8.

5.6K 313 12
                                    

Obudziłam się przed siódmą. Zeszłam do kuchni, Stiles już tam był i szykował sobie śniadanie. Ja również wyjęłam miskę, wsypałam do niej płatków i zalałam mlekiem. Usiadłam przy stole naprzeciwko brata. Jedliśmy w ciszy. Ani razu na mnie nie spojrzał.
-Byłbym wdzięczny, gdybyś więcej nie zawierała układów z Theo.-W końcu się odezwał.-Najlepiej, żebyś w ogóle z nim nie rozmawiała.
-No, dobra...-Rzuciłam obojętnie.
-Zawieźć cię do szkoły?-Zapytał.
-Czemu nie.
-To za...-Spojrzał na zegar, wiszący na ścianie w salonie.- Piętnaście minut bądź gotowa.-Przytaknęłam i gdy skończyłam śniadanie poszłam do siebie się przyszykować. Pojawiłam się w korytarzu punktualnie.

Gdy dojechaliśmy do szkoły mięliśmy dobre dziesięć minut do lekcji. Na parkingu stał Scott i czekał na Stilesa. Ja zauważyłam nadjeżdżający samochód siostry Hayden. Chwilę pózniej dziewczyna wysiadła z samochodu i natychmiast mnie zauważyła.
-Hej!-Powiedziała entuzjastycznie na powitanie. Ruszyłyśmy w stronę wejścia do szkoły.- Dlaczego cię wczoraj nie było?-Zapytała.
-Musiałam coś załatwić.-Odparłam. Spojrzała na mnie podejrzliwie. Mogłam jej ufać więc postanowiłam, że powiem jej prawdę.-Musiałam pomóc Theo coś załatwić.-Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie wiele mu pomogłam. Już prędzej przyspożyłam mu kłopotu.
-Z Theo?-Zdziwiła się Hay.-Właśnie o co tam z wami chodzi? Miałaś mi opowiedzieć już ostatnio.-Oburzyła się.
-O nic nie chodzi.-Zaprotestowałam.-Po prostu on pomógł mi wcześniej z czymś i chciał mojej pomocy w zamian.-Wytłumaczyłam przyjaciółce.
-I tyle?-Drążyła. Zawsze wiedziała, gdy coś ukrywałam.
-No i jeszcze...-Zaczęłam. Zobaczyłam nutkę ekscytacji na jej twarzy.-Pocałował mnie.-Dokończyłam jakby szeptem.
-Naprawdę?-Niemal wrzasnęła. Kilka osób spojrzało w naszą stronę.-Czyli jednak coś jest.-Dodała jakby przyznając sobie rację.
-Nie, nic nie ma.-Stwierdziłam.-Na pewno dla niego to nie miało znaczenia, pewnie po prostu chciał tym wkurzyć mojego brata czy coś.
-A twój brat o tym wie?
-No nie. Może to część jakiegoś większego planu...-Wzruszyłam ramionami.
-Nie wszystko co robi Theo jest kłamstwem, manipulacją czy jakimś planem.-Uznała Hayden.
-Może masz rację.
Zadzwonił dzwonek i poszłyśmy do klasy.

Nadeszła długa przerwa. Stałam w kolejce do automatu, chcąc kupić coś do picia. Ktoś stanął za mną ale nie zwróciłam na to zbytniej uwagi. Nagle poczułam, że osoba stojąca za mną położyła swoją rękę na moim biodrze. Odwróciłam się gwałtownie wykonując zamach ręką.
-Co do...-zaczęłam, chciałam powiedzieć do cholery, ale zorientowałam się, że był to Theo. Zatrzymał moją rękę.-O to ty!-Westchnęłam jakby z ulgą.-Cześć.-Powiedziałam po czym przypomniałam sobie, że miałam z nim nie rozmawiać.
-Cześć.-Odpowiedział po czym uśmiechnął się delikatnie. Nadal trzymał moją rękę. Delikatnie wyszarpnęłam swoją rękę z jego uścisku.
-Chyba nie powinniśmy ze sobą rozmawiać.-Spuściłam lekko głowę. Chwycił delikatnie mój podbródek, tak abym znów na niego spojrzała.
-Dlaczego? Bo twój brat tego chce?
-Słuchaj...-Zaczęłam i nie zdążyłam dokończyć. Położył mi dłoń na ustach, definitywnie nie chciał aby kończyła to zdanie. Przewróciłam oczami.
-Porozmawiamy później, dobra?-Zaproponował.- Jak skończysz lekcje, poczekaj przed szkołą.-Dokończył po czym wziął rękę i poszedł. Znów przewróciłam oczami.
Kupiłam to co miałam kupić i wróciłam do stolika, przy którym siedziała Hayden z Liamem i Masonem. Gdy skończyła się przerwa poszliśmy do swoich sal na lekcje.

