3.

7.4K 337 65
                                    

-Nie zgadzam się na żadną imprezę!
-Ale dlaczego?
-A co było ostatnim razem?
-Dlatego tym razem pytamy.-Wtrącił się Stiles.
-Przecież damy sobie radę.-Stwierdziłam.
-Pod jednym warunkiem...-Zaczął tata.-Ktoś z moich ludzi będzie na miejscu by was pilnować.
Wymieniliśmy ze Stilesem spojrzenia.
-Parrish!-Powiedzieliśmy niemal jednocześnie.
Szeryf przewrócił oczami co uznaliśmy za 'tak'.

Przygotowania do imprezy szły pełną parą, Większością zajęłam się ja wraz z Hayden. Nasze imprezy były niemal tak popularne jak dawne przyjęcia Lydii Martin. Ustaliłyśmy motyw przewodni, bo przecież imprezy z motywem są lepsze od zwyczajnych. Mało brakowało a drukowałybyśmy zaproszenia. Zdecydowałyśmy się na stary dobry sposób 'znajomi powiedzą znajomym'.

Nadszedł upragniony piątek i wraz z przyjaciółką nie mogłyśmy wysiedzieć na ostatniej godzinie biologii. Wraz z dzwonkiem wybiegłyśmy z sali aby dopiąć wszystko na ostatni guzik.
W całym domu były rozwieszone dekoracje 'z krainy czarów'- salon wyglądał jak zaczarowany las. Użyłyśmy lampek świątecznych by wyglądały jak świetliki. Hayden znalazła w starej sali teatralnej w naszej szkole sztuczne liście, które wypożyczyłyśmy i przymocowałyśmy do ścian. U sufitu powiesiłyśmy czarne i czerwone znaczki odpowiadające tym znajdującym się na kartach. Jednak ogród wyglądał jeszcze lepiej, na drzewach i pomiędzy nimi Scott ze Stiles'em przymocowali mnóstwo lampek. I tak naprawdę więcej nie było trzeba tam robić. Wnieśli sprzęt nagłaśniający, który głównie stał na dworze ale dwa ogromne głośniki zostawiliśmy w środku. Jak dobrze, że sezon deszczowy był już dawno za nami. Oczywiście muzyką zajęłam się ja, gdyż jak to wielu ludzi sądziło, miałam najlepiej nadający się na imprezy gust muzyczny.
Nie była to typowa impreza kostiumowa ale wraz z Hayden nie mogłyśmy się powstrzymać aby założyć sukienki inspirowane Alicją z krainy czarów. Moja była czerwona i miała złote zdobienia. Podobno pasowała mi do karnacji i włosów. Hayden wybrała turkusową. Sukienki nie były takie same choć podobne. Moja była trochę bardziej rozkloszowana, pięknie wyglądała podczas piruetów i miała od dołu więcej tiulu. Przyjaciółka dobrała do swojej czarny pasek i standardowo trampki, zresztą ja też. Nie byłam fanką butów na obcasie i nie wyobrażałam sobie w nich tańczyć całą noc.

Około dwudziestej zaczęli się schodzić goście. Ucieszyłam się gdy zobaczyłam w drzwiach Masona i Liama noszących na głowach przeurocze królicze uszka.
-On mnie do tego zmusił-Powiedział lekko zawstydzony Liam wskazując na przyjaciela.
-Pasują ci.-Zaśmiała się Hayden i pocałowała go na powitanie.
-Ty też wyglądasz prześlicznie.-Odpowiedział.-Obie wyglądacie.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Hayden przeprowadziła ich przez salon na zewnątrz a ja czekałam przy drzwiach by wpuścić kolejne osoby.
Zaczęłam się denerwować ponieważ dobrą godzinę temu Scott z moim bratem wyszli do sklepu po alkohol i dotąd nie wrócili. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-No nareszcie!- Westchnęłam gdy przekroczyli próg wnosząc do domu na oko osiemdziesiąt litrów płynów.-Nie przesadziliście trochę?
-Ależ skąd.-Odpowiedział mi Stiles.

Było już około dwudziestej drugiej i impreza trwała w najlepsze, przyszło o wiele więcej ludzi niż zakładaliśmy. Oczywiście pojawił się nasz 'opiekun' Parrish a Scott ze Stilesem wzięli sobie za cel upicie go. Mówiłam im, że to nie wypali ale uparli się. Zaskoczona byłam gdy zobaczyłam, że całkiem nieźle im to idzie.

