27.

3.5K 213 3
                                    

Obudziłam się tym razem na dobre. Leżałam na tylnym siedzeniu czyjegoś samochodu. Wszystko mnie bolało, a w głowie miałam kompletną pustkę. Zobaczyłam jak mijaliśmy dobrze znany mi szyld.
-Frytki.-Powiedziałam.
Kierowca nagle się odwrócił i spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami.
-Chcę frytki.-Powiedziałam nieco głośniej i podniosłam się powoli. Zjechał na pobocze po czym znów się do mnie odwrócił.
-Serio? Mogłaś umrzeć i jedyne o czym teraz myślisz to frytki?- Zapytał Theo. Nic nie odpowiedziałam, prawdopodobnie dlatego, ze niewiele do mnie dotarło, tylko powoli przeszłam do przodu i wygodnie umościłam się na siedzeniu pasażera.
-To jak z tymi frytkami?-Zaświeciłam oczami.
Theo westchnął głęboko i zawrócił w kierunku restauracji.
Siedziałam z upragnioną torebką frytek.
-Prawdopodobnie powinienem cię odwieźć do domu.-Odezwał się.-Zapewne cię szukają.
-Ostanie czego chce w tej chwili to jechać do domu.-Westchnęłam. Wszyscy zadawali by mi za dużo pytań a nie czułam się gotowa by na nie odpowiedzieć. Nie wiedziała bym jak.-Możemy pojechać do ciebie?-Spytałam dość nieśmiało.
-Okej.-Opowiedział Theo, wreszcie przestał się gapić i ruszył samochodem.
W niecałe dwadzieścia minut byliśmy pod jego domem. Poszliśmy prosto do jego pokoju.
-Mogę wziąć prysznic?
-Pewnie.
Weszłam do łazienki i pierwszy raz zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Niby nie było tak źle jak się spodziewałam. Nie to co moje ubranie,ono nadawało się jedynie na szmatki.
Wyszłam jeszcze na chwilę i podeszłam do szafki, wyjęłam sobie jakąś czystą koszulkę należącą do Theo. Ten posłał mi pytające spojrzenie które kompletnie zignorowałam. Wzięłam prysznic i zmyłam ślady krwi. Nie wiem skąd pochodziła, nie znalazłam prawie żadnych ran, ani zadrapań.
Otworzyłam drzwi od łazienki, Theo siedział na swoim łóżku wyraźnie czekając aż wyjdę. Podeszłam powoli w jego kierunku i usiadłam obok. Siedzieliśmy w ciszy. Moje place bawiły się końcówką ciemno niebieskiej koszulki, z każdą chwilą wkładałam w to więcej energii dając upust zdenerwowaniu. Przez moment zapomniałam o tym co Theo zrobił, o jego teoretycznej zdradzie. Jednak gdy tylko nieco oprzytomniałam i odpoczęłam wszystko odtworzyło się w mojej głowie na nowo. Po kolejnej chwili zostałam jednak zatrzymana przez dłoń Theo.
-Palce sobie połamiesz.-Rzucił dość cicho, jakby bojąc się, że zaraz wybuchnę. ‘Jestem spokojna, jestem spokojna’ powtarzałam sobie w głowie ale na nic się to zdało. Wstałam dość szybko przez co zakręciło mi się w głowie ale zignorowałam to. Stanęłam na przeciwko chłopaka z założonymi rękoma i wbiłam w niego wściekłe spojrzenie.
-Masz zamiar się wytłumaczyć czy będziesz udawał, że nic się nie stało?
-Mam rozumieć, że jesteś zła?
-Myślałam, że to akurat jest jasne.
-A ja myślałem, że jasne jest, że nie jestem twoim chłopakiem, ani ty moją dziewczyną…
To co w tamtej chwili poczułam było nie do opisania. Mimo wszystkiego co się wydarzyło tej nocy to chyba bolało najbardziej. Najgorsze było to, że miał rację. Przez te wszystkie dni, wmawiałam sobie… miałam nadzieję, że Theo czuje to samo co ja. Jak widać się pomyliłam.
-Jasne jak słońce.-Rzuciłam cicho i uśmiechnęłam się próbując powstrzymać łzy. Odwróciłam się nie mogąc zapanować nad kilkoma łzami, które wyrwały się z moich oczu.-Chciałabym zostać sama.-Oświadczyłam.
-Masz świadomość, że to mój pokój.-Powiedział jakby z nutką pretensji.
-Racja.-Szepnęłam po czym ruszyłam w stronę drzwi a następnie schodów.
-Hej!-Theo ruszył za mną.-Jest środek nocy, gdzie masz zamiar iść?-Czyżby wyraz troski? Chciałabym…
-Z dala od ciebie.-Prychnęłam zbiegając po schodach.
Nie zdążył nic odpowiedzieć gdyż oboje stanęliśmy jak wryci patrząc jak drzwi frontowe otwierają się a do domu Theo wchodzi starsza kobieta. Była nieco przygarbiona, miała posiwiałe włosy przez które przebijał się blond a jej oczy były mocno zielone i wydawały się znajome… Odwróciłam się na moment i już nabrałam pewności, nazwisko tej kobiety na sto procent brzmiało Raeken.

Miała ze sobą kilka toreb, położyła je na blacie w kuchni po czym otworzyła lodówkę i westchnęła głęboko.
-Tak jak myślałam.-Powiedziała i zaczęła rozpakowywać torby, po kolei wkładając różne produkty do lodówki.-Jak można być tak nieodpowiedzialnym rodzicem. -Znów westchnęła.-Ja wiem, że masz już osiemnaście lat, i tak wiem, że tam stoisz, ale to nie znaczy, że jesteś dorosły, i możesz mieszkać sam. Nie skończyłeś nawet jeszcze liceum.
-Babciu… jest trzecia w nocy, co ty tutaj robisz?-Odezwał się Theo. W jego głosie usłyszałam zdenerwowanie, jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby ton jego głosu był tak łagodny.
-Aż tak późno już jest? -Zdziwiła się kobieta.-Ah te strefy czasowe, idzie się w nich pogubić.-Usłyszałam cichy śmiech.
Wreszcie skończyła swoje zajęcie i pierwszy raz spojrzała w naszym kierunku, a dokładniej na mnie. Zmierzyła nie od góry do dołu po czym uniosła brwi.
-Theodorze Raeken, co ta skąpo ubrana młoda dama tutaj robi?-Zapytała ostro, w momencie gdy zobaczyłam reakcję Theo miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Byłam bardzo ciekawa co odpowie. Tymczasem on milczał.
-Jestem jego dziewczyną.-Rzuciłam i z uśmiechem podeszłam do kobiety.-Emily Stilinski, bardzo miło mi Panią poznać.
-Stilinski? -Powtórzyła.-Jesteś córką szeryfa?-Kobieta rozpromieniła się. Skinęłam głową w odpowiedzi.-Jestem Eleonor. Theo, nie stój tak, tylko zrób babci herbatę.-Powiedziała.-A ja porozmawiam sobie z tą uroczą panienką.-Dokończyła. Wzięła mnie pod ramię i zaczęła prowadzić do salonu.

-Więc jak się poznaliście?-Odezwała się Eleonor. Theo postawił przed nią zaparzoną miętę, spojrzałam na niego zdziwiona się gdy przede mną znalazł się kubek z zieloną herbatą. Jednak to nie wystarczyło, żeby mnie udobruchać nawet na moment.
-To bardzo interesująca historia.-Podjęłam z uśmiechem po czym skierowałam spojrzenie na Theo.-Kochanie, może opowiesz?
Nie powiem, świetnie mu wychodziło udawanie, że to wszystko jest na porządku dziennym, spędziłam z nim jednak zbyt wiele czasu, i umiałam rozróżnić prawdę, od jakże doskonałej gry aktorskiej.
-To… nic specjalnego, po prostu mamy wspólnych znajomych.-Wybrnął z sytuacji. Eleonor wydała się być rozczarowana, nie dziwiłam jej się.
-Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się, że Theo prędko znajdzie sobie porządną dziewczynę na stałe.-Podjęła kobieta. Coś czułam, że był to początek dosyć długiej historii.-Zawsze był typem buntownika i złego chłopca.-Zaśmiała się.- A ile dziewczyn się za nim uganiało, w wieku 8 lat miał już dwie, i to naraz.-Opowiadała. Z coraz większym skupieniem wsłuchiwałam  się w słowa kobiety, aż w końcu straciłam rachubę czasu.
______________________
Jestem strasznie nieterminową osobą, miały być rozdziały co 5-6 dni a tym czasem minęło już chyba z 10 😂 Mam nadzieję, że nie macie mi za złe 😇
Także ten, postaram się dodawać regularnie, na tyle, na ile mi szkoła pozwoli 😏
Do następnego 💞

Don't Let Me Down | Theo Raeken Where stories live. Discover now