-Trzymaj, damy to moim rodzicom - podał mi jedno srebrne pudełko, a on trzymał takie same tylko czarne.
-My?
-Wiesz, że niby złożyliśmy się na prezent do nich.
-Ja pierdole, zapomniałam o prezentach - rzekłam, a Draco się ponownie zaśmiał.
-Grzeczniej tu się wyrażać proszę.
-Wiesz, nawet dla ciebie nie mam prezentu.
-To da się załatwić - nastawił policzek.
-Mam cię uderzyć? Nie ma sprawy!
-Bardzo zabawne, a teraz chodź na kolacje - powiedział blondyn.
Szliśmy chyba z pięć minut (ten dom jest serio ogromny!), a ja z każda sekundą coraz bardziej się stresowałam. A co jak mnie nie polubią?
-Dobry wieczór - powiedziałam na powitanie.
-Witaj Saro - odezwał się ojciec Dracona.
-Dobry wieczór - uśmiechnęła się pani Malfoy.
Trochę oficjalnie tutaj... To zdecydowanie nie moje klimaty, powinnam teraz grać w jakąś grę z bliźniakami i resztą jedząc przy tym chipsy.
-Siadajcie do kolacji - oznajmiła matka Malfoya.
Jedzenie było no... Wyrafinowane? Chyba to odpowiednie słowo. Powtarzam się, ale to nie moje klimaty, gdzie moja zapiekanka z makaronem?!
-A więc Saro, przyjaźnicie się z Draconem? - zapytał Lucjusz Malfoy.
-Eeee, tak, tak - nie miałam pojęcia co mu powiedzieć, serio.
-Jaki jest twój ulubiony przedmiot w Hogwarcie? - kolejne pytanie z ust pana domu.
-Wydaje mi się, że obrona przed czarną magią - odparłam.
-Draco uwielbia Eliksiry, a raczej uwielbiał. W tym roku macie okropnego nauczyciela.
-Czy ja wiem, profesor Slughorn jest bardzo miły i widać, że wie co robi - szybko pożałowałam tej odpowiedzi gdy ujrzałam wyraz twarzy ojca blondyna.
-Ah, tak...
Po kilku minutach skończyliśmy jeść. Kolacja była dość sztywna... O wiele lepiej rozmawiało mi się z panią Malfoy niż z jej mężem.
Teraz miałam udać się z Draconem na górę, wielki czas. Może w końcu normalnie pogadamy. Przed tym jednak jego mama go zatrzymała, aby coś mu powiedzieć.
-Idziemy? - zapytał się mnie, a ja odpowiedziałam kiwając twierdząco głową.
Na górze poszliśmy do jego pokoju. Nareszcie mogę odpocząć od tej napiętej atmosfery.
Gdy weszłam do środka to od razie zdjęłam buty i usiadłam na fotelu.
-A ty co? - zaśmiał się siadając na fotelu obok.
-Te buty to jakiś żart.
-To po co je zakładałaś?
-Wrażenie najważniejsze. Uwierz mi, że z chęcią przyszłabym w trampkach.
-I tak byś ładnie wyglądała.
-Ej ty się czymś stresujesz czy co?
-Czemu tak myślisz? - zapytał.
-Widać po twoim głosie.
-Nie wiem czy ci mówić, jednak mama stwierdziła, że powinienem...
-To mów! - rzekłam.
-Ojciec zaprosił Voldemorta.
-Co?!
-Chcę mu się przypodobać, a że jesteś w naszym domu to wiesz.
-Czyli twój ojciec chce przekazać mnie Voldemortowi?
-Na to wygląda - odpadł Draco. - Ale nie martw się, wszystko z matką obmyśleliśmy.
-Zamieniam się w słuch.
-Jak tylko on wejdzie do domu to po przywitaniu z nim natychmiast przejdziemy na strych, tam jest nieużywany kominek, jadnak nadal działa. Stamtąd przedostaniesz się do Weasleyów.
-Dobra, rozumiem.
Później jeszcze chwilę rozmawialiśmy o szkole, quidditchu, wszystkim. W między czasie wpadła mama blondyna z gorącą czekoladą.
-Draco, czemu nie pójdziemy już teraz na ten strych? - zapytałam.
-Voldemort musi cię zobaczyć, inaczej będzie przekonany, że tata go oszukał, a wtedy... Nawet boję się myśleć co by było.
Nagle usłyszeliśmy jak ktoś woła nas na dół. To teraz.
-Boisz się?
-Nie. - skłamałam.
Gdy szłam na dół to nogi miałam jak z waty. Gdy znaleźliśmy się na miejscu prawie zemdlałam, przede mną stał V o l d e m o r t w towarzystwie dwóch śmierciożerców.
Najpierw przywitał się z rodziną Malfoyów, widać było, że Draco jest przerażony. Na koniec zostałam ja, niczym wisienka na torcie.
-Czy to ta słynna Sara Moody? - zapytał i wyszczerzył swoje brzydkie zęby.
-T t t tak - odrzekłam.
-Miło mi cię w końcu poznać. - powiedział, jednak ja siedziałam cicho.
Voldemort patrzył się na mnie dłuższy czas, to było straszne. Miałam wrażenie, że jego wzrok przejrzał mnie na wylot.
Nagle mężczyzna uniósł różdżkę do góry i chciał coś powiedzieć, jednak Draco złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-Biegniemy! - oznajmił mi.
-BRAĆ JĄ! - usłyszałam krzyk Voldemorta i liczne kroki za nami.
-Drętwota! - rzucił zaklęcie Draco. - Szybko na górę!
Weszliśmy na górę po drabinie i od razu skierowaliśmy się do kominka.
-Sara szybko zanim nas znajdą - rzekł Draco.
-A ty? Chcesz tu zostać?
-A mam jakiś wybór? - zadał pytanie jakby sam sobie.
-Możesz iść ze mną.
-Nie będę uciekał z domu, ojciec mnie znienawidzi.
-A co się stanie po tej akcji? Nic ci nie zrobią?
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
-Gdzie oni są!? - na dole było słychać rozmowy i nawet pierwsze kroki na drabinie.
-Teraz Sara?
-Co!?
-JUŻ!
-Do Nory! - krzyknęłam, a za mgłą zobaczyłam dwóch gości, którzy weszli na górę.
***
Mam nadzieje, że rozdział taki zły nie jest, zwłaszcza, że pisałam go na telefonie, więc mogą być drobne błędy przez autokorektę. (Btw pierwszy raz pisałam rozdział na telefonie)
![](https://img.wattpad.com/cover/77792300-288-k787388.jpg)
YOU ARE READING
Nowy rozdział | Sara Moody [ZAWIESZONE]
FanfictionNazywam się Sara Moody. Tak, ta Moody. Bratem mojego ojca, a moim wujem jest sam Alastor Moody. Jestem czarownicą półkrwi uczęszczającą do Beauxbatons. Moje życie nie jest jakieś super kolorowe. Moi rodzice poświęcają się pracy, przyjaciół nie mam...
13."Niezłe wejście"
Start from the beginning