Powiedziałam Stilesowi, że wrócę później, więc ma jechać sam do domu. Po lekcjach tak jak poprosił Theo poczekałam przed szkołą. Po kilku minutach podjechał samochodem. Wsiadłam do środka.
-Too...-zaczęłam.
-Jeszcze nie.-Znów mi przerwał, więc już nic nie mówiłam. W samochodzie było cicho, zbyt cicho, włączyłam radio i poszukałam ulubionej stacji. Zaczęłam sobie śpiewać pod nosem bo większość piosenek była mi dobrze znana. W pewnym momencie Theo chyba to zauważył bo na ułamek sekundy spojrzał na mnie po czym się uśmiechnął. Skręciliśmy w leśną drogę. Zastanawiałam się co on ma z tymi lasami. W końcu stanęliśmy. Wysiadł z samochodu więc zrobiłam to samo, wszędzie wokół był las, z jednej strony był jednak rzadszy, poszliśmy w tamtą stronę. Nagle niedaleko przed nami pojawił się pień ściętego drzewa, przez chwilę pomyślałam, że to Nemeton, ale był stanowczo za mały. Gdy zbliżyliśmy się wystarczająco Theo usiadł na nim i dał mi znak, żebym zrobiła to samo.
Rozejrzałam się dookoła, tam skąd przyszliśmy była jakby wydeptana ścieżka, a tam gdzie stał samochód ślady sugerujące, że ktoś często tu przyjeżdżał. Zastanawiał się nad tym przez chwilę. Co jeśli to było jakieś specjalne miejsce dla Theo, i on właśnie postanowił mi je pokazać? To musiało coś znaczyć, a ja chciałam właśnie zakończyć naszą relację.
-Więc?-Odezwał się nagle.
-Hm?
-Chciałaś rozmawiać?
-A no tak.-Wróciłam do rzeczywistości.-Pewnie zauważyłeś, że mój brat bardzo cię nie lubi...-Zaczęłam- I to, że kilka razy widział nas razem... on nie chcę, żebym z tobą rozmawiała, a ja nie chcę go okłamywać.-Wyznałam.
-Mówisz to już chyba trzeci raz, a nadal cię do mnie ciągnie.-Zauważył.
-Ciągnie?-Zaśmiałam się.-Ta, chciałbyś. Ja bym raczej powiedziała, że jest na odwrót.
-Tak myślisz?-Uśmiechnął się dwuznacznie, po czym zmierzył mnie wzorkiem.
-Jak nie, to po co te gierki?
-Jakie gierki?-Uniósł jedną brew nadal się uśmiechając.
-To jest właśnie to o czym mówię.-Powiedziałam.-Mieliśmy rozmawiać na poważnie, a ta rozmowa znowu wkracza na zupełnie inny tor.
-W takim razie o czym chciałaś rozmawiać.
-Znów o tym samym. Czyli, że to...-Machnęłam ręką na przestrzeń między nami.-Powinno zniknąć.-Nagle przysunął się ta blisko, że nasze kolana się stykały i poczułam ciepło jego ciała.
-Zniknęło.-Uśmiechnął się.
-Wiesz, że nie o to mi chodziło.-Również się uśmiechnęłam. Było w nim coś takiego co sprawiało, że nie umiałam rozsądnie myśleć.
-Wiem.-Powiedział i położył swoją rękę na moim kolanie.
Ta sytuacja naprawdę zmierzała w nieodpowiednim kierunku. Jego ręka powoli zaczęła przesuwać się coraz wyżej, po moim udzie aż w końcu dotarła do mojego biodra. Theo lekko podniósł moją koszulkę i poczułam jego do tyk na swojej skórze. Nachylił się i pocałował mnie. Pocałunek trwał dłuższa chwilę i z każdą sekundą robił się coraz bardziej namiętny. Jego usta były jak narkotyk, im więcej dostawałam tym więcej pragnęłam. Nagle zadzwonił mój telefon i przerwał całe zajście.
-Kurwa.-Przeklęłam po cichu i wyjęłam telefon z kieszeni. Dzwonił Stiles. On to miał wyczucie.-Co?-Odebrałam telefon.
-Gdzie jesteś?-Zapytał.
-Tak jakby mi przeszkadzasz.-Powiedziałam, ignorując jego pytanie.
-Jezu w czym?- Wręcz usłyszałam jak przewrócił oczami.-A zresztą nie ważne, tata mówi, że masz wracać.- Teraz to ja przewróciłam oczami i rozłączyłam się.
-Odwieziesz mnie?- Wstałam i rzuciłam do Theo.
-Jasne.-Również wstał a ja zaczęłam iść w stronę samochodu. Szedł tuż za mną. Zwolniłam, żeby szedł równo ze mną. Nagle poczułam jego oddech na swoim ramieniu. -Dokończymy kiedy indziej.-Szepnął po czym klepnął mnie w tyłek. Odwróciłam się w jego stronę z udawanym oburzeniem na twarzy. On tylko puścił mi oczko, wyminął mnie i poszedł do samochodu.
-You son of a bitch.-Powiedziałam bardziej do siebie i poszłam wsiąść do auta.
________________________
Standardowo dziękuję za gwiazdeczki, komentarze i wyświetlenia, i mam nadzieję, że rozdział się podobał 😊

Don't Let Me Down | Theo Raeken Where stories live. Discover now