Tańczyłam w towarzystwie Hayden i Liama gdy zobaczyłam jak przez frontowe drzwi wchodzi Theo. Zachowywał się jakby wcale nie próbował kilka tygodni temu zabić Scotta, albo jakby go zaproszono.
-Co on tu robi?-Zapytałam przez zaciśnięte zęby. Hayden tylko pokiwała głową.
Ruszyłam przed siebie prosto w stronę drzwi. Zatrzymałam się kilka metrów przed nim.
-Ehm... co ty tutaj robisz?-Zapytałam ze sztucznym uśmiechem.
-Nie wiedziałem, że trzeba mieć zaproszenie.
-Nie trzeba.-Mruknęłam.-Baw się dobrze.-Dodałam zmuszając się do kolejnego sztucznego uśmiechu.
W sumie nie wypadało mi wyprosić go i jako tako miał rację, impreza była otwarta. Postanowiłam, że postaram się nie zwracać na niego uwagi. Udałam się na ogród. Zobaczyłam jak mój brat ledwo trzyma się na nogach i przytrzymuje się z jednej strony stołu a z drugiej Scotta. Parrish wyglądał nieco lepiej, chociaż też miał w sobie zapewne dużo alkoholu. Jak widać tym różni się od wilkołaków, może się upić.
-Zaprowadź go na górę.-Zakomunikowałam Scottowi wskazując na Stilesa.-Z nim też coś zrób.- Tym razem wskazałam na Jordana. Kiwnął głową i wszedł do środka.
Hayden zawołała mnie na parkiet. Tanecznym krokiem podeszłam do niej po drodze mijając Masona, który uprzejmie wręczył mi kubek z drinkiem, moim pierwszym tego wieczoru. Obiecałam sobie, że nie skończę jak Stiles.

Godzinę i nieco alkoholu później byłam w samym centrum parkietu i tańczyłam jakby świat miał się skończyć. Dostrzegałam przelotnie rzeczy dziejące się wokół. Jordana, który najwyraźniej nie przystopował z piciem i był już na wpół rozebrany. Hayden i Liama siedzących na drzewie i trzymających się za ręce, jejku byli tacy przeuroczy i Masona, który świetnie się bawił w towarzystwie Corey'a. Mojej uwadze nie umknął też Theo. Stał sobie przy wyjściu na ogród i patrzył perfidnie w moją stronę. Zignorowałam to i tańczyłam dalej.
Chwilę później ktoś na mnie wpadł, ja poleciałam na kogoś innego, odwróciłam się i nagle jakby w zwolnionym tempie widziałam zaciśniętą pięść lecąca prosto w stronę mojej twarzy zamknęłam oczy ale... nic nie poczułam. Po chwili je otwarłam i zobaczyłam, że ktoś zatrzymał ową pięść. Czyżby Scott? Spojrzałam w bok i zobaczyłam Theo. Puścił rękę tego chłopaka, który zamachnął się na mnie zupełnie przypadkowo, to uderzenie miało być przeznaczone dla tego, na którego wpadłam. Theo spojrzał mi w oczy. Poczułam lekkie zakłopotanie. Chyba powinnam podziękować.
-Dziękuję.-Rzuciłam i ruszyłam w stronę wejścia do domu.
Skierowałam się do kuchni i oparłam się o blat. Chwilę później obok mnie pojawił się jakiś chłopak.
-Nic ci się nie stało?-Zapytał.
-Hm?-Chłopak wyrwał mnie z zamyślenia.
-Wydaje mi się, że nie dostałaś ale musiałem się upewnić.
-Aaa...nie nic mi nie jest.
-To dobrze. Jestem Alex tak w ogóle.-Podał mi rękę.
-Emily.-Rzuciłam podając mu rękę.
-Wiem jak masz na imię.-Zaśmiał się. Był całkiem uroczy.-Znam twojego brata.-Dodał po chwili.-Jestem w drużynie lacrosse'a, co prawda w drugim składzie ale nadal w drużynie.-Znów się uśmiechnął.
-Czy ty mnie próbujesz podrywać?-Wysnułam czując jak pulsują mi skronie. Dobrze mi to było znane. Odkąd Stiles wszedł do pierwszego składu pamiętam wielu gości startujących do mnie z tekstami typu "O ty jesteś siostrą Stilesa?".
-Wybacz.-Powiedział wyraźnie zakłopotany.-Ale nie chciałabyś kiedyś może skoczyć do kina?
Spodziewałam się zaproszenia na piwo, zawsze o to pytali.
-Kiedyś może.
Zaraz obok mnie pojawiła się Hayden. Dała chłopakowi znak, że ma sobie pójść i tak zrobił.
-Rozmowa dłuższa niż trzy minuty, czyli go nie spławiłaś.-Stwierdziła.-Emily co z zasadą nie umawiamy się na imprezach? Poza tym to sportowiec, wiesz jak jest z takimi!-Zaczęła prawić mi kazanie
-Po pierwsze dzięki, że go spławiłaś, jego głos przyprawiał mnie o ból głowy. Po drugie nie umawiałam się z nim. Po trzecie chyba jestem tak trochę...
-Trochę bardzo.-Przerwała mi.-Chyba czas pójść w ślady brata.-Dodała po czym zaczęła mnie prowadzić na górę.
-Ale nic mi nie jest, jestem w stu procentach trzeźwa.
-Tak tak, jasne. Pierwszy stopień: wyparcie.-Stwierdziła.
-No tak mówię ci.
-Mhm.-Mruknęła.
-No dobra może masz rację.-Powiedziałam i poczułam nagłe zmęczenie.
-Widzisz, drugi stopień: akceptacja.
-A jaki jest trzeci?-Zapytałam.
-Pójście spać.- Odpowiedziała i zaprowadziła mnie do łóżka a ja zasnęłam niemal natychmiast.


Don't Let Me Down | Theo Raeken Where stories live. Discover now