2. Początki są trudne

2.8K 150 11
                                    

Przechodzę przez sypialnię którą przydzielił mi Stiles na ten czas, gdy będę tu mieszkać. Jak się okazuje znalezienie mieszkania blisko uczelni nie jest tak proste jak się wydawało i może trochę zająć. Pokój jest mniej więcej rozmiarów mojej starej sypialni i z jednej strony są drzwi prowadzące do salonu a z drugiej do łazienki, która łączy się również z drugą sypialnią.
Słyszę jakąś dyskusję mającą miejsce w salonie jednak w momencie gdy przekracza próg pokoju cała piątka, Stiles, Theo, Connor, Justin i Simon milkną. Patrzą w moim kierunku, wszyscy poza Theo.
Muszę przyznać, że w momencie gdy go zobaczyłam po raz pierwszy od tak długiego czasu coś poczułam. Nie potrafię tego jednak określić. Niby go nienawidzę, niby nadal coś do niego czuje… dlaczego to musi być tak cholernie trudne…
-Powiem wam, że jesteście mistrzami intrygi- odzywam się- Wcale się nie domyślam, że rozmawialiście o mnie- dokańczam i siadam na stołku w kuchni.
Zauważam, że Theo bardzo by chciał coś odpowiedzieć, zapewne coś w rodzaju “nie zawsze wszystko musi dotyczyć ciebie, księżniczko”. Tyle, że w tym wypadku odejmując to ostatnie. Domyślam się, że nie odzywa się ze względu na Stilesa. Tak bardzo chce wiedzieć co jest grane.
-Rozmawialiśmy właśnie- podjął Stiles- żeby zabrać cię do takiej świetnej kawiarni za rogiem. Co ty na to?
Wyczuwam w tym podstęp, jednak jest to idealna okazja żeby porozmawiać z bratem.
-Świetnie- zgadzam się. Wstaję i ruszam do drzwi. Tam zdejmuje z wieszaka jeansową kurtkę po czym sięgam do walizki żeby wyjąć stamtąd torebkę i kilka drobiazgów, które wrzucam do środka. Widzę że Stiles nie ruszył się z miejsca więc pośpieszam go. Odwraca się jeszcze na moment i szepcze coś do Theo i dopiero po chwili zmierza w moim kierunku. Skaczę wzrokiem po wszystkich obecnych, którzy zdają się unikać patrzenia w moim kierunku. Nie podoba mi się to.

Jest ciepło więc usiadłam przy stoliku na zewnątrz, w ogródku kawiarni. Stiles poszedł zamówić dla nas kawę i coś słodkiego. Gdy wraca i zajmuje miejsce naprzeciwko mnie od razu przechodzę do sedna.
-Nie rozumiem jednej rzeczy- zaczynam.- Jak to się stało, że ty i Theo się przyjaźnicie?
-A jak to się stało, że ty przyjaźnisz się z Hayden?
-No wiesz zamówiłam ją sobie przez internet- odpowiadam sarkastycznie- przecież, że to kwestia przypadku ale co innego poznać kogoś a przejść z nienawiści do przyjaźni.
-Przepraszam bardzo, ale to ty przez długi czas próbowałaś mnie przekonać, że niby się zmienił i uporczywie chciałaś żebyśmy się dogadali- tłumaczy się.
-Nie wiem czy zauważyłeś ale sytucja pomiędzy mną a  n i m  nieco się zmieniła.
-Chryste Emily, zerwaliście, no zdarza się- wzdycha jakby niezadowolony faktem, że rozmawiamy na ten temat.
Kelnerka przychodzi i stawia na stoliku dwie kawy, donuta z polewą i ciasto czekoladowe.
-Myślałem, że jesteś już na tyle dorosła, że przez te parę miesięcy po zerwaniu się ogarniesz- mówi i przysuwa do siebie talerzyk z ciastem.- Widzę to w twoich oczach, nienawidzisz go i obawiam się, że może wyjść z tego jakiś dramat.
-Dwa razy powtórzyłeś ‘zerwanie’ i coś mi się wydaje, że nie znasz faktycznej wersji wydarzeń- krzyżuje ręce na piersi i opieram się na krześle.
-Co masz na myśli? -pyta Stiles z  wyraźną konsternacją.
-Theo ze mną nie zerwał- odpowiadam cicho jednak zdecydowanie.
-No dobrze ty zerwałaś z nim, nie ma większej różnicy- wzrusza ramionami i mam wrażenie, że nawet nie próbuje poznać mojego punktu widzenia. Stwierdzam, że Theo najprawdopodobniej zrobił mojemu bratu pranie mózgu w swoim małym laboratorium zła.
-Właśnie chodzi o to- mówię i mimowolnie zaczynam gestykulować-że nie było zerwania, nic. Stiles czy ty mnie w ogóle słuchasz?- pstrykam mu palcami przed twarzą. Gwałtownie wyrywa się z zamyślenia.
-W takim razie ja juz nie rozumiem o co chodzi.
-Bo mnie nie słuchasz, zupełnie nie starasz się zrozumieć mnie w tej sytuacji i jakby z góry bierzesz j e g o stronę- wściekam się. Jeszcze bardziej dobija mnie fakt, że moje słowa nie wywierają na nim żadnego wrażenia, do tego patrzy na mnie z taką obojętnością. Mam ochotę się rozpłakać. Gwałtownie wstaje, zgarniam swoje rzeczy i ruszam ku wyjściu.
-Jasne, obraź się- krzyczy za mną, jest to jedyna reakcja z jego strony.

Don't Let Me Down | Theo Raeken Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang