwili.- Możemy wrócić do wszystkich?
-Jasne- ledwo słyszę odpowiedź. Po chwili słyszę dźwięk zamykanych drzwi. Nareszcie.

Myję ręce gdy słyszę jakiś dźwięk, jakby wibracje jednak szybko się urywa. Wycieram dłonie w ręcznik i rozglądam się po łazience, może się przesłyszałam. Po chwili jednak zauważam coś leżącego na brzegu wanny, coś czego nie powinno tam być. Telefon. Robię niepewny krok w tamtą stronę. Definitywnie nie powinnam brać go do ręki. Z pewnej odległości zauważam, że ekran jest rozświetlony, jednak po chwili gaśnie. Udało mi się odczytać tylko jedno słowo, a w zasadzie imię. Jess. Od razu nasuwa mi się myśl, że to telefon Theo, wspominał coś o dziewczynie o tym imieniu dosłownie parę minut temu. Zżera mnie ciekawość. Nie umiem walczyć sama ze sobą i ostatecznie stwierdzam, że tylko sprawdzę czy to faktycznie jego telefon. Biorę go do ręki i naciskam środkowy guzik, wyświetla się powiadomienie o wiadomości od kontaktu: Jess. Okazuje się, że nie ma kodu blokady ekranu. Tylko zobaczę co napisała, mówię sobie. Ostatecznie kończy się na tym, że czytam ostatnie kilka wiadomości.

Jess: Słyszałam, że odszedłeś z pracy, szkoda.
Theo: Szefowa się do mnie dobierała, powiedziałem jej, że mam kogoś a ona stwierdziła, że też ma kogoś na moje miejsce
Jess: Czyli mam cię na wyłączność, słodko
Jess: To kiedy się widzimy? 😘
Theo: Będzie problem, rodzina kumpla przyjechała więc u mnie nie da rady
Jess: Zapraszam do siebie w takim razie
Theo: Bardzo chętnie, odezwę się co do dnia i godziny
dzisiaj
Jess: To jak będzie?

Czytam to i wszystko jest dla mnie jasne. To jest dowód na to, że Theo zdradza Ashley, definitywnie. Najlepsze, że on wcale nie stara się tego ukryć, gdyby ona dostała ten telefon w swoje ręce... Myślę co mam z tym zrobić. Może po prostu tam pójdę, podam mu telefon i powiem przy Ashley, że Jess napisała, będzie się musiał nieźle tłumaczyć. Z drugiej strony wybuchła by awantura, a obiecałam Stilesowi, że nie wywołam żadnej. Przychodzi mi do głowy pewien pomysł, głupi pomysł, nie wiem dlaczego to w ogóle robię… zaczynam pisać wiadomość. ‘Cześć, z tej strony jego dziewczyna, pewnie nie mówił, że ją ma. Odpuść sobie, jesteś tylko jego tymczasową zabawką, jeśli jeszcze się tobą nie znudził, wkrótce to zrobi.’ Naciskam ‘wyślij’. Nie ma za co Ashley, właśnie ratuje twój związek.
Odkładam telefon tam gdzie leżał i wychodzę z łazienki. Justin leży teraz wtulony w koc, którym go przykryłam. Słodko. Zamykam laptop i również kładę się spać.
__________________________
Ja wiem długo to trwało i trochę krótki rozdział ale musicie mi wybaczyć 😏
Poprawię się, obiecuję
Dajcie znać co myślicie, każdy kometarz bardzo mnie motwuje 💓

Don't Let Me Down | Theo Raeken Where stories live. Discover now