Rozdział 8 - Prawda zawsze wyjdzie na jaw.

Zacznij od początku
                                    

- Ale jak to przecież ja ją uratowałem i tu przyniosłem. Chyba mogę wiedzieć co się z nią dzieje?- Byłem strasznie zdenerwowany, co to ma być że nie mogę tu przyjść bo nie jestem częścią jej rodziny, bez sensu. Doktor otarł dłonią twarz i spokojnym głosem powiedział cicho:

- O Boże będę miał przez to kłopoty. - I dodał głośniej.- Dobrze wypiszę panu oświadczenie że może pan ją odwiedzić, ale tylko raz. Dobrze.

- Oczywiście. - Odparłem z triumfalnym uśmiechem.

- Proszę za mną.- Poszedłem za nim i po kilku minutach dostałem pozwolenie na jednorazowe odwiedziny pacjentki. Pożegnałem się i wszedłem ze szpitala, poszedłem do jakiejś małej uliczki na uboczu i otworzyłem portal- teraz trzeba się zająć naszym małym kółkiem wzajemnej adoracji- pomyślałem i wszedłem w bramę i przeniosłem się do Instytutu.

***Maryse***

Siedziałam właśnie za biurkiem w Instytucie i odpisywałam na listy z Clave których tematem było to: jak to oni są wielce oburzeni że pozwoliłam aby mój uczeń wniósł do Instytutu Przyziemną i na dodatek zezwoliła aby zajęła ona miejsce w skrzydle szpitalnym. Oczywiście nie robią sobie nic z tego że dziewczyna mogła umrzeć, a to my mamy chronić Przyziemnych przed śmiercią. Odpowiadali wtedy że my chronimy ich przed demonami a ranami nie zadanymi przez członków Świata cieni mają zająć się szpitale dla Przyziemnych.

Kończyłam właśnie pisać list o tym że mój uczeń dział pod presją i pierwszym miejscem o którym pomyślał to Instytut a i tak chcieliśmy ją jak najszybciej przenieść do normalnego szpitala, gdy na ścianie biblioteki pojawiła się brama a z niej wyszedł Jace:

- Dzień dobry Jace. Jak tam sprawy w ...

- Maryse, musimy porozmawiać. - Przerwał mi Jace, jego głos był bardzo poważny więc usiadłam z powrotem za biurkiem i powiedziałam równie poważnie:

- Słucham? 

- Wiem kto zawiadomił Clave  o Clarissie. - Ta wiadomość tak mną wstrząsnęła że aż wstałam.

- Kto to zrobił?

-Była to Illana Nightsun jej brat Viktor i kilku innych najpewniej Marina Lighttorch i Andy Shortsword. - W tym momencie byłam wściekła, nie wierzyłam że oni są do tego zdolni. Najwyraźniej się myliłam.

- Chodźmy więc po nich.- Zaczęłam odchodzić od biurka w stronę drzwi.

- Maryse... To-to nie wszystko.- Miał minę pełną bólu a oczach zobaczyłam uczucie zdrady i smutek.

- Co masz na myśli?

- Tak. Muszę Ci to powiedzieć, choć wtedy będziesz wściekła, i lepiej żebyś siedziała - Wiedziałam że nie chce tego mówić.

- Mów Jace. Muszę w tej sprawię wiedzieć wszystko, nawet te najgorsze rzeczy.- Zrobiłam jednak to o co prosił i usiadłam na kanapie.

- Do tego przyczyniła się także Izabell - Nie tylko nie ona - Pomyślałam. - Dzięki niej wysłali ten list wiedziała gdzie trzymasz tą swoją specjalną stele. Bez niej by tego nie wysłali. 

- Przecież ona zgodziła się czuwać przy Clarissie razem z tobą, Anną i Alec'iem.

- Zgodziła to tylko przez nazwisko bez tego pewnie nawet by się za to nie zabrała.

- Dobrze, porozmawiam z nią. Coś jeszcze? - Modliłam się aby to było wszystko.

- Tak , jeszcze jedno. - Na Anioła, jednak moje modły poszły na marne.- Podsłuchałem rano rozmowę w pokoju Illany i z tego co wiem, przed przeniesieniem Clarissy do szpitala Illy poszła do skrzydła szpitalnego i otworzyła jej rany a następnie zostawiła ją bez opatrunku. Gdy tam zaszedłem by zabrać Clarisse zastałem łóżko całe we krwi a bandaże pocięte leżały obok łóżka, ona ledwo żyła.

- Co zrobiła?!- Byłam wściekła. Dopilnuję aby Illanę wyrzucono z Instytutu a najlepiej wsadzono do więzienia. Zaraz po tym pomyślałam i powiedziałam.- Skąd wiesz że to ona.

- Słyszałem jak mówi że zrobiła Clarissie coś żeby wyglądało to bardziej wiarygodnie.

- To jest nie do pomyślenia. Jak Nocny Łowca mógł zrobić coś takiego Przyziemnej. Dobrze zajmę się nią a teraz możesz już iść. Tylko zawołaj do mnie wszystkich w to zamieszanych.- Jace kiwnął głową i wyszedł, a ja oparłam się o blat biurka i schowałam twarz w dłonie - Dlaczego to zrobili, przecież ona nic złego nie zrobiła, w końcu była nieprzytomna.- Takie pytania ciągle chodziły mi po głowie. Byłam zawiedziona, nie spodziewałam się tego po moich uczniach. Najbardziej jednak zawiodłam się na Issabele. Jak ona mogła to zrobić i czemu? Aniele pomóż mi bo nie wiem o co chodzi.

Po paru minutach zgromadzili się w bibliotece wszyscy zamieszani w sprawę Clarissy. Każdy c do jednego mieli posępne miny. Chyba widzieli co się święci. Na twarzy Issabele widniał wstyd i ale również odrobin satyswakcji

- Siadajcie. Musimy porozmawiać, mam nadzieje że wiecie po co tu jesteście?- Spytałam surowo. Ta rozmowa szybko się nie skończy i nikomu nie ujdzie to na sucho.

-----------------------------------------------------------

No powiem wam rozdział miejscami bywał creepy, ale według mnie całkiem niezły.

A co wy myślicie? Napiszcie w komentarzu.

Poza tym od niedawna jestem próbnym adminem na blogu Shadowhunters Polska na który was serdecznie zapraszam,jeśli ktoś ogląda "Shadowhunters".

Pozdrawiam gorąco, Daniel



Miasto Niewiedzy - Dary AